Czytaj także komentarz Bogusława Chraboty: „Rzeczpospolita” liderem opinii za 2017 rok
Prawo i Sprawiedliwość wygrało batalię z opozycją o blokowanie sali plenarnej w Sejmie, czyli dokonało czegoś, co 16 grudnia zeszłego roku, w wieczór rozpoczęcia protestu, wydawało się prawie niemożliwe. A jednak. Nawet dosyć duże ustępstwo, jakim było przywrócenie starych zasad funkcjonowania mediów w parlamencie, udało się „przykryć" podziałami wśród opozycji i jej kompletnym taktycznym zagubieniem. Czyli mamy kolejny triumf PiS, zapewne zresztą nie ostatni w tego typu potyczkach.
Czytaj także tekst: „Rzeczpospolita” liderem opiniotwórczych mediów
Ślepy zaułek
Niemniej partia Jarosława Kaczyńskiego ma bardzo poważny problem. Już parę miesięcy temu weszła na drogę, która skończy się utratą władzy, a może być to proces zaskakująco szybki. Wiem, że dzisiaj to brzmi absurdalnie, jednak PiS i jego sojusznicy spod szyldu Zjednoczonej Prawicy wjechali w ślepy zaułek, z którego nie ma dobrego politycznego wyjścia. I to nie z powodu aktywności opozycji. Nie dlatego, że elektorat jest przerażony naruszaniem wartości demokratycznych, praworządności i walką o Trybunał Konstytucyjny. Liczne sondaże wskazują, że ludzie przejmują się tym w sposób umiarkowany. I w wymiarach, które dla tak zwanego przeciętnego wyborcy są jednak dosyć abstrakcyjne, PiS może sobie jeszcze powojować bez szczególnych strat własnych.
Dlatego na przykład następna batalia zapowiadana przez Jarosława Kaczyńskiego – rozprawa z sądami – elektoratu zapewne nie wzruszy. Kolejna polityczna burza, kolejna burza w mediach, kolejna awantura w Warszawie. Przeciętnego Kowalskiego, który z sądem zetknął się raz czy dwa w życiu, niespecjalnie to dotyczy.