Najlepsza konstytucja w najlepszej Polsce

Z polską konstytucją z 1997 r. jest jak z całą III RP: niektórzy uparcie nie chcą dostrzegać jej wad i przekonują nas, że to najwspanialszy dokument, jaki wydał na świat współczesny parlamentaryzm – ba, być może parlamentaryzm w ogóle.

Publikacja: 02.04.2012 20:38

Łukasz Warzecha

Łukasz Warzecha

Foto: Fotorzepa, Marek Obremski Marek Obremski

To logiczne – skoro III RP jest najlepszą Polską, jaką mieliśmy kiedykolwiek (copyright by Radek Sikorski), to konstytucja, która kończy lat 15, musi być najlepszą ustawą zasadniczą.

Obrońcy status quo zapewne twierdziliby tak, nawet gdyby naszą konstytucję napisało 100 małp, posadzonych przy maszynach do pisania (podobno w odpowiednio długim czasie udałoby im się w takiej konfiguracji stworzyć nawet „Hamleta"). Zawartość nie ma więc wielkiego znaczenia. Zresztą Trybunał Konstytucyjny, w zależności od politycznego zapotrzebowania i poglądów jego członków, potrafi wyprowadzić z każdego artykułu niemal dowolny wniosek. Tak jak z artykułu, który mówi, że „można tworzyć samorządy zawodowe" wyprowadzono wniosek, że korporacje prawnicze są obowiązkowe.

Konstytucjonaliści to szczególna profesja. Z przepisu o tym, że „każdy ma prawo do kąpieli co najmniej raz w tygodniu", byliby w stanie wysnuć wniosek, że istnieje obowiązek zakładania zielonych skarpetek we czwartki.

Nasza konstytucja nie należy też do najoszczędniejszych, gdy idzie o liczbę artykułów. Ale trudno się dziwić, skoro są wśród nich m.in. gwarancje bezpiecznego i higienicznego miejsca pracy albo informacja, że „osobom niepełnosprawnym władze publiczne udzielają, zgodnie z ustawą, pomocy w zabezpieczaniu egzystencji, przysposobieniu do pracy oraz komunikacji społecznej".

Trzy czwarte rozdziału o prawach i wolnościach obywatelskich polskiej ustawy zasadniczej już dawno oderwało się od rzeczywistości w podobnym stopniu co zacytowany wyżej artykuł. Tak jest z zapewnieniami o dostępie do informacji, o prawie do ochrony zdrowia, prawie dostępu do dokumentów czy z ochroną tajemnicy komunikowania się (2 miliony wniosków o billingi i podsłuchy w 2011 r. – oczywiście zgodnie z prawem).

Amerykanie traktują swoją konstytucję z nabożeństwem i powołują się na nią niezwykle często, broniąc swoich praw. W Polsce powoływanie się przez obywatela na konstytucję w najlepszym wypadku może ściągnąć na delikwenta uśmiechy politowania, a w najgorszym sprawić, że wyląduje on na obserwacji w psychiatryku.

Brytyjczycy konstytucji w ogóle nie mają, ale mają za to Magna Charta, której kilka artykułów w oryginalnej formie nadal figuruje w angielskim i walijskim prawie. Prawie 800 lat po jej powstaniu! Obawiam się, że za 800 lat o wspaniałym plonie konstytucyjnego wysiłku Aleksandra Kwaśniewskiego i jego kolegów z Komisji Konstytucyjnej pies z kulawą nogą nie będzie pamiętał.

Opinie polityczno - społeczne
Czas decyzji w partii Razem. Wybór nowych władz i wskazanie kandydata na prezydenta
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Kandydatem PiS w wyborach prezydenckich będzie Karol Nawrocki. Chyba, że jednak nie
Opinie polityczno - społeczne
Janusz Reiter: Putin zmienił sposób postępowania z Niemcami. Mają się bać Rosji
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Trzeba było uważać, czyli PKW odrzuca sprawozdanie PiS
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie polityczno - społeczne
Kozubal: 1000 dni wojny i nasza wola wsparcia