Można prowadzić otwarte i bardzo rzeczowe debaty o relacjach polsko-ukraińskich, w których pojawią się różne stanowiska, bez obawy, że ktoś zacznie pokrzykiwać o „wpisywaniu się w politykę Putina”.
Z polską konstytucją z 1997 r. jest jak z całą III RP: niektórzy uparcie nie chcą dostrzegać jej wad i przekonują nas, że to najwspanialszy dokument, jaki wydał na świat współczesny parlamentaryzm – ba, być może parlamentaryzm w ogóle.
W Warszawie co roku dzieje się to samo: na wiosnę organizowany jest maraton, przy okazji którego miasto, mimo że jest to niedziela, zostaje sparaliżowane, a pomiędzy biegającymi a niebiegającymi nakręca się spirala niechęci.