Magiczny pierścień

Polscy politycy snują plany gwiezdnych wojen. To mrzonki. Sami nigdy nie stworzymy systemu obrony powietrznej - pisze były rzecznik Sił Powietrznych WP

Publikacja: 11.09.2012 20:07

Red

Odkąd pamiętam, w polskim wojsku trwa permanentna modernizacja organizacyjna i techniczna. Cytując klasyka: „zmiany, zmiany, zmiany…”, które z perspektywy czasu wnosiły więcej chaosu i dezorganizacji zamiast oczekiwanej modernizacji. Tym razem jest chyba podobnie. Mamy więc zbudować narodową tarczę antyrakietową, która ochroni nas przed zagrożeniami z powietrza, i doposażyć armię w bezzałogowy, zdalnie sterowany sprzęt latający, pływający i jeżdżący. Podczas XX Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach szef Departamentu Polityki Zbrojeniowej MON gen. Leszek Cwojdziński przekonywał, że polskie ośrodki naukowe i firmy zbrojeniowe są w stanie spełnić prawie wszystkie oczekiwania wojska w zakresie zaopatrzenia w systemy bezzałogowe.

Nam roślin nie potrzeba

Modernizacja armii powinna być procesem przemyślanym i konsekwentnym, dalekim od ekstrawaganckich pomysłów, w przeciwnym razie przypomina inwestycję ubogiej rodziny mieszkającej w rozsypującej się chałupie w zakup wypasionego mercedesa. Owszem, samochód jest dobrem potrzebnym, ale w odpowiedniej klasie.


Tymczasem politycy, zamiast wyrównywać potencjał armii, snują plany polskich gwiezdnych wojen. Mrzonki o zbudowaniu polskiej tarczy antyrakietowej są typowo propagandowym zabiegiem. Sami nigdy nie stworzymy narodowego systemu obrony powietrznej, byłoby to bowiem przede wszystkim za drogie i zupełnie nielogiczne z sojuszniczego punktu widzenia.


Nie ma też żadnych gwarancji, że planowany system będzie kompatybilny z przyszłą tarczą NATO, która przecież ma wkrótce powstać - tak przynajmniej deklarował sekretarz generalny sojuszu Anders Fogh Rasmussen podczas szczytu w Chicago, ogłaszając „tymczasową zdolność obrony rakietowej”.

Tarcza antyrakietowa stała się dla polskich polityków jakimś magicznym pierścieniem, do którego wzdychają po nocach i wracają w snach. Iluzją tarczy najpierw dali omamić się Amerykanom, którzy mieli wprowadzić do Polski swoje wojska z elementami systemu Patriot. To jednak okazało się fikcją, którą wiceszef MON Stanisław Komorowski miał skomentować słowami: - Polska potrzebuje prawdziwych rakiet, a nie „roślin doniczkowych”.

Od Sasa do Lasa

Prezydent Komorowski, wspominając o polskiej tarczy, daje jednak wyraźny sygnał, że Polska traci cierpliwość dla amerykańskich obietnic i zaczyna liczyć na samą siebie. I choć pomysł budowy własnej tarczy wydaje się raczej absurdalny, to takie jasne postawienie sprawy ma swoje zalety. O tym, że NATO osłabło i zatraciło zdolność podejmowania jednomyślnych decyzji, mówi się po cichu, ale nam, jako członkom tego klubu, powinno bardzo zależeć na wiarygodnej ocenie sojuszniczych zdolności - wszak o nasze bezpieczeństwo tutaj chodzi.

Największym grzechem polityków w dziedzinie modernizacji armii jest brak konsekwencji. Większości szumnie ogłaszanych planów modernizacyjnych nie zakończono, przerywając je lub zmieniając w trakcie trwania. Tymczasem to, co najbardziej potrzebne w modernizacji polskiego wojska, to racjonalne myślenie i konsekwentna realizacja zatwierdzonych już zamierzeń.


#

Bez tego unowocześnianie wojska będzie przebiegać według strategii „od Sasa do Lasa”, w której pomysły rozsądne będą mieszać się z tymi forsowanymi przez lobbystów. Takim działaniom sprzyjają powiązani z przemysłem zbrojeniowym politycy oraz liczni medialni „eksperci”, którzy w każdym nowym kontrakcie upatrują swoich biznesowych szans.

Lord Vader na ministra

Jeśli plany polityków dotyczące budowy polskiej tarczy antyrakietowej zostaną wdrożone w życie, budżet państwa wyda na tę inwestycję - zgodnie z szacunkami MON - od 13 do 15 mld zł, które w znaczącej części trafią na konta grupy Bumar, w której - co warto podkreślić - funkcję wiceprezesa sprawuje Marcin Idzik, do niedawna wiceminister obrony odpowiedzialny za zakupy uzbrojenia. Zbieg okoliczności dość symptomatyczny i chyba raczej nieprzypadkowy.

Poważna dyskusja o kształcie polskiej armii dotyczy przede wszystkim jej aspektu technologicznego, który na współczesnym polu walki jest niezmiernie istotny. Nie wolno zapominać jednak o zasobach kadrowych wojska, które w ostatnich latach zostały przetrzebione i były fatalnie zarządzane.

Mając nawet najlepsze drony i supertarczę antyrakietową, nie obronimy się bez dobrze wyszkolonego i zmotywowanego personelu, no, chyba że zamiast ludzi posadzimy automaty… ale wtedy to już chyba Lord Vader musiałby zostać ministrem obrony narodowej.

 

 

Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Po spotkaniu z Zełenskim w Rzymie. Donald Trump wini teraz Putina
Opinie polityczno - społeczne
Hobby horsing na 1000-lecie koronacji Chrobrego. Państwo konia na patyku
felietony
Życzenia na dzień powszedni
Opinie polityczno - społeczne
Światowe Dni Młodzieży były plastrem na tęsknotę za Janem Pawłem II
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Opinie polityczno - społeczne
Co nam mówi Wielkanoc 2025? Przyszłość bez wojen jest możliwa