Okrągły stół w Ministerstwie Rolnictwa nie rozwiązał problemów rolników, ale dzięki obietnicom pozwolił PiS kupić czas u rozgoryczonych przedstawicieli wsi. W podpisanym 11-punktowym porozumieniu z rolnikami znalazło się m.in. zapewnienie, że dodatkowe 520 mln zł z unijnej rezerwy kryzysowej będzie przeznaczone dla zbóż innych niż pszenica i kukurydza oraz dla rzepaku. Silosy przed żniwami mają być opróżnione z ukraińskiego zboża, będą też dopłaty i kredyty dla rolników. Jednak z tak kluczowymi problemami, jak napływ tanich ukraińskich produktów rolnych, co zrobić z polskim zbożem, którego nikt nie chce kupić, wysokimi cenami nawozów i paliw rolnicy zostali sami.
Okrągły stół obnażył za to frakcyjne przepychanki w rządzie. Politycy PiS i Solidarnej Polski licytują się, kto więcej obieca rolnikom, żeby tylko lepiej w kamerach wypaść. Pierwszy był minister sprawiedliwości, który przed wyborami jawi się jako główny obrońca górników i rolników. Zbigniew Ziobro dzień przed okrągłym stołem zorganizował konferencję, na której ogłosił, że będzie się domagał wprowadzenia ceł na produkty rolne z Ukrainy. SP jest w przededniu negocjacji o miejsca na listach wyborczych PiS, stara się więc być głośna i widoczna. Janusz Kowalski przypomina, że z jego inicjatywy minister rolnictwa Henryk Kowalczyk złożył 19 stycznia pismo w sprawie ceł do ministra rozwoju i technologii Waldemara Budy, który powinien wysłać je do Komisji Europejskiej. Kowalski domaga się też złożenia dymisji przez Janusza Wojciechowskiego, polityka PiS, z funkcji unijnego komisarza ds. rolnictwa.
Czytaj więcej
Polityka rolna PiS jest jak spacer pijanego – uważa Michał Kołodziejczak, prezes AgroUnii.
Rządzącym nie o interes rolników chodzi, ale o ich głosy przed wyborami. Gdy w Ministerstwie Rolnictwa trwał okrągły stół, premier Mateusz Morawiecki urządził konferencję z ministrem Budą, mówiąc, że zlecił ministrowi rolnictwa „wprowadzenie przepisów ograniczających wpływ zboża ukraińskiego do Polski”. Premier słowem nie zająknął się o tym, że pierwszy z tym postulatem wyszedł Ziobro, ani też nie wspomniał o byłym adwokacie Jarosława Kaczyńskiego w Brukseli Januszu „nic nie mogę” Wojciechowskim. Winni problemów rolników są wszyscy, z UE i opozycją na czele, ale nie rząd, który zareagował zbyt późno, mimo że duża część klasy politycznej od Konfederacji po Donalda Tuska jeszcze w czerwcu ostrzegała przed rosnącymi problemami.
PiS pokpił sprawę i podjął temat, kiedy dłużej już nie można było nad nim przechodzić do porządku dziennego i kiedy inni się nim zainteresowali.