Roman Kuźniar: Lekcje Chrobrego w sprawie Unii, Rosji i PiS

Tysiąclecie koronacji pierwszego polskiego króla zbiega się w czasie z naszą prezydencją w Unii Europejskiej. Są pewne wnioski, które można z tamtej, pozornie dawnej lekcji wyciągnąć na dziś. Dotyczą one Rosji, zbrojeń, polityki międzynarodowej, naszych relacji z Europą i polityki wewnętrznej.

Publikacja: 23.12.2024 05:17

Bolesław I Chrobry, rysunek Jana Matejki

Bolesław I Chrobry, rysunek Jana Matejki

Foto: Wikimedia, domena publiczna

Wprawdzie gabinet Donalda Tuska jest pochłonięty głównie bieżącymi zmaganiami na różnych frontach i nie przyjmuje podpowiedzi pochodzących ze środowisk pozarządowych, ale klasa polityczna i opinia publiczna w naszym kraju powinny zauważyć tysiąclecie koronacji Bolesława Chrobrego. Tym bardziej że przypada ono na wiosnę 2025 r., czyli także czas polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Naturalnie rzecz nie tyle w tym, aby tę datę zauważyć, choć i to warto, ale by spróbować dostrzec jakieś lekcje, które płyną, być może, dziś dla polityki polskiej z panowania tego dzielnego i mądrego władcy. Niewielu takich mieliśmy w ciągu 800 lat od Mieszka I do upadku I Rzeczypospolitej.

„Uczenie się od Chrobrego” powinno polegać nie tylko na wnioskach z mocnych stron jego panowania, ale także z jego słabości i popełnianych przezeń błędów. Wprawdzie słusznie po śmierci króla Bolesława szybko nazwano go Wielkim (miano Chrobrego pojawiło się później), jednak zdarzały mu się działania czy zaniechania, które po jakimś czasie okazywały się przyczyną poważnych problemów, w które popadało pozostawione następcom ówczesne państwo polskie. I dlatego pierwszą lekcją, która wynika z panowania Chrobrego i tego, co stało się z Polską w ciągu kolejnych kilkunastu lat, jest imperatyw jedności, zarówno w obrębie klasy politycznej (głównych aktorów, którzy współdzielą odpowiedzialność za siłę i sprawność państwa), jak i ogólnie jedności Polaków jako narodu czy społeczeństwa. Oczywiście, nie chodzi tu o brak naturalnych różnic obecnych w każdym rozwiniętym społeczeństwie i jego politycznej reprezentacji. Chodzi natomiast o unikanie podziałów politycznych tak głębokich, że aż rozrywających narodową wspólnotę; podziałów, które osłabiają państwo, a zwłaszcza jego zdolność do obrony przed zagrożeniami zewnętrznymi.

Jarosław Kaczyński i PiS jak niszczycielski Bezprym

Bolesław Chrobry uchodził za władcę, który rozumiał potrzebę integracji ludności zamieszkującej jego państwo i podejmował rozliczne działania w tym kierunku. Dotyczyło to nie tylko działań w sferze infrastruktury łączącej obszar tworzonego państwa, ale też idei, która miała spajać duchowo oraz mentalnie ludność tak bardzo ówcześnie zróżnicowaną, od zachodniej Wielkopolski po Grody Czerwieńskie. Tą ideą było chrześcijaństwo, bardzo przecież płytko i nierówno zakorzenione na ziemiach polskich w czasach Mieszka I. Wspierając silnie instytucje Kościoła (tworząc kolejne biskupstwa), wierzył, że przyczynią się one do formowania świadomości wspólnoty ludności – jeszcze nie narodu – zamieszkującej ziemie objęte jego panowaniem. Kult Świętego Wojciecha miał nie tylko lepiej włączać Polskę w obręb szerszej społeczności Christianitas (terminem Europa jeszcze się wtedy nie posługiwano), ale miał łączyć Polan i inne plemiona żyjące w granicach ówczesnej Polonii. To miał być ich pierwszy wspólny święty, męczennik za wiarę.

Czytaj więcej

1025. Narodziny polityki historycznej

Niezależnie od oceny wielkiej pracy jednoczącej państwo oraz zespalającej lud, który je zamieszkiwał, okazała się ona niewystarczająca w obliczu pierwszych ostrych podziałów, do których doszło na tle walki o władzę po śmierci Chrobrego. Pominięty przezeń jako następca tronu chorobliwie ambitny syn Bezprym doprowadził do obalenia króla Mieszka II. To on swymi kolejnymi działaniami otworzył drogę do tzw. reakcji pogańskiej, której następstwem był upadek państwa polskiego, a jego resztki zostały wydane na pastwę zazdrosnych sąsiadów. I dziś mamy w kraju siłę polityczną, która podobnie jak Bezprym uważa, że to ona powinna rządzić, a jej przywódca oskarża demokratycznie wybraną władzę o zamiar pozbawienia Polski niepodległości. Publiczne i wielokrotne ogłaszanie przezeń finis Poloniae, gdy tylko ktoś inny legalnie miałby przejąć lub przejął władzę, oznacza, że gdyby to oskarżenie potraktować poważnie, to jest ono niczym innym jak wezwaniem do powstania lub wojny domowej w obronie rzekomo zagrożonej przez rząd niepodległości. Tylko bizarność tej siły politycznej i jej szefa wcielającego się we współczesnego Bezpryma (to znaczy ich nie tylko straszność, ale i śmieszność) powoduje, że tego rodzaju deklaracje nie prowadzą do wojny domowej. Są jednak – podobnie jak produkowane przez nią w tym samym celu kłamstwo smoleńskie – czynnikiem silnie dzielącym, czyli osłabiającym polskie społeczeństwo.

Kiedy zaczęła się polska polityka zagraniczna?

To, o czym warto pamiętać, jeśli chodzi o panowanie pierwszego polskiego króla, a co zachowuje wartość także dzisiaj, to jego równoległe wysiłki na rzecz silnego umocowania Polski w ówczesnej Europie (Christianitas), a zarazem na rzecz zapewnienia swemu państwu suwerenności. Suwerenność i europejskość szły u niego w parze. Niezależność swej władzy (państwa) chciał zapewnić przez zbudowanie jego siły militarnej, co w tamtych czasach było jedynym sposobem utrzymania niepodległości. I pod tym względem Chrobry dobrze się zapisał, bo przecież przy pomocy oręża poszerzył znacząco „ojcowiznę” pozostawioną mu przez Mieszka I. Potrafił także obronić nowe granice, nawet w obliczu presji ze strony Saksonii i cesarza Henryka II. Niestety, tej siły oręża starczyło jedynie na czas jego panowania, co świadczy, że był lepszym dowódcą niż „ministrem obrony”. Jednak suwerenność to coś więcej niż siła militarna, stąd upór Chrobrego w dążeniu do koronacji, co udało mu się osiągnąć na krótko przed śmiercią.

Koronę dla siebie i swego państwa uzyskał dzięki dobrym kontaktom z „Europą”, najpierw z cesarzem Ottonem III, ale też cały czas z papiestwem, kolejnymi papieżami. Wprawdzie długo uważano, że koronacja Chrobrego nastąpiła w czasie spotkania w Gnieźnie w roku 1000, ale wtedy był to akt symboliczny, gest ze strony zaprzyjaźnionego z Bolesławem cesarza. Chrobry, jak wtedy wypadało, chciał ją mieć za zgodą Rzymu. Wykorzystał sprzyjającą koniunkturę i w 1025 r. dopiął swego. Mieszkowi II zostawił królestwo i dlatego ten natychmiast mógł koronować się na drugiego polskiego króla, co zniszczył zawistny Bezprym. Nikt w 1025 r. nie kwestionował przynależności królewskiej już Polski do Christianitas, czyli ówczesnej, łacińskiej Europy.

Bolesław Chrobry był również bardzo aktywny dyplomatycznie. Dyplomację na przemian z działaniami wojskowymi uprawiał na wszystkich kierunkach. Z całą pewnością nie widział Polski jako „samotnej wyspy”, o czym tak niedawno marzył prezes PiS.

Kolejną ważną lekcją panowania Chrobrego była jego aktywność w polityce zagranicznej. Nieco żartobliwie można byłoby go nawet uznać za prekursora polskiej polityki zagranicznej, bowiem Mieszko I właściwie jej nie uprawiał, a Bolesław na tym polu rozwinął się znakomicie. Rzecz nie ograniczała się do wypraw wojskowych czy wręcz wojennych, bo mogłoby to prowadzić do stwierdzenia, że przecież wojna nie należy do polityki zagranicznej. Wtedy jednak była dozwolona i należała. Bolesław Chrobry był również bardzo aktywny dyplomatycznie. Dyplomację na przemian z działaniami wojskowymi uprawiał na wszystkich kierunkach. Z całą pewnością nie widział Polski jako „samotnej wyspy”, o czym tak niedawno marzył prezes PiS.

Cele jego polityki zagranicznej były oczywiste: trzymanie zagrożeń dla Polski na odległość, co dotyczyło właściwie wszystkich sąsiadów z Saksonią na czele, z którą jednak łączyły Chrobrego i jego kraj także liczne pokojowe kontakty. Słynna wyprawa kijowska (1018), była poprzedzona relacjami dyplomatycznymi z Saksonią i Węgrami, nie miała na celu bezpieczeństwa państwa, ale przecież i na tym kierunku Chrobry dla Polski dużo w czasie swego panowania uzyskał. Oprócz terytorium, które później przechodziło jeszcze z rąk do rąk, a które jest dziś integralną częścią Polski, były to także bliskie więzi z krajem całkiem bogatym i rozwiniętym. Przynależność Rusi Kijowskiej do chrześcijaństwa wschodniego nie była wtedy dla tych kontaktów przeszkodą.

Rosję trzymać z dala od Europy

Znawcy epoki i panowania Chrobrego uważają zarazem, i to także warto pamiętać, że swym rozpychaniem się na wszystkie strony, w tym zajmowaniem stref buforowych, „budził niechęć, a wręcz nienawiść sąsiadów”, którzy po jego śmierci brali odwet, co przyszło im łatwo z uwagi na wewnętrzne podziały i konflikty w Polsce (Przemysław Urbańczyk). Zatem aktywność, ale też cnota umiaru, której nie posiadał w nadmiarze. Tak można byłoby określić lekcję płynącą z panowania Chrobrego w polityce zagranicznej.

Bolesław Chrobry udanie włączał Polskę do ówczesnej Europy. W pierwszym półroczu 2025 r. Polska stanie na czele Europy. I ma wszelkie atuty, aby przewodzić jej mądrze i mężnie, obie te cnoty są dziś Europie potrzebne. Gdyby panowanie Chrobrego mogło być jakąś inspiracją dla naszego przewodnictwa, to warto byłoby wskazać na trzy sprawy. Po pierwsze, dla spójności Europy ważna jest jej tożsamość, szacunek dla jej dziedzictwa, bez którego tożsamość jest krucha czy wręcz zanika. A wtedy słabnie determinacja w obronie przed zewnętrznymi presjami, które nierzadko przybierają postać dywersji. Z tym szacunkiem dla tożsamości i dziedzictwa Europa ma kłopot, o czym choćby świadczyły drwiny z ważnych dla chrześcijaństwa symboli w czasie otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu. Wprawdzie uczeni dowcipnisie w Polsce próbowali wmawiać maluczkim, że chodziło o „ucztę bogów”, a nie o „Ostatnią wieczerzę”, ale we Francji nie udawano. Odpowiadano jedynie, że to sprawa wolności. Lecz wtedy pojawia się pytanie o użytek, jaki z niej w Europie robimy…

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: Tysiącletnie królestwo

Po drugie, utrzymanie niezależności, wręcz niepodległości, wymaga siły zbrojnej. Pod tym względem Europa poważnie podupadła i musi szybko odbudować zdolności w tej sferze, bo przecież w swym bezpieczeństwie nie może bez końca polegać na USA. Polska może sporo wnieść do rozumienia znaczenia zdolności militarnych dla obrony europejskiej suwerenności, nie tej retorycznej, tylko faktycznej. I po trzecie, wymóg trzymania Rosji z daleka od Europy. Wbrew temu, co próbowano początkowo mówić po naszej stronie i co Rosja próbuje wmówić światu, toczący się w Ukrainie konflikt to nie jest proxy war Zachodu przeciwko Rosji, lecz odwrotnie – proxy war Rosji przeciwko Zachodowi. Jednak Rosja nie szykuje się do podboju militarnego Europy, chce natomiast przewrócić porządek międzynarodowy, to znaczy przywrócić politykę siły, koncert mocarstw i strefy ich wpływów. A jak pisał znakomity znawca Rosji Włodzimierz Bączkowski, głównym instrumentem zniewalania innych przez Rosję jest dywersja, rozkładanie od wewnątrz, propaganda. Zatem trzymanie Rosji z daleka od Europy oznacza nie tylko wysoką gardę w sferze wojskowej, ale też obronę przed rozkładającymi Unię Europejską i jej państwa członkowskie dywersyjnymi wpływami Moskwy, przed płynącą stamtąd dezinformacją, korupcją i wspieraniem antyeuropejskich sił politycznych. Płyną więc dla nas jakieś nauki z tego odległego o 1000 lat panowania mężnego i mądrego króla Bolesława.

Wprawdzie gabinet Donalda Tuska jest pochłonięty głównie bieżącymi zmaganiami na różnych frontach i nie przyjmuje podpowiedzi pochodzących ze środowisk pozarządowych, ale klasa polityczna i opinia publiczna w naszym kraju powinny zauważyć tysiąclecie koronacji Bolesława Chrobrego. Tym bardziej że przypada ono na wiosnę 2025 r., czyli także czas polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Naturalnie rzecz nie tyle w tym, aby tę datę zauważyć, choć i to warto, ale by spróbować dostrzec jakieś lekcje, które płyną, być może, dziś dla polityki polskiej z panowania tego dzielnego i mądrego władcy. Niewielu takich mieliśmy w ciągu 800 lat od Mieszka I do upadku I Rzeczypospolitej.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Dlaczego Polakom potrzeba dobrej woli
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Orbán udziela azylu Romanowskiemu: potężny cios w PiS i jedność Unii Europejskiej
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Polska mistrzem Polski: przegrywa ze sobą i nie umie opowiedzieć o pomocy niesionej Ukrainie
Opinie polityczno - społeczne
Marek Budzisz: Europejskie wojska w Ukrainie – jak to zrobić, by nie zaszkodzić Polsce?
Materiał Promocyjny
W domu i poza domem szybki internet i telewizja z Play
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Putin wszedł w buty Dziadka Mroza
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku