Zuzanna Dąbrowska: Partyjni myśliwi liczą na wybory prezydenckie

W zeszłym tygodniu Komisja Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa pracowała nad projektem zmian w prawie łowieckim, który w praktyce wyjmuje Polski Związek Łowiecki spod kontroli Ministerstwa Klimatu i Środowiska. PZŁ ma także sam ustalać statut, który nie będzie wymagał zatwierdzenia przez ministra.

Publikacja: 26.03.2025 04:53

Zuzanna Dąbrowska: Partyjni myśliwi liczą na wybory prezydenckie

Foto: Adobe Stock

Jechałam kiedyś gruntową, gminną drogą prowadzącą przez las. Droga łączy dwie wsie na Mazurach. Na kilkusetmetrowym odcinku siedzieli wzdłuż niej na rozkładanych krzesełkach mężczyźni zaopatrzeni w broń długą, wycelowaną w las. Zapytani przeze mnie, co robią przy publicznej drodze, nie potrafili powiedzieć nawet, gdzie są.

Dwie godziny wcześniej spacerowałam z psami ścieżką równoległą do tej drogi, dokładnie po linii, w którą wycelowane były gwintówki myśliwych. Nie wisiały żadne ogłoszenia ani tabliczki informujące o polowaniu. Nigdzie. Po zawiadomieniu policji panowie wynieśli się w pośpiechu ze swoimi zastawiającymi las terenowymi samochodami. To tylko jedna – i to dość łagodna – z wielu historii dotyczących patologii w środowisku myśliwych. A teraz być może będzie ich jeszcze więcej.

Nie ma drugiej takiej organizacji, która cieszyłaby się podobnymi przywilejami jak Polski Związek Łowiecki

W zeszłym tygodniu Komisja Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa pracowała nad projektem zmian w prawie łowieckim, który w praktyce wyjmuje Polski Związek Łowiecki spod kontroli Ministerstwa Klimatu i Środowiska. PZŁ ma także sam ustalać statut, który nie będzie wymagał zatwierdzenia przez ministra. Szefową komisji jest ludowa posłanka Urszula Pasławska, przewodnicząca Klubu Polskich Dian, zrzeszającego kobiety należące do Polskiego Związku Łowieckiego. Projekt skierowano do dalszego procedowania w specjalnej podkomisji (oczywiście z Pasławską), która zbiera się we środę. Niech żyje wolność i świat bez Ministerstwa Klimatu, w którym wiceminister Mikołaj Dorożała (wskazany przez Polskę 2050) próbuje okiełznać mocarstwowe apetyty łowczych należących do partii najbliższego koalicjanta!

Czytaj więcej

Prawo łowieckie w okresie międzywojnia

W Polsce nie ma innej organizacji, która cieszyłaby się podobnym statusem i przywilejami. Myśliwych jest 128 tys. (w tym 4 tys. kobiet), ale ich siła jest znacznie większa niż jakiejkolwiek innej grupy o podobnej liczebności. Czy ktokolwiek słyszał np. o lobbingu Stowarzyszenia Honorowych Dawców Krwi? Albo zanegowaniu przez nich obowiązkowych badań lekarskich? Nie, i nie ma w tym żadnej tajemnicy – sekretem sukcesu myśliwych jest fakt, że mają nadreprezentację w kluczowym środowisku, czyli wśród posłów wszystkich partii. I choć ich siłą napędową jest PSL, zwolennicy pokotów i strzelania z leśnych ambon nie mają kłopotu z dotarciem do większości partii, ze szczególnym uwzględnieniem PiS. Albo po linii narodowej tradycji, albo męskiej przygody – co kto woli.

Co zrobić, by PZŁ zaczął podlegać społecznej kontroli?

Takie „wrzutki” jak zmiany w prawie łowieckim na pewno nie następują przypadkowo. Partyjni łowczy na polityce znają się świetnie, w walkach frakcyjnych są zaprawieni jak mało kto i wiedzą, że nie ma lepszej okazji do przeforsowania wszystkiego niż kolejna kampania wyborcza. Wtedy nikt się nie ośmieli zaprotestować i pod naciskiem lobby przepchnie, co chce, z błogosławieństwem kandydatów większości partii i polityków. Więc teraz na fali walki o glosy, żeby tylko nie pojawiło się zagrożenie, że zorganizowana grupa lobbystów groźnie zmarszczy brwi, może dojść do tego, że ponadstutysięczna grupa mężczyzn z bronią, którzy nie muszą nawet wzroku badać, by chodzić z giwerą, może wypaść spod kontroli państwa.

Co zrobić, by PZŁ zaczął podlegać społecznej kontroli, a plany łowieckie i dokumenty dotyczące odstrzału takie jak książka polowań były dostępne, kontrolowane i przejrzyste? Wymagałoby to powstania nowego lobby. Innego niż partyjni myśliwi. Bo przecież niedługo znowu będzie jakaś kampania. Może tym razem na projekty ustaw będzie miał wpływ kto inny, uzbrojony w argumenty, a nie w dubeltówkę?

Autorka

Zuzanna Dąbrowska

Wicenaczelna PAP

Jechałam kiedyś gruntową, gminną drogą prowadzącą przez las. Droga łączy dwie wsie na Mazurach. Na kilkusetmetrowym odcinku siedzieli wzdłuż niej na rozkładanych krzesełkach mężczyźni zaopatrzeni w broń długą, wycelowaną w las. Zapytani przeze mnie, co robią przy publicznej drodze, nie potrafili powiedzieć nawet, gdzie są.

Dwie godziny wcześniej spacerowałam z psami ścieżką równoległą do tej drogi, dokładnie po linii, w którą wycelowane były gwintówki myśliwych. Nie wisiały żadne ogłoszenia ani tabliczki informujące o polowaniu. Nigdzie. Po zawiadomieniu policji panowie wynieśli się w pośpiechu ze swoimi zastawiającymi las terenowymi samochodami. To tylko jedna – i to dość łagodna – z wielu historii dotyczących patologii w środowisku myśliwych. A teraz być może będzie ich jeszcze więcej.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Ćwiek-Świdecka: Sławomir Mentzen chce płatnych studiów. Ile naprawdę kosztuje edukacja w Polsce?
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Cła uwolnią falę emigracji do USA. Donald Trump strzela sobie w stopę
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Problemy Morawieckiego obciążą PiS i Nawrockiego. Czy Kaczyński wygumkuje byłego premiera?
Opinie polityczno - społeczne
Jan Zielonka: Unia po kryzysach wraca silniejsza? Szkodliwy mit
Materiał Partnera
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Opinie polityczno - społeczne
Andrzej Wielowieyski: Z Bronisławem Geremkiem tworzyliśmy podstawy nowej państwowości
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście