Opowieść wielkanocna mówi nie tylko o męczeństwie, śmierci i zmartwychwstaniu Zbawiciela. Ona powiada, że Bóg ukochał grzeszne i ułomne istoty tak bardzo, że dla ich dobra wziął na siebie ciężar najbardziej bolesnej i hańbiącej śmierci, jaką znały tamte czasy. Ona jest nawet przeciwko innym religiom, bo tam ludzie składają ofiary bogom, a tylko tutaj Bóg składa ludziom ofiarę z siebie. Ale to jeszcze mało: ona wznosi nas samych aż do poziomu boskiego, bo skorośmy warci aż takiej ofiary, to jesteśmy dla Boga niesłychanie ważni, przynajmniej tak bardzo jak męka Tego, co umarł i zmartwychwstał. Jeśli taka jest nasza wartość i znaczenie, to takie same są stojące przed nami wymagania. Wymagania równie przeogromne i trudne, jak trudna do pojęcia jest krwawa Pascha. Tak właśnie: bo męka i cierpienie są niezbywalną częścią ludzkiego losu, o czym także poucza ta przerastająca przyziemne myślenie opowieść. Czy jest jakakolwiek teologia, jakiekolwiek pojmowanie, które potrafiłoby nam to przybliżyć?