Aktualizacja: 02.10.2017 21:34 Publikacja: 01.10.2017 19:01
Foto: Adobe Stock
Zmuszony do postoju w Toronto w związku z szalejącym po Karaibach huraganem Irma wykorzystałem czas, aby odbyć skrócony kurs prawa porównawczego, czy jak się dzisiaj mówi: zrobić mały research. Z przerażeniem odkryłem, że sędziów w tym kraju mianuje premier. Co gorsza, czyni to bez konsultacji z kimkolwiek, nawet z Senatem, jak w sąsiednich Stanach Zjednoczonych. By zostać sędzią, wystarczy spełnić dwa wymogi: być członkiem rady adwokackiej oraz wykazać się dziesięcioletnią praktyką wykonywania zawodu.
Mianowany sędzia, dopóki sprawuje urząd nienagannie, nie może być z niego złożony. Mimo tego, w przeciwieństwie do USA, szef rządu może usunąć sędziego, jeśli zwrócą się do niego z takim wnioskiem obie izby parlamentu. Dodam, że sędziowie Sądu Najwyższego Kanady nie są wybierani dożywotnio, gdyż taki przywilej utracili w 1960 r. Krótko mówiąc, horror z punktu widzenia europejskiej narracji o niezależności sądownictwa i niezawisłości sędziów.
Na takie dictum nasi i inni idealiści od razu odpowiadają, że wysoka kultura prawna w Kanadzie zapobiega wynaturzeniom w tym zakresie. Jeśli tak, to proszę, kilka przykładów z praktyki ostatnich powołań do najwyższej instancji wymiaru sprawiedliwości ojczyzny spod znaku liścia klonowego. Trzech obecnych sędziów zostało powołanych w drodze komunikatu prasowego (Suzanne Côté, Clément Gascon, Russell Brown). Wobec kilku sędziów organizowano – pod naciskiem opinii publicznej – transmitowane przez telewizję wysłuchania przed komisjami Izby Gmin. Były to ugrzecznione rozmowy z kandydatami, gdyż jak pouczył prowadzący, wybitny profesor prawa konstytucyjnego Kanady, pytania nie mogły dotyczyć ich przyszłego orzekania ani życia prywatnego. Ne muszę dodawać, że ani te komisje, ani Izba nie mają żadnej kompetencji nominacyjnej odnośnie do kandydatów. Mimo zobowiązania rządu do zorganizowania tej namiastki konsultacji, w wielu przypadkach rząd obywał się bez niej. Na przykład nominację obecnej sędzi Rosalie Silberman Abella minister sprawiedliwości ogłosił w parlamencie. Dokonywane w sposób poufny (sekretny) powołania budzą sprzeciw i są przedmiotem ustawicznych bezskutecznych propozycji ich upublicznienia.
Ale wróćmy do kanadyjskiej konstytucji, a właściwie do sześciu stosunkowo krótkich artykułów na temat sądownictwa. Dosyć przypadkowo mówi się w ostatnim z nich (art. 101), że parlament Kanady może „od czasu do czasu decydować o powołaniu, utrzymaniu i organizacji Naczelnego Sądu Apelacyjnego Kanady". Trudno znaleźć w prawie porównawczym przykład bardziej nonszalanckiego potraktowania najwyższego organu wymiaru sprawiedliwości kraju. Pomijając fakt, że całość zakresu działania znajduje się w ustawie o Sądzie Najwyższym, jego kompetencje budzą, mówiąc oględnie, ciekawość. Oprócz działalności orzeczniczej Sąd Najwyższy Kanady jest organem doradczym rządu. Jeśli dodam do tego, że sędziowie nie tylko Sądu Najwyższego są często powoływani jako komisarze prowadzący różne sprawy publiczne, ich zaangażowanie w bieżącą politykę kraju jest bardziej niż oczywiste.
Czy z tych wywodów wynika, że dyskusja o konstytucyjności prezydenckich propozycji reformy sądownictwa w Polsce jest pozbawiona sensu? Chyba nie. To raczej wszelkiego rodzaju argumenty z prawa porównawczego są bezwartościowe. Dowodzą tego stale tzw. konserwatywni prawnicy, w tym ich wybitny przedstawiciel, niedawno zmarły sędzia Sądu Najwyższego USA, Antonin Scalia. Innym słowy, w prawie „wybieranie najlepszych kąsków" (cherry-picking) nie popłaca.
W najbliższych tygodniach rozstrzygnie się sytuacja w partii Razem. Chodzi o wybory nowych władz. Później nadejdzie decyzja prezydencka partii, która może mieć wpływ na dalszą sytuację polityczną. Ale Razem ma też wewnętrzne trudności.
Kandydat PiS będzie średni, jeśli nie słaby. Ale to nie oznacza, że nie okaże się też groźny, a KO ma już zwycięstwo w kieszeni: do wiosny 2025 roku jeszcze bardzo daleko.
Godzinna rozmowa telefoniczna kanclerza Niemiec Olafa Scholza z Władimirem Putinem pokazuje dobitnie, że przywódca Rosji najwyraźniej nie jest zainteresowany ofertami pomocy w tzw. deeskalacji konfliktu, ponieważ idzie w przeciwnym kierunku i rozpędza swą machinę wojenną.
„To kolejny atak na demokrację” – komentuje PiS decyzję PKW o odrzuceniu sprawozdania finansowego partii za rok 2023. „My Koalicji Obywatelskiej pieniędzy nie zabieraliśmy” – dodają rozgoryczeni politycy partii Jarosława Kaczyńskiego. A może, jeśli był powód, należało?
Europejczycy są coraz bardziej przekonani, że mogą wpłynąć na ochronę klimatu poprzez zmianę codziennych nawyków
W warstwie deklaracji politycznych nic się nie zmienia, będziemy nadal wspierać Ukrainę, w podskórnej – mniej widocznej – widać zniechęcenie i rozczarowanie niespełnionymi obietnicami.
Politycy na poziomie Unii Europejskiej i krajowym muszą działać, promując proste i niedrogie opcje inwestycyjne.
Po długich bojach rząd podjął decyzję na temat obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców.
W środę silny dolar znów dał o sobie znać, a to był kulą u nogi dla złotego.
Środowy poranek przyniósł niewielkie zmiany notowań złotego. Emocje geopolityczne na razie zostały opanowane.
Dla radców publiczne krytykowanie władz samorządu to wciąż „kalanie gniazda”.
Celem przywracania praworządności w wymiarze sprawiedliwości nie jest spełnienie oczekiwań środowiska prawniczego, że przeszłość zostanie „rozliczona”, ale stworzenie instytucjonalnych gwarancji obywatelskiego prawa do sądu.
Demokracja nie jest wtedy, gdy coś nazywamy demokracją, tylko wtedy, kiedy ona naprawdę funkcjonuje.
Państwo komornikom nie pomaga, za to chętnie komplikuje wiele kwestii.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas