Ktoś od kogoś ciągle domaga się przeprosin. Ktoś inny jest z całą mocą potępiany, a jeszcze ktoś inny z powodu nieetycznego postępowania ma stracić pracę (rolę, koncerty, stanowisko – niepotrzebne skreślić).
Nakłada się na to konflikt polityczny, który sprawia, że „naszych" usprawiedliwia się bez względu na to, co zrobili, a od „tamtych" wymaga się najwyższych standardów. Weźmy przykład najnowszy – historię Piotra Kraśki. Owszem, dziennikarz TVN popełnił błąd. Prowadził samochód, mimo że odebrano mu kilka lat temu prawo jazdy. Został za to ukarany przez sąd, a teraz poniósł ponownie karę, bo sprawa wyszła na jaw. Najadł się wstydu, przeprosił i po sprawie. Tak by się mogło wydawać. Ale nie! Domorośli moraliści domagają się, żeby go zwolnić z „Faktów", publicznie piętnować, a najlepiej skazać na wieczne potępienie. No dobrze, Kraśko się nie popisał, ale gdyby zrobił coś naprawdę poważnego? Spowodował np. wypadek z ofiarami śmiertelnymi, co wtedy? Należałoby go spalić na stosie? Czy może zwrócić się o interwencję do premiera i prezydenta?
Czy inaczej było w przypadku Beaty Kozidrak (jazda po alkoholu) i Barbary Kurdej-Szatan (obraźliwy wpis w social mediach)? Obie przeprosiły i poniosły karę, co powinno zamknąć sprawę. Ale oczywiście nie zamknęło. To samo dotyczy polityków. Ostatnio np. Donalda Tuska, który przekroczył prędkość i stracił prawo jazdy. Nie żeby to było godne pochwały, ale znajmy miarę – to nie jest żadne poważne przestępstwo. Nie wspomnę już o tym, że są politycy, od których ktoś nieustannie przeprosin się domaga. Najjaskrawszym przykładem jest tu Jarosław Kaczyński, który obraża wielu samym swoim istnieniem.
Moralne wzmożenie nie dotyczy samych komentujących. Do nauczania o etyce najchętniej biorą się tabloidy, plotkarskie portale albo dziennikarze zaangażowani w polityczną propagandę. Czyli ludzie, którzy sami mają niejedno na sumieniu. Ta choroba, którą można nazwać tabloidyzacją moralności, dotknęła już większości mediów. Jej wyznawcy od „ludzi na świeczniku" domagają się najwyższych standardów w każdej kwestii i za najmniejsze uchybienie gotowi są ich stawiać pod pręgierzem. A odbiorcom podoba się obraz świata zdemoralizowanych elit. I zwykłych ludzi o nieskażonej moralności.