Na zaproszenie rzecznika praw obywatelskich pojechałem do Kostrzyna na festiwal Przystanek Woodstock. Razem z Jerzym Owsiakiem i Januszem Kochanowskim byliśmy w jury konkursu dla blogerów poświęconego wolności i – nieprzypadkowo – granicom wolności. Ta wizyta była bardzo ciekawym doświadczeniem dla mnie – człowieka, który w latach 80. bywał w Jarocinie, Brodnicy i na wielu innych tego typu imprezach. Dla człowieka, który o wielu sprawach myśli inaczej niż Owsiak.
[srodtytul]Edukacja polityczna[/srodtytul]
I jeśli coś mnie zdziwiło, to raczej pozytywnie. Jerzy Owsiak nie jest już tym od „róbta, co chceta”. Dziś mówi przede wszystkim o odpowiedzialności. Wciąż wiele słyszymy od niego o wolności i rock’n’rollu, ale też uczy pozytywnych zachowań i obywatelskiej aktywności. Zarzuca mu się, że jego imprezom towarzyszy ideologia. Owszem, jest tego trochę. Ale mam wrażenie, że znacznie mniej niż kiedyś i jest ona na marginesie całej imprezy. A to, że mówi się tam o polityce i sprawach publicznych, to dobrze.
Równie znaczące jak obecność Tadeusza Mazowieckiego i Lecha Wałęsy było zaproszenie Janusza Kochanowskiego. Ogromne wrażenie zrobiło na mnie przerwanie koncertu w godzinę W – 1 sierpnia o godz. 17, gdy oddano hołd powstańcom Warszawy, a kilkaset tysięcy fanów muzyki odśpiewało polski hymn.
Zaproszeni goście, Lech Wałęsa i Tadeusz Mazowiecki (nieco inaczej było z Januszem Kochanowskim), a także prowadzący spotkania Piotr Najsztub reprezentowali jeden punkt widzenia. Organizatorzy tłumaczyli mi, że stało się tak dlatego, iż nie chcieli zapraszać aktywnych polityków, lecz autorytety. Jednak – poza Kochanowskim, który był na Woodstock w zupełnie innej roli – nie pojawił się żaden autorytet myślący o polskiej rzeczywistości inaczej niż Jerzy Owsiak.