Donald Tusk potraktował raport Millera jako zamknięcie kłopotliwego problemu. Sztab premiera częściowo osiągnął zamierzony efekt: wielu komentatorów rzeczywiście uznało, że raport skupiony na rekonstrukcji okoliczności lotu i lądowania oraz na patologiach w 36. pułku specjalnym wyczerpuje temat. Jednak wczorajsza wyjątkowo arogancka konferencja prasowa MAK, podczas której Rosjanie ponownie zakwestionowali wszelkie zarzuty wobec pracowników wieży kontrolnej w Smoleńsku i ponownie obciążyli winą polskich lotników z generałem Andrzejem Błasikiem na czele przypomniała, na czym polega podstawowy problem w naszych stosunkach z sąsiadem ze Wschodu. Warto więc zadać pytanie, jak Donald Tusk zdał egzamin z wyzwania, którym – przed i po katastrofie – była postawa Rosji wobec Polski.
Kto kogo rozgrywa?
Ciekawie zabrzmiał głos posła Jacka Żalka, polityka Platformy z drugiego szeregu, który swój komentarz po ogłoszeniu raportu Millera zatytułował: "Moskwa dzieli Polskę". Dalej pisze: "Moskwa z premedytacją dąży do tego, by Polacy i świat uznali, że liderzy rządzącej koalicji są zbyt słabi, aby bronić interesów Polski. Ustalanie przyczyn katastrofy przez Rosjan było prowadzone w taki sposób, aby pokazać premiera polskiego rządu w jak najgorszym świetle. Odpowiedzialna opozycja powinna wziąć to pod uwagę".
Argumentacja Żalka jest dobrym przykładem schizofrenii cechującej politykę Platformy w sprawie Smoleńska. Czy Rosjanie grają na skłócenie dwóch największych sił politycznych Polski? Oczywiście, że tak! Ale czy Donald Tusk, który ma większe polityczne pole działania niż opozycja, wyciąga z tego wnioski?
Premier w ciągu ostatnich 15 miesięcy zderzał się ze złą wolą Rosjan i uskarżał się na nieustępliwość opozycji. Ale jednocześnie swoimi zaniechaniami Tusk doskonale ułatwiał Rosjanom inspirowanie konfliktów wewnętrznych w Polsce wokół sprawy Smoleńska. Dopiero po uznaniu tego faktu można krytykować PiS za zbyt mocne słowa wykopujące na wiele lat polityczną przepaść.
Priorytetem dla Donalda Tuska zawsze jest rywalizacja z opozycją – bój łatwiejszy od stawiania czoła sprytnej polityce Rosji. Ponadto Tusk wie, że wszelkie spory Warszawy z Moskwą zawsze wywołują grymasy rozdrażnienia w Berlinie i Paryżu, a tego stara się uniknąć.