Chiny bezkarne jak Putin. Felieton Rafała Tomańskiego

Niedługo w Mediolanie po raz kolejny przywódcy Azji spotkają się z tymi z Europy. Tym razem jedną z kluczowych kwestii będzie problem naruszania przez Chiny suwerenności wód terytorialnych i drażnienie sąsiadów.

Publikacja: 14.10.2014 14:10

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Ten temat jest jednym z najbardziej gorących w regionie Morza Południowochińskiego od maja. Wtedy chińska platforma rozpoczęła ponad dwumiesięczną aktywność na wodach należących do Wietnamu i na nic zdawały się protesty przeciwko Chinom. Zamieszki były nawet w stanie zagrozić gospodarce i turystyce Hanoi, ale na szczęście rząd w porę opanował sytuację. Pekin nie robił sobie ponownie nic z kolejnych zarzutów stawianych pod swoim adresem coraz wyżej na forum międzynarodowym.

Szczyt numer 10

Obecnie jest szansa, by do światowych rozmów na temat obrony suwerenności państw regionu Morza Południowochińskiego, której cyklicznie i chaotycznie zarazem zagraża chińska strategia, włączyć także kraje Unii Europejskiej. Podczas 10. szczytu ASEM (czyli państw obu tych kontynentów), który odbędzie się 16-17 października, kwestia wydarzeń na dalekim od Europy morzu będzie jedną z kluczowych. Celem będzie wypracowanie wspólnego stanowiska wobec nie do końca zgodnych z międzynarodowym prawem i konwencjami ONZ działaniami Pekinu.

Media krajów Azji wspólnie podejmują temat zbliżającego się szczytu w kontekście problemów z Chinami. Na drodze do wypracowania konsensusu może być jednak fakt, że Chiny także do ASEM należą, zatem trudno będzie je przekonać do ustępstw, skoro wcześniejsze kroki nie przynosiły efektów. Na szczytach spotykają się przedstawiciele 28 państw UE, członkowie ASEAN, stowarzyszenia narodów Azji Południowo-Wschodniej oraz pozostałe kraje: Chiny, Japonia, Korea Południowa, Indie, Mongolia, Pakistan, Australia, Rosja, Nowa Zelandia, Bangladesz, Norwegia i Szwajcaria. Łącznie 51 partnerów, z czego 49 państw i 2 organizacje międzynarodowe (Komisja Europejska i Sekretariat ASEAN). Spotkania odbywają się na przemian w Azji i Europie. 9. Edycja szczytu miała miejsce w stolicy Laosu, Wientian, poprzednia europejska przed dwoma laty - w Brukseli. Trudno jednak wierzyć, że porozumienie w obecności Chin oraz wszystkich państw z Azji mających mniejsze lub większe głosy sprzeciwu i zarzuty kierowane pod adresem Pekinu będzie łatwe do osiągnięcia. Tym bardziej, że negocjować będzie także Rosja.

Odpowiedzialne partnerstwo

Hasłem mediolańskiej edycji szczytu ma być odpowiedzialne partnerstwo. Jego celem - wzrost i bezpieczeństwo. Przewodniczącym obrad będzie ustępujący prezydent Rady Europy, Herman Van Rompuy. Spotkanie zrzesza państwa, które łącznie stanowią ponad połowę światowego PKB, 60 proc. ziemskiej populacji oraz 60 proc. światowego handlu. Grono zainteresowanych współpracą cały czas się powiększa, tym razem o Chorwację i Kazachstan.

Dla Unii Europejskiej społeczność azjatycka jest coraz większym partnerem, a sama Unia staje się jednym z głównych odbiorców wzajemnej wymiany gospodarczej z krajami ze wschodniego kontynentu. Od 2008 do 2012 roku średnio notowano wzrost o 5,8 proc. w wymianie handlowej z każdym z azjatyckich państw. Umacnianie pozycji UE jest kluczowe, a do jego osiągnięcia wypada mieć wspólne postrzeganie rzeczywistości z każdym z partnerów, nawet gdy sprawy wydają się odległe i niezbyt ważne.

Incydent wisi w powietrzu

Na Morzu Południowochińskim jednak wciąż może dojść do nagłego zaostrzenia sytuacji i wymknięcia się tej misternej układanki państw, sojuszy i teoretycznej stabilności spod kontroli. Europa także zdaje sobie z tego sprawę, stąd pojawiają się przed szczytem ASEM takie głosy, jak niemieckiej kanclerz Angeli Merkel, która ponagla Chiny, by rozwiązać kwestie sporne przez międzynarodowymi sądami. Merkel proponuje Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości jako idealne miejsce do takiego załatwienia sprawy.

Między innymi takim propozycjom będzie przysłuchiwać się chińska delegacja z premierem Li Keqiangiem na czele oraz Rosjanie z prezydentem Władimirem Putinem. Ten ostatni jeszcze kilka dni przed podróżą do Mediolanu świętował kolejne PR-owe zwycięstwo swojego kraju na polu sportowym i na drodze do umacniania pozycji Rosji w oczach świata. Pierwsze Grand Prix Formuły 1 odbyło się w Soczi, przebiegło bez zastrzeżeń, a prezydent mógł wręczyć główną nagrodę znanemu kierowcy, Lewisowi Hamiltonowi. Tylko że wciąż kwestia rosyjskiej agresji na Ukrainę i związane z nią dalsze wypadki pozostają bez konsekwencji karnych i międzynarodowych.

Azja obawia się podobnej bezkarności Chin, gdyby sytuacja na morzu pełnym spornych obszarów nagle miała ulec pogorszeniu. Nie wiadomo, kto w obliczu rzeczywistego zagrożenia ze strony Pekinu wstawiłby się za kim, stąd dobrze byłoby mieć takie obietnice partnerstwa i pomocy na piśmie.

Chiny obecnie uważają za własne ponad 90 proc. terenów spornego morza. 7 października chińska agencja informacyjna Xinhua podała do wiadomości, że na jednej z wysp należących do archipelagu o wątpliwej przynależności do Pekinu, wyspach Paracelskich, zakończono budowę pasa do lądowań o długości 2000 metrów. Lotnisko tej wielkości jest w stanie przyjmować samoloty wojskowe, Chińczycy nazywają wyspę po swojemu Yongxing i ignorują głosy sprzeciwu z Wietnamu. To właśnie stanowisko premiera tego kraju, Nguyena Tan Dunga będzie jednym z kluczowych głosów podczas 10. szczytu ASEM.

Nowe lotnisko Chin

Agencja Xinhua bez cienia wątpliwości informowała, że rolą wybudowanego lotniska będzie umacnianie chińskiej pozycji militarnej wobec wysp Paracelskich i kolejnych spornych z resztą państw, Spratly. Wcześniej na pobliskiej wyspie postawiono także szkołę, w której będzie mogło się uczyć 40 dzieci, których rodzice pracują na archipelagu. Pekin dwa lata temu założył także własne, nowe miasto o nazwie Sansha na wyspie Woody. Tylko że dla Chińczyków to już wyspa Yongxing.

Wietnam protestuje, minister spraw zagranicznych Le Hai Binh nazywa lotnisko naruszeniem wietnamskiej suwerenności. Na wyspie poza szkołą i lotniskiem znajdują się chińskie banki, poczty, budynki rządowe i osiedla. Wszystko na terenie jednych z najbardziej uczęszczanych na świecie morskich szlaków handlowych i tym bardziej z tego powodu potencjalnie groźne w konsekwencjach dla stabilności światowej gospodarki. Chiny zapominają także o wcześniejszych ustaleniach, jak to zawarte w 2002 roku z Wietnamem (Deklaracja o Zachowaniu się Stron na Morzu Południowochińskim, Declaration on the Conduct of Parties in the East Sea, DOC), o nienaruszalności praw do terytoriów innych państw. Podobnie zresztą nie respektowane są postanowienia sygnowane przez Pekin i Hanoi w 2011 roku oraz przede wszystkim oenzetowskiej konwencji o prawach na morzu z 1982 roku (United Nations Convention on the Law of the Sea, UNCLOS).

Co więcej, Holandia potwierdziła w ostatnich dniach tożsamość trzech ofiar malezyjskiego samolotu zestrzelonego nad Ukrainą. Byli to obywatele Wietnamu, o czym poinformował szef wietnamskiego MSZ. Chiny w każdej chwili mogą stać się azjatycką Rosją i spowodować kolejne kłopoty. Kwestia europejska podejścia do wydarzeń na Morzu Południowochińskim nie może pozostać bez konkretnego stanowiska.

Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Po spotkaniu z Zełenskim w Rzymie. Donald Trump wini teraz Putina
Opinie polityczno - społeczne
Hobby horsing na 1000-lecie koronacji Chrobrego. Państwo konia na patyku
felietony
Życzenia na dzień powszedni
Opinie polityczno - społeczne
Światowe Dni Młodzieży były plastrem na tęsknotę za Janem Pawłem II
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie polityczno - społeczne
Co nam mówi Wielkanoc 2025? Przyszłość bez wojen jest możliwa