Superciężki puchar dla komputerowych graczy - felieton Rafała Tomańskiego

Polakom idzie w 2014 roku prawie w każdym sporcie coraz lepiej. Czy możemy liczyć na sukces w także w sporcie z literką „e” na początku?

Publikacja: 14.10.2014 21:51

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Na 2014 rok pod względem sportowym Polska narzekać nie może. Dwa złota Kamila Stocha, jedno Justyny Kowalczyk i Zbigniewa Bródki na zimowej olimpiadzie w Soczi, następnie mistrzostwo świata siatkarzy zdobyte u siebie, historyczny tytuł mistrza polskiego kolarza, Michała Kwiatkowskiego. Także sukces w klasyfikacji górskiej w Tour de France Rafała Majki. Wreszcie pierwsze w historii zwycięstwo w piłkę nad Niemcami, ważniejsze obecnie niż triumf spod Grunwaldu. Jednak na horyzoncie sportu pojawia się coś nowego, e-sport. Elektroniczny, wirtualny, internetowy i przeznaczony do gry przez sieć. Czy skoro Polakom tak dobrze idzie w coraz większej liczbie dyscyplin, jest na co czekać także i w tym rodzaju rozgrywek?

Czy elektroniczny sport może przyciągać widzów?

19 października w południowo koreańskim Seulu na stadionie piłkarskim, który w 2002 roku gościł jeden z półfinałów koreańsko-japońskiego mundialu, odbędzie się finał światowego turnieju w grze League of Legends. To bardzo popularna gra sieciowa oparta na świecie fantasy. Należy do grupy tzw. multiplayer online battle arena, wymyślonej specjalnie na potrzeby LoL. W takich rozgrywkach jednocześnie pojedynku się na arenie ograniczona liczba graczy, często dzieląca się na dwie drużyny, które walczą ze sobą. League of Legends wydano w październiku 2009 roku, z początkiem 2014 roku grało już w nią 67 mln osób miesięcznie, a 27 mln każdego dnia. W godzinach największego nasilenia meczy pomiędzy drużynami jednocześnie w świecie gry znajduje się ponad 7,5 mln graczy.

Nic więc dziwnego, że League of Legends stała się e-sportem. W USA nawet pełnoprawnym sportem. Twórcy gry, firma Riot Games z powodzeniem przekonała amerykańskie władze, by ze swojego produktu stworzyć profesjonalne rozgrywki. Dzięki temu na turnieje można było uzyskiwać wizę w o wiele prostszy sposób niż tłumacząc, co to za gra i czy przypadkiem zamiast na światowy turniej w grę komputerową (niezbyt przekonujący dla celników argument) nie jedzie się do nielegalnej pracy.

Trzy pierwsze edycje Mistrzostw Świata w LoL odbywały się w Los Angeles, tym razem po raz pierwszy sięgnięto po kraje z Azji, w której gra cieszy się ogromną popularnością. Faza grupowa rozpoczęła się na Tajwanie, następnie grano w Singapurze, koreańskim Busan, by wreszcie wspominany finał odbył się w stolicy Korei Południowej. Obejrzy go na żywo ponad 45 tys. widzów na stadionie piłkarskim, do tego miliony za pośrednictwem internetu. Pierwsze mistrzostwa z 2011 roku śledziło 1,6 mln internautów, pula nagród wynosiła 100 tys. dolarów. Następnie w 2012 roku organizator do podziału na wszystkie rozgrywki miał już 5 mln dolarów, zwycięzca finału wygrywał milion, a internautów było już ponad 8 mln. Rok później finałowe mecze LoL oglądało już ponad 32 mln ludzi, z czego 8 mln w tym samym czasie najwyższej oglądalności. W tym roku można liczyć na bicie kolejnych rekordów.

Ciężkie trofeum

Poza tym w 2013 roku tytuł zdobyli Koreańczycy. W 2012 roku inna drużyna z tego kraju była na drugim miejscu. Nic dziwnego, że popularność LoL w Seulu i reszcie kraju jest ogromna, a gra ma nawet własny program w wieczornej telewizji. Zwycięzcy dostają tzw. Summoner's Cup, czyli Puchar Przywoływacza, ponieważ każdy gracz w LoL nosi takie miano. Trofeum mierzy 70 cm, spełnia wymagania pucharu dla graczy zagłębionych w świecie fantasy i waży ponad 30 kg. Wykonano je na zlecenie Riot Games w londyńskiej pracowni Thomasa Lyte'a, uznanego twórcy pucharów na zamówienie ważnych cyklów sportowych rozgrywek. Puchar Przywoływacza jest blisko dwukrotnie cięższy od hokejowego trofeum Stanleya przyznawanego za wygranie ligi NHL oraz przewyższa wagą Puchar Świata FIFA (6,175 kg).

Na czym zarabiają twórcy gry?

Ciężki puchar budzi wątpliwości, czy komputerowi gracze spędzający przed ekranami długie tygodnie są w stanie go unieść. Jednak drużyna League of Legends składa się z pięciu osób. Wspólnymi siłami puchar może powędrować w górę. Na finałowy mecz sprzedawane są bilety w cenach od 15 do 50 dolarów, jednak zyski Riot Games pochodzą głównie z konstrukcji samej gry. LoL jest dostępna za darmo i można ją nie płacąc ściągnąć na własny komputer. Masa postaci, zwanych czempionami, jest dostępna dla graczy także bez żadnych opłat. Riot Games sprzedaje jedynie dodatki do postaci i kolejnych, często limitowanych czempionów. 67 mln aktywnych graczy jest w stanie wydać na nie aktualnie nawet 122 mln dolarów (i to tylko w sierpniu 2014roku). League of Legends może stać się jedną z niewielu gier zdolnych przynieść zysk w wysokości miliarda dolarów w ciągu roku.

W centrali producenta w kalifornijskim mieście Santa Monica okna szczelnie zasłania się przez cały dzień. Nikt nie może podpatrzeć kolejnych pomysłów, by gra wciąż była konkurencyjna wobec innych. Obecnie firma zatrudnia 1500 osób, a pierwotny koszt jej stworzenia wobec pierwszych szacunków na poziomie 3 mln dolarów, urósł do ponad 18 mln.

Czy Polacy mogą liczyć na sukces?

Na co mogą zatem liczyć w e-sporcie Polacy? Grzegorz Łatka, redaktor Cybersport.pl wyjaśnia - League of Legends jest bezsprzecznie jedną z najbardziej popularnych gier e-sportowych w naszym kraju. Tytuł cieszy się ogromną popularnością przede wszystkim wśród młodych zapaleńców wirtualnej rozgrywki. Polska może pochwalić się wieloma znakomitymi zawodnikami. W ostatniej edycji najbardziej prestiżowych europejskich zmagań, LCS, 25 proc. zawodników pochodziło właśnie z Polski! Żaden inny kraj nie może pochwalić się takimi statystykami – dodaje Łatka. Na chwilę obecną mało prawdopodobne jest zdobycie tytułu mistrza świata w LoL przez Polaków. Zawodnicy pochodzący z Azji są zdecydowanie silniejsi nie tylko od naszych rodaków, ale także od tych pochodzących chociażby z Ameryki Północnej. Ale kto wie, na tyle polskich tytułów i sportowych sukcesów w 2014 roku też mało kto liczył.

Na 2014 rok pod względem sportowym Polska narzekać nie może. Dwa złota Kamila Stocha, jedno Justyny Kowalczyk i Zbigniewa Bródki na zimowej olimpiadzie w Soczi, następnie mistrzostwo świata siatkarzy zdobyte u siebie, historyczny tytuł mistrza polskiego kolarza, Michała Kwiatkowskiego. Także sukces w klasyfikacji górskiej w Tour de France Rafała Majki. Wreszcie pierwsze w historii zwycięstwo w piłkę nad Niemcami, ważniejsze obecnie niż triumf spod Grunwaldu. Jednak na horyzoncie sportu pojawia się coś nowego, e-sport. Elektroniczny, wirtualny, internetowy i przeznaczony do gry przez sieć. Czy skoro Polakom tak dobrze idzie w coraz większej liczbie dyscyplin, jest na co czekać także i w tym rodzaju rozgrywek?

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Po spotkaniu z Zełenskim w Rzymie. Donald Trump wini teraz Putina
Opinie polityczno - społeczne
Hobby horsing na 1000-lecie koronacji Chrobrego. Państwo konia na patyku
felietony
Życzenia na dzień powszedni
Opinie polityczno - społeczne
Światowe Dni Młodzieży były plastrem na tęsknotę za Janem Pawłem II
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie polityczno - społeczne
Co nam mówi Wielkanoc 2025? Przyszłość bez wojen jest możliwa