Krzysztof Adam Kowalczyk: Zamknięcie Okęcia to sabotaż

Podpis pana prezydenta pod ustawą o budowie centralnego portu lotniczego uruchamia formalnie ten kontrowersyjny projekt, który idzie w poprzek interesom Warszawy.

Aktualizacja: 26.06.2024 17:05 Publikacja: 04.06.2018 14:01

Krzysztof Adam Kowalczyk: Zamknięcie Okęcia to sabotaż

Foto: Bloomberg

I nie chodzi tu tylko o wygodę mieszkańców, ale o ambicje polskiej stolicy, która chce stać się finansowym i biznesowych centrum Europy Środkowo-Wschodniej. I ma na to spore szanse.

Wszak samemu Mateuszowi Morawieckiemu udało się namówić wielki amerykański bank inwestycyjny JP Morgan do stworzenia tu lokalnego centrum, które ma zatrudniać 3 tys. osób. Teraz to, co udało mu się jako wicepremierowi, może popsuć jako premier upierając się, by wraz z otwarciem Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK) na polach położonej 50 km na zachód gminy Baranów zamknąć leżący zaledwie 8 km od centrum miasta port lotniczy im Chopina. Dlaczego? Bo lotnisko Okęcie jest wielkim atutem naszego miasta. Atutem biznesowym.

Ilekroć spotykam menedżerów wielkich zachodnich firm, które już zaokrętowały w naszym mieście, tylekroć obok pochwał dla rozwiniętego rynku biurowego, powtarza się to: „a najważniejsze, że macie lotnisko tak blisko centrum, tylko 20 minut taksówką". To pozwala w Warszawie umawiać się na spotkania biznesowe, zwoływać jednodniowe narady międzynarodowych korporacji. Lotnisko Baranów pozbawi Warszawę tego atutu. Można wręcz powiedzieć, że zamknięcie Okęcia to dla stolicy Polski sabotaż.

Już dziś dojazd z Baranowa do centrum to wyprawa ponadgodzinna. I to pod warunkiem, że akurat nie ma korka na mocno obciążonej autostradzie A2. Owszem, władze mają śmiałą wizję budowy szybkiej kolei, ale dotychczasowe doświadczenie podpowiada, że inwestycje kolejowe to pięta achillesowa naszej transformacji – spóźniają się jak pociągi w PRL.

Ponadto budowa nowej infrastruktury kolejowej (że o drogowej nie wspomnę) to wiele miliardów złotych. Unia Europejska, wbrew marzeniom naszych władz, raczej nie da na to złamanego euro, bo właśnie współfinansowanie infrastruktury ogranicza (lotnisk tez już nie sfinansuje). Szanse na kasę z UE mają tylko projekty międzynarodowe, łączące poszczególne kraje Unii. Ale trudno będzie przekonać urzędników w Brukseli, że szybka trasa do Baranowa to przedłużenie Rail Baltica, by mieszkańcy Rygi czy Kowna mogli wygodnie dojechać do CPK i akurat stąd wylecieć w świat.

Miłośnicy CPK często podają za wzór dla Baranowa brytyjskie Heathrow, które jednak znajduje bliżej, bo tylko 24 km od londyńskiego City. Pomijają przy tym London City Airport, skąd do finansowego City jest tylko 12 km, a do nowej dzielnicy biznesowej Canary Wharf – tylko 8 km. To odpowiednio pół godziny i 20 min jazdy kolejką wobec godziny z Heathrow. Dlatego zbudowany w końcu lat 80. London City stał się ulubionym lotniskiem biznesu i korzysta z niego 4,5 mln pasażerów rocznie.

To dowód, że położone tuż przy centrum lotnisko może działać równolegle z oddalonym wielkim portem przesiadkowym. Dlaczego więc władze tak nastają na Okęcie? Bo bez zamknięcia go i przerzucenia ruchu do Baranowa, CPK nijak biznesowo się spina. Co więcej, by się spinał, trzeba też ukatrupić lotnisko tanich linii w Modlinie i przejąć jego ruch. No bo przecież przerzucenie lowcostów do położonego ponad 100 km od Warszawy Radomia można między bajki włożyć. Szef jednego z największych touroperatorów, pytany przez nas, czy stamtąd będzie wysyłał klientów w świat, zaśmiał się: „W życiu. Podróż na lotnisko nie może trwać dłużej niż lot nad Morze Śródziemne".

Mimo to Centralny Port Komunikacyjny będzie potrzebny. Okęcie wkrótce osiągnie maksimum swoich możliwości, a za 10-15 lat wyczerpią się proste rezerwy tkwiące w Modlinie (drugi pas, większy terminal, połączenie kolejowe) się wyczerpią. Do projektu kolejnego lotniska należy się więc przygotować. Ale na miłość Boską, nie podstawiajmy po drodze nogi Warszawie! Bo to zwykły sabotaż.

I nie chodzi tu tylko o wygodę mieszkańców, ale o ambicje polskiej stolicy, która chce stać się finansowym i biznesowych centrum Europy Środkowo-Wschodniej. I ma na to spore szanse.

Wszak samemu Mateuszowi Morawieckiemu udało się namówić wielki amerykański bank inwestycyjny JP Morgan do stworzenia tu lokalnego centrum, które ma zatrudniać 3 tys. osób. Teraz to, co udało mu się jako wicepremierowi, może popsuć jako premier upierając się, by wraz z otwarciem Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK) na polach położonej 50 km na zachód gminy Baranów zamknąć leżący zaledwie 8 km od centrum miasta port lotniczy im Chopina. Dlaczego? Bo lotnisko Okęcie jest wielkim atutem naszego miasta. Atutem biznesowym.

Pozostało 81% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację