Latający problem – samoloty dla polskich VIP-ów

Nowy rząd – poniekąd słusznie – próbuje urealnić idee „taniego państwa”. Robi to poprzez m.in. „odborowiczenie” własnych prominentów oraz zapowiedź wykorzystania w większym stopniu samolotów PLL LOT do podróży służbowych członków rządu oraz premiera.

Aktualizacja: 07.12.2007 00:12 Publikacja: 07.12.2007 00:11

Red

W tle, jak można było przeczytać w niektórych gazetach, jest gorszy niż zły stan wyposażenia 36. specpułku lotniczego w sprzęt (do lotu nadają się tylko dwa wysłużone TU-154M, z których jeden przechodzi właśnie remont). Posiadane na składzie Jak-40 ponownie przechodzą remonty (tym razem na Białorusi).

Dobitnie stan latającej floty, którą do dyspozycji mają VIP-y, pokazuje wypadek helikoptera, którym leciał premier Leszek Miller. Musi zadziwiać nieporadność, z jaką stosowne służby (Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, MON) zabierają się od wielu lat (czyli od każdego szczęśliwie zakończonego wypadku!) do zakupu nowoczesnych, tanich w eksploatacji i sprawnych samolotów dla członków rządu oraz kierownictwa Sejmu.

Na świecie jest w sumie czterech lub pięciu producentów samolotów zabierających na pokład od 10 do 25 osób, o wysokim komforcie i zdolnych do przelotów na trasie pomiędzy 4000 a 10 000 kilometrów bez konieczności lądowania, wyposażanych w każde dostępne urządzenia elektroniczne.Takie samoloty to np. Gulfstream 500 lub 550, Challenger 850, Bombardier Global 5000 lub XRS, Falcon 2000 lub też Boeing Business Jet albo Airbus 319.

Do wyboru i koloru, tylko wybierać i kupować, chociaż ceny nie są niskie – oscylują, w zależności od modelu i wyposażenia – od 30 do 60 mln dolarów za sztukę. Warto zwrócić uwagę, że w złotówkach z roku na rok taniej!

Jak nie ma gotówki (w budżecie), to można te same maszyny kupić w wieloletnim leasingu, co ma też zalety – koszty rozkładają się na lata, w międzyczasie można dokonywać zakupu nowych, ulepszanych modeli.Pomimo wieloletnich prób zrozumienia, gdzie tkwi problem z podjęciem decyzji i zakontraktowaniem nowych samolotów (za gotówkę lub w leasingu), nie udało mi się rozwiązać tej zagadki. Oby nie stało się tak, jak powiedział mi kiedyś jeden z byłych wysokich urzędników Kancelarii Premiera: jak się wreszcie zwali i ktoś zginie, to wtedy może wyrzucą ten złom i kupią nowoczesny sprzęt!

Autor jest ekonomistą i członkiem rad nadzorczych spółek notowanych na GPW

W tle, jak można było przeczytać w niektórych gazetach, jest gorszy niż zły stan wyposażenia 36. specpułku lotniczego w sprzęt (do lotu nadają się tylko dwa wysłużone TU-154M, z których jeden przechodzi właśnie remont). Posiadane na składzie Jak-40 ponownie przechodzą remonty (tym razem na Białorusi).

Dobitnie stan latającej floty, którą do dyspozycji mają VIP-y, pokazuje wypadek helikoptera, którym leciał premier Leszek Miller. Musi zadziwiać nieporadność, z jaką stosowne służby (Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, MON) zabierają się od wielu lat (czyli od każdego szczęśliwie zakończonego wypadku!) do zakupu nowoczesnych, tanich w eksploatacji i sprawnych samolotów dla członków rządu oraz kierownictwa Sejmu.

Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Czarny łabędź w Białym Domu, krew na Wall Street
Opinie Ekonomiczne
Ptak-Iglewska: UE jak niedźwiedź: śpi, a jak ryczy, to za późno. Trump nas budzi
Opinie Ekonomiczne
Prywatyzacja przez deregulację
Opinie Ekonomiczne
Czy poziom życia w UE jest niższy niż w USA?
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Opinie Ekonomiczne
Prof. Bogumił Kamiński: Bądźmy zwinni w wyścigu AI