Każda katastrofa to też okazja. Tak jak podczas suszy, kiedy wszystko blaknie, wystarczy deszcz i niemal wszystko ożywa na zielono.
Dominujący dotąd XIX-wieczny model edukacji (z tornistrem do szkoły) właśnie zamieniamy na elastyczny e-learning, który nie zabija tak bardzo inności każdego z uczniów. W przyszłości zapewne zmniejszy tempo budowy kolejnych szkół (dotychczasowych będzie i tak zbyt dużo) i zmotywuje nauczycieli do „cyfryzowania" samych siebie.
Administracja publiczna okazała się być prekursorem nowoczesności: nie wymaga już osobistego stawiennictwa przy każdej okazji. Przełożeni urzędników pytają teraz, „dlaczego tego nie załatwiłeś od razu?", choć wcześniej dociekali, „dlaczego to załatwiłeś tak szybko?". Oby tylko konsekwentnie zaczęła upraszczać procedury!
Biznes, dotąd nieśmiało próbujący wdrażać zdalne formy pracy i świadczenia usług, przechodzi na nie jako podstawę czynności biurowych. W konsekwencji ograniczy to popyt na powierzchnie biurowe, ale zwiększy na mieszkaniowe – nie każdy przecież będzie zdalnie pracować z kuchni. A jakie oszczędności czasu przemieszczania się i korzyści dla środowiska naturalnego! Mniej smogu i korków w miastach.
Nasze przyzwyczajenia okazują się być reformowalne. Wydatki spadną. Przestaliśmy bezrefleksyjnie zjeżdżać się co rano do biurowców i rozjeżdżać popołudniami. Przemieszczamy się tylko wtedy, kiedy to niezbędne. Eliminujemy czynności niepotrzebne.