Wciąż jesteśmy w fazie rozwoju

Z Romanem Lewszykiem, prezesem Atlantic Fund Services, rozmawiali Jan Morbiato oraz Zuzanna Reda

Publikacja: 06.11.2011 19:31

Roman Lewszyk, prezes Atlantic Fund Services

Roman Lewszyk, prezes Atlantic Fund Services

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Dyrektywa UCITS IV (Undertakings for Collective Investment in Transferable Securities IV), która ułatwia nabywanie jednostek zagranicznych funduszy inwestycyjnych, a także zarządzanie nimi w kraju innym, niż fundusz jest zarejestrowany weszła w życie w Europie w lipcu tego roku, w Polsce jeszcze na jej wprowadzenie czekamy.

Dla Polski fundusze są mniej istotne dla gospodarki niż np. w Luksemburgu czy Irlandii. W Luksemburgu usługi finansowe w obszary funduszy inwestycyjnych stanowią 35 proc. PKB, u nas szacuję, że poniżej 1 proc. Najprawdopodobniej nowe przepisy wejdą u nas w życie w przyszłym roku.

Czy to opóźnienie stawia nas na gorszej pozycji względem innych krajów?

Wciąż jesteśmy w fazie rozwoju rynku funduszy. Dyrektywa UCITS IV pozwoli w uświadomieniu polskim firmom, że mają szansę zaistnienia w Europie. Zarządzający funduszami zagranicznymi, skupiają się tylko na największych spółkach z indeksu WIG20, natomiast wiedza polskich zarządzających jest wyspecjalizowana w lokalnym rynku akcji, stąd duża możliwość stworzenia ciekawych produktów o głębszym zakresie, o których zagraniczni inwestorzy niewiele wiedzą. Będziemy mogli mówić o nowej jakość inwestycji na rynkach lokalnych dla inwestorów globalnych.

Kto skorzysta na nowych przepisach?

UCITS IV składa się z kilku obszarów, m.in. usuwa bariery dla dystrybucji i rejestracji funduszy w krajach UE, a także ułatwia łączenie funduszy trans granicznych. To ważne, bo w Europie jest ponad 40 tys. funduszy inwestycyjnych, a wiele z nich nie osiągnęło poziomu aktywów pozwalającego na regularną działalność. Dyrektywa może wyleczyć rynek z nadmiernego rozdrobnienia. Dodatkowo będzie można tworzyć tzw. funduszy powiązane, nazywane master-feeder. Chodzi o tworzenie funduszu powiązanego np. w Luksemburgu (feeder), oferowany inwestorom zagranicznym, który będzie inwestował wszystkie swoje aktywa w fundusz podstawowy (master) w Polsce. Polski fundusz, będzie więc posiadał markę zagraniczną, bez konieczności zakładania przedstawicielstwa w Luksemburgu przez TFI. Skorzysta z tego nie tylko Polska, ale też inne kraje, np. fundusze włoskie również nie mają zagranicą silnej marki. W praktyce jednak polskie TFI i tak będzie musiało założyć fundusz luksemburski, żeby przekonać klienta zagranicznego, choć teoretycznie nie będzie to konieczne. W skrócie, polski fundusz może z Polski zarządzać luksemburskim funduszem.

Jesteście już obecni w Luksemburgu, widzicie zainteresowanie tworzeniem takich funduszy powiązanych?

Zdecydowanie tak. I to zarówno zainteresowanie w tworzeniu struktur, w których fundusz polski byłby podstawowym funduszem, jak i zainteresowanie ze strony chętnych do zainwestowania w taki fundusz. Założyliśmy biuro w Luksemburgu i otrzymaliśmy licencję na działalność jako pierwszy polski agent transferowy, teraz możemy pomóc w tworzeniu takich rozwiązań.

Dlaczego właśnie Luksemburg?

To małe księstwo w pewnym momencie postawiło na usługi finansowe. Jest bardzo duże wsparcie prawne i administracyjne dla tego sektora. Stworzono bardzo dobre warunki podatkowe, fundusze są tam zwolnione z podatku (nie dotyczy to ich klientów, którzy podatek od zysków kapitałowych płacą zgodnie ze swoją rezydencją podatkową).  Dlatego przyciąga najlepszych analityków, zarządzających, audytorów, agentów transferowych. Można powiedzieć, że Luksemburg żyje finansami. Nadzór Luksemburski, odpowiednik naszego KNF jest niezwykle wymagający, dużą uwagę poświęca bezpieczeństwu produktów finansowych.

Polskie TFI zastanawiają się nad ekspansją?

Na razie ciężko to stwierdzić. Parę tygodni temu odbyła się w Luksemburgu coroczna, bardzo ważna konferencja rynku funduszy organizowana przez ALFI (Assoctiation of the Luxembourg Fund Industry), nie zauważyłem na niej przedstawicieli polskich TFI. Wciąż bardziej widoczne jest zainteresowanie zagranicznych inwestorów Polską, niż polskich towarzystw, zagranicznymi inwestorami. Liczę na to, że UCITS IV zmieni ten stan rzeczy.

Czy to wpłynie na zmniejszenie opłat za zarządzanie? W Polsce są one jednymi z najwyższych w Europie

UCITS IV na pewno wyzwoli możliwości globalnej dystrybucji funduszy, co bez wątpienia przyczyni się do wzrostu konkurencji. Na jednym rynku będą ze sobą rywalizować fundusze z różnych krajów. Myślę, że w dłuższym okresie opłaty będą się musiały wyrównać.

Dyrektywa UCITS IV (Undertakings for Collective Investment in Transferable Securities IV), która ułatwia nabywanie jednostek zagranicznych funduszy inwestycyjnych, a także zarządzanie nimi w kraju innym, niż fundusz jest zarejestrowany weszła w życie w Europie w lipcu tego roku, w Polsce jeszcze na jej wprowadzenie czekamy.

Dla Polski fundusze są mniej istotne dla gospodarki niż np. w Luksemburgu czy Irlandii. W Luksemburgu usługi finansowe w obszary funduszy inwestycyjnych stanowią 35 proc. PKB, u nas szacuję, że poniżej 1 proc. Najprawdopodobniej nowe przepisy wejdą u nas w życie w przyszłym roku.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Stanisław Stasiura: Kanada – wybory w czasach wojny celnej
Opinie Ekonomiczne
Adam Roguski: Polscy milionerzy wolą luksusowe samochody i spa niż nieruchomości
Opinie Ekonomiczne
Grzegorz W. Kołodko: Szeroki świat czy narodowy zaścianek?
Opinie Ekonomiczne
Damian Guzman: Czy polskie firmy będą przenosić się do Rumunii?
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Opinie Ekonomiczne
Marek Góra: Nieuchronność dłuższej aktywności zawodowej