Socjologowie badający zachowania polskich konsumentów twierdzą, że po latach pustych półek podchodzimy do zakupów jeszcze bardziej emocjonalnie niż klienci na Zachodzie. Jednak to tam najpierw zrobiły karierę outlety, które dają szansę na satysfakcję trudno osiągalną w czasach obfitości, gdy nie trzeba zdobywać deficytowych towarów.
Jak wtedy namówić ludzi na kupno kolejnej pary butów, sukienki czy płaszcza? Najlepiej obudzić w nich ich instynkt łowcy. Gdy łowca widzi 70- czy 80-proc. obniżkę, to instynkt często spycha na bok rozsądne pytanie: po co mi kolejna para butów czy kolejna torba. Przecież takiej okazji nie można przepuścić!
Nie chodzi tu tylko o to, by kupować tanio, choć w okresie gorszej koniunktury to także ma znaczenie. Jednak nie mniejsze znaczenie ma prestiż, który dają zakupy markowych rzeczy. Polowania na okazje cenowe, do których kuszą nas wyprzedaże, dają taką radość, jak przed laty zdobywanie towarów w świecie pustych półek.
Handlowcy świetnie o tym wiedzą. To dlatego napis „sale" pojawia się na sklepach już nie tylko po sezonie, ale i w jego szczycie, a w centrach outletowych przybywa sklepów. Nieoficjalnie wiadomo, że część firm przygotowuje specjalne serie przeznaczone na wyprzedaże i do outletów, by przyciągnąć nas supercenami. I w ten sposób ze sprytnego łowcy stajemy się zwierzyna łowną.