Chętnych na PKL, która jeszcze w 2011 r. miała ponad 9 mln zł zysku netto było wielu. Kilkanaście podmiotów, w tym zagranicznych, zwęszyło interes w przejęciu kontroli nad modernizującym się ciągle turystycznym przewoźnikiem. Wśród firm z apetytem na PKL pojawiły się także instytucje finansowe.
Słowacy liczyli na stworzenie kompleksu, który będzie działał w trzech krajach w Tatrach Niskich i Wysokich. Austriacy byli chętni na przejęcie infrastruktury turystycznej w polskich górach, ceniąc olbrzymie walory i nieskazitelność naszej przyrody.
Polacy natomiast bez pardonu zaczęli się zwyczajnie spierać.
Pojawiły się głosy negujące prywatyzację i możliwość oddania spółki, która przewozi około 6 mln pasażerów rocznie w obce ręce. Frakcje prawicowe chciały by udziały PKL od właściciela, czyli PKP S.A., odkupił skarb państwa. Wśród propozycji pojawił się także zakaz sprzedaży PKL przez kilkadziesiąt lat.
Z drugiej strony jednak nieustępliwie badano firmy, które mogą wejść w posiadanie naszego górskiego dobra narodowego.