Nie drażnić Atlasów!

Historia, którą Ayn Rand opisała w „Atlasie zbuntowanym" – strajk przedsiębiorców, wynalazców i innych twórców – nie jest tak nieprawdopodobna, jak mogłoby się wydawać.

Publikacja: 17.03.2014 13:43

Nie drażnić Atlasów!

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Oczyma wyobraźni, w roli powieściowego Johna Galta – organizatora strajku ludzi umysłu  – widzę wizjonera Elona Muska, założyciela takich spółek jak PayPal, Tesla i SpaceX i pomysłodawcę nowatorskiego środka transportu Hyperloop. Sprowokować do tego mogłyby go np. przeciwności, jakie napotyka ostatnio druga z tych spółek ze strony współczesnej odmiany XIX-wiecznych luddystów.

Musk jako prezes Tesli, produkującej auta elektryczne, przez dekadę zmagał się ze sceptycyzmem branży motoryzacyjnej i stratami. Dopiero rok temu, po premierze Modelu S – pierwszego auta elektrycznego, nie odbiegającego użytecznością i ceną od spalinowych aut tej samej klasy – spółka pierwszy raz odnotowała kwartalny zysk. Teraz okazuje się, że nie może stosować modelu biznesowego, który pozwala jej oferować atrakcyjne cenowo samochody.

W zeszłym tygodniu New Jersey, a wcześniej Arizona i Teksas, zakazały Tesli bezpośredniej sprzedaży produkowanych przez nią samochodów elektrycznych. Bezpośredniej, czyli przez internet bądź pracowników spółki, prezentujących auta np. w centrach handlowych. Sprzedażą samochodów mogą się w tych stanach zajmować tylko licencjonowani dilerzy. Tak jest zresztą w całych USA, więc zakazów będzie prawdopodobnie przybywało.

Krótko mówiąc, władze niektórych stanów chcą mówić konsumentom, gdzie mają kupować samochody, nie bacząc na ich wygodę i ponoszone przez nich koszty. Robią to pod presją branży dilerskiej, która w całych USA zatrudnia około miliona pracowników. Ci rzeczywiście mogą na innowacyjnym modelu biznesowym Tesli w pierwszej chwili stracić, zwłaszcza jeśli postanowią go naśladować więksi producenci aut. Ale nabywcy aut, których jest znacznie więcej, na pominięciu pośrednika zdecydowanie korzystają. Tyle, że nie są zrzeszeni w żadnej organizacji. Tak jak w innych wypadkach protekcjonizmu, tak i tu dilerzy samochodów domagający się ochrony przed konkurencją występują więc przeciwko całemu społeczeństwu.

Tesli, która restrykcje określiła „afrontem wobec koncepcji wolnego rynku", łatwo jest zarzucić hipokryzję, bo spółka korzysta z rządowego wsparcia – np. dopłat do zakupu auta elektrycznego. Być może z tego powodu władzom wydaje się, że mogą dyktować jej warunki działalności. Są jednak na przegranej pozycji. Tesla nie ma bowiem nic do stracenia, a one tak. W związku z modą na wszystko, co ekologiczne, samochody tej marki znajdą nabywców bez żadnych dopłat. Firma Muska może sobie też pozwolić, aby przestać je dystrybuować w stanach (a nawet krajach), które jej to utrudniają. Władze tych stanów zamiast ochronić miejsca pracy, tylko je stracą. Chyba, że - niczym Rada Unifikacji z powieści Ayn Rand - nakażą Tesli otworzenie salonów dilerskich i zatrudnienie odpowiedniej liczby pracowników.

Te odległe od naszego podwórka wydarzenia ilustrują problem, który istnieje także u nas i w innych krajach Europy. Chodzi o brak zaufania do przedsiębiorców, których postrzega się jako niszczycieli burzących zastany porządek – ewentualnie jako cwaniaków, którzy chcą się dorobić na niewiedzy klientów - a nie jako Atlasów, którzy ryzykują własne pieniądze, żeby napędzać ten świat.

Oczyma wyobraźni, w roli powieściowego Johna Galta – organizatora strajku ludzi umysłu  – widzę wizjonera Elona Muska, założyciela takich spółek jak PayPal, Tesla i SpaceX i pomysłodawcę nowatorskiego środka transportu Hyperloop. Sprowokować do tego mogłyby go np. przeciwności, jakie napotyka ostatnio druga z tych spółek ze strony współczesnej odmiany XIX-wiecznych luddystów.

Musk jako prezes Tesli, produkującej auta elektryczne, przez dekadę zmagał się ze sceptycyzmem branży motoryzacyjnej i stratami. Dopiero rok temu, po premierze Modelu S – pierwszego auta elektrycznego, nie odbiegającego użytecznością i ceną od spalinowych aut tej samej klasy – spółka pierwszy raz odnotowała kwartalny zysk. Teraz okazuje się, że nie może stosować modelu biznesowego, który pozwala jej oferować atrakcyjne cenowo samochody.

Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Jak skrócić tydzień pracy w Polsce
Opinie Ekonomiczne
Stanisław Stasiura: Kanada – wybory w czasach wojny celnej
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Adam Roguski: Polscy milionerzy wolą luksusowe samochody i spa niż nieruchomości