Dbajmy o przestrzeń życia

Planowanie przestrzenne nie może być redukowane do warunków sprawnego zabudowywania terenów zgodnie z oczekiwaniami właścicieli gruntu ?– pisze senator Platformy Obywatelskiej.

Publikacja: 07.10.2014 08:03

Janusz Sepioł

Janusz Sepioł

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Le Corbusier: „Pan z Polski? A tak, pamiętam, brzydki kraj". Te słowa „papieża" nowoczesnej architektury (pochodzące ze wspomnień prof. Wojciecha Leśnikowskiego) padły w latach 60. w rozmowie z przybyłym na praktykę do Francji młodym polskim architektem. Nie minęło wtedy nawet 20 lat od wojny, po której cały kraj był gruzowiskiem.

Od 25 lat cieszymy się wolnością. Przeżywamy okres rozwoju, którego rozmach budzi respekt, a czasem i zazdrość zagranicy. Dźwigi i pokryte reklamami składy materiałów budowlanych stały się elementem kraj- obrazu. A jednak po każdym powrocie z podróży po Zachodzie zadajemy sobie pytania o kondycję naszych miast. Zastanawiamy się, czy opinia Le Corbusiera była tylko diagnozą, czy także proroctwem.

Na podorędziu mamy wiele usprawiedliwień. Zniszczenia obu wojen światowych, utrata wielkiej części dziedzictwa kulturowego, cywilizacyjna zapaść realnego komunizmu z jego księżycową gospodarką mieszkaniową, wreszcie długoletnia bieda społeczeństwa i państwa. To wszystko fakty. Jednak refleksja, czy cały współczesny wysiłek czyni nasze środowisko zamieszkania bardziej przyjaznym i piękniejszym, przynosi niepokojące wnioski.

Czy rzeczywiście stan polskiej przestrzeni, krajobrazu, polskich miast oraz – co ważniejsze – trendy zmian są tylko pochodną niezależnych od nas procesów czy też konsekwencją naszych wyborów i systemów wartości, wreszcie – naszej polityki?

W debacie publicznej zderzają się dwa obrazy. Pierwszy tworzą publikacje wyników konkursów w rodzaju „Polska pięknieje" czy „Życie w architekturze", a także coraz liczniejsze nagrody za najlepsze realizacje. Nie ulega wątpliwości, że rośnie poziom artystyczny polskiej architektury i technologiczny budownictwa. Ale jest i obraz drugi, dominujący: obraz kraju zachwaszczonego reklamami, pełnego budowlanej tandety i nieładu urbanistycznego.

Prawo własności i zabudowy

Jaka zatem jest kondycja przestrzeni życia Polaków? Czy postępuje dewastacja kraju, czy też coraz lepiej wykorzystujemy jego potencjał? Kto i jak tworzy tę przestrzeń? Czy procedury rządzące tymi procesami są efektywne?

Ukształtowało się przekonanie, że prawo zabudowy jest zwykłą pochodną prawa własności

Przestrzeń życia Polaków to zarówno panorama miasta, jak i harmonijna zabudowa wiejska i rozłóg pól, to jakość ulicy, przy której mieszkamy, dostępność usług w sąsiedztwie i łatwy dojazd do centrum, to dyscyplina reklam. To jakość architektury, i tej wielkiej – budynków – i miejskiego detalu. Jakość miejsca pracy i mieszkania, wygoda transportu publicznego i warunki parkowania, dostępność i poziom urządzenia parków i terenów sportowych, obecność przestrzeni wspólnej, wreszcie – obywatelskie prawo wpływu na to, co się dzieje w otoczeniu naszego mieszkania.

Przekonanie, że przestrzeń – każda, a więc i prywatna – jest sprawą publiczną, ma poważne konsekwencje. Oznacza, że prawo zabudowy może przysługiwać właścicielowi nieruchomości tylko w takim zakresie, a przestrzeń może być urządzona tylko tak, aby uwzględnić wszystkie potrzeby wynikające z interesu publicznego. W gruncie rzeczy polska ustawa planistyczna zawiera takie zapisy. Problem w tym, że „interes publiczny" rozumiany jest zawężająco. Wskutek tego ukształtowało się przekonanie, że prawo zabudowy jest zwykłą pochodną prawa własności. A przecież wartość działki budowlanej zależy od tego, co dzieje się po sąsiedzku, a więc żadne działania właściciela nie są oderwane od interesu wspólnoty. Muszą być przez tę wspólnotę kontrolowane.

Oznacza to nowy sposób myślenia wychodzący od analizy dobra publicznego w celu równoważenia praw właścicieli i wspólnoty. Dlatego planowanie przestrzenne nie może być redukowane do warunków sprawnego zabudowywania terenów zgodnie z oczekiwaniami właścicieli. Musi wychodzić od pytania: co najcenniejszego należy chronić, jak minimalizować straty środowiskowe, jak osiągnąć najwyższe efekty funkcjonalne i estetyczne.

Mówiąc o przestrzeni życia Polaków, dotykamy zagadnień gospodarki przestrzennej, która jest częścią systemu ekonomicznego. Dotyczy polityki regionalnej, czyli szczególnego wymiaru polityki rozwoju państwa, której segmentami są z kolei strategie: miejska i rozwoju terenów wiejskich. Rozważając przestrzeń życia, zagłębiamy się w zagadnienia planowania przestrzennego, gospodarki gruntami, podatków i opłat lokalnych, polityki mieszkaniowej, ochrony przyrody, ochrony dziedzictwa kulturowego i krajobrazu, gospodarowania środowiskiem (ekologii), polityki transportowej, zadań samorządu itd. Dotykamy równocześnie wielkich procesów społecznych: urbanizacji, edukacji dla kultury, kształtowania wspólnot lokalnych i regionalnych, segregacji przestrzennej i związanych z tym wykluczeń.

Walki o dobrą przestrzeń życia Polaków nie da się sprowadzić do korekty jednej czy drugiej ustawy, choć niektóre obszary legislacji wymagają pilnej reformy. Chodzi tu raczej o pełen rozmachu sposób myślenia o przestrzeni jako części polityki rozwojowej państwa. Istotą sprawy jest jakość życia, i to nie tylko w czysto ekonomicznym wymiarze, ale także jakość życia społecznego i rodzinnego oraz życia wspólnoty.

W zagospodarowaniu przestrzennym dominują procesy długotrwałe, efekty przychodzą tu nieprędko, są natomiast nieuniknione, a ich skutki – wręcz nie do usunięcia. Poruszamy się w obszarze zasobów i wartości nieodtwarzalnych oraz prawie nieodwołalnych rozstrzygnięć.

Fundamentalne reformy w sferze planistyczno- -budowlanej musiałyby oznaczać pewne zahamowanie procesów inwestycyjnych

Budowa konkurencyjności

Stan krajobrazu i architektury mówi wiele o stanie społeczeństwa. Określa wręcz jego poziom cywilizacyjny. Jakość przestrzeni jest pochodną zarówno możliwości materialnych – technicznych i ekonomicznych,jak i poziomu kulturowego – wartości i aspiracji.

Stan gospodarki przestrzennej ma bezpośredni wpływ na funkcjonowanie całych działów gospodarki: jest ważnym czynnikiem budowy konkurencyjności. I nie chodzi tu jedynie o „marketing miejsca", ale również o budowanie przewagi w standardach dostępności i obsługi, jakości sąsiedztwa, stanu ekologii, sprawności i bezpieczeństwa lokalizacji inwestycji itd.

Przestrzeń życia jest obszarem twardego konkurowania narodów i państw. To nie przypadek, że gospodarka przestrzenią i środowiskiem stała się przedmiotem działań wszystkich rządów. W UE niewiele jest krajów, które nie prowadzą własnej polityki architektonicznej.

To paradoks, że reforma samorządowa (komunalna) – uważana za jedną z najważniejszych w 25-leciu – jako idea zaczęła się rodzić w środowisku urbanistów. Właśnie w tej grupie narastała frustracja, że choć gospodarka jest planowa, to plany miast nie są realizowane, a kolejne inwestycje pogłębiają chaos. Przyczyny upatrywano w ściśle branżowym i hierarchicznym zarządzaniu, a co za tym idzie – braku ośrodka władzy zorientowanego na jakość działania całej jednostki osadniczej. Widać było deficyt samorządu.

Jednak powstanie samorządu gminnego, któremu przypisano zadania dotyczące gospodarki przestrzennej, wcale nie uzdrowiło sytuacji. Co więcej, zmiany wielu elementów otoczenia prawnego jeszcze tę sytuację pogorszyły, np. bezprecedensowe uchylenie za jednym zamachem wszystkich planów zagospodarowania przestrzennego.

Zmiany myślenia wymaga ustawodawstwo planistyczne. Pomysłodawcom reform musi towarzyszyć świadomość, że dotykają bardzo wrażliwej społecznie sfery i bardzo skomplikowanej materii prawa, na dodatek nieregulowanej prawem europejskim. Każdy z zaawansowanych cywilizacyjnie krajów latami wypracowywał własne systemy, głęboko zakorzenione w lokalnej tradycji.

Fundamentalne reformy w sferze planistyczno-budowlanej musiałyby oznaczać pewne zahamowanie procesów inwestycyjno-budowlanych, co budzi obawy każdej władzy, zwłaszcza w warunkach niepewnej koniunktury gospodarczej. W zbiorowej pamięci zachował się obraz terapii szokowej Balcerowicza, która była niezbędna i zakończyła się sukcesem, ale jednak spowodowała dwa lata recesji gospodarczej i stała się źródłem kilku zjawisk o długoletnich negatywnych konsekwencjach.

Nauka Tischnera

Kiedy powstawał ruch „Solidarności", ks. Józef Tischner napisał: „Polska praca jest chora. Polska potrzebuje pracy nad pracą". Jako społeczeństwo tę pracę w znaczącym stopniu wykonaliśmy. Ludzie zarabiają realne pieniądze, czeka na nich obfitość towarów i usług. Przywrócono normalność.

Nawiązując jednak do tamtego sformułowania, można by dziś powiedzieć: „Polska przestrzeń jest chora. Potrzebujemy pracy nad polską przestrzenią". Niedawno ze zdumieniem odkryto, że nasze plany zagospodarowania przestrzennego gmin zawierają rezerwy terenów pod zabudowę dla ok. 60 mln mieszkańców, a studia rozwojowe gmin – dla ok. 200 mln. To oznacza, że zawodzi wszystko: racjonalność planowania w skali lokalnej, regionalnego, wręcz łamana jest konstytucyjna zasada zrównoważonego rozwoju.

„Praca nad pracą" wymagała dekad, w przypadku przestrzeni będzie podobnie. Nie łudźmy się, że efekty przyjdą szybko. Nie wystarczą same zabiegi legislacyjne, choć są konieczne. Kluczowa jest ustawa o planowaniu przestrzennym, ale także nieistniejąca jeszcze ustawa o rewitalizacji czy o podatkach lokalnych.

Obowiązki władzy

Potrzebujemy racjonalnej polityki miejskiej i aktywniejszej polityki mieszkaniowej. Samo zestawienie liczby mieszkań na 1000 osób w Polsce i w krajach, które są dla nas punktem odniesienia, pokazuje, jak wiele jeszcze terenów trzeba poddać urbanizacji. Z jednej strony to wyzwanie, z drugiej szansa, że pojawi się nowa substancja, która poprawi obraz kraju.

Osiągniemy sukces, jeśli te działania od góry spotkają się z ruchem od dołu. Z ruchem napędzanym troską właścicieli nieruchomości, członków lokalnych społeczności, wspólnot samorządowych o jakość domów, ogrodów, zieleni przyulicznej, stanów placów i ulic, ścieżek rowerowych, terenów rekreacyjnych, parków, alei, zieleni publicznej. Tę troskę i ambicję można mobilizować zachętami podatkowymi, małymi grantami, a także dobrą promocją.

Twarda egzekucja prawa budowlanego, egzekucja właścicielskich obowiązków utrzymania mieszkań i domów, staranność w wyborze nowych projektów, przestrzeganie procedur lokalizacji inwestycji – to obowiązki władzy publicznej, stanowiące warunki konieczne, ale niewystarczające do osiągnięcia sukcesu.

Trudno także zwolnić władzę publiczną z odpowiedzialności za to, by starożytna triada dobrej architektury – piękno, trwałość, użyteczność – uzyskiwała w realnym dialogu, w ramach demokracji partycypacyjnej, bardziej konkretną treść. Potrzebne są systematyczne działania na rzecz kultury architektonicznej. Edukacja w zakresie wiedzy o środowisku zamieszkania jest konieczna na wszystkich poziomach szkoły.

Nie da się też przecenić wagi nagradzania osób i organizacji publicznych, wystaw kształtujących gusty. Potrzebny jest społeczny ruch, który przywróci architekturę kulturze, a urbanistykę uczyni najważniejszym aspektem zarządzania lokalnego. Uczynienie troski o  krajobraz, o urodę kraju przedmiotem obywatelskiego zaangażowania będzie przejawem najbardziej świadomego i szlachetnego patriotyzmu.

Polska przygotowuje się do realizacji kolejnej – trzeciej już – edycji programów operacyjnych wspieranych ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Inwestycje najbliższej dekady znacznie zmienią krajobraz kraju i stan zagospodarowania naszych miast i wsi. Ważne, aby ocenom realizacji programów pod względem technicznym i sprawności wdrożenia towarzyszyła ocena ich jakości; abyśmy formułowali cele oraz tworzyli procedury i standardy postępowania, które będą sprzyjać kształtowaniu wyższej jakości przestrzeni życia. Tak, aby kiedyś na pytanie o nasz kraj mogła paść odpowiedź: „Polska? A tak, pamiętam, piękny kraj".

—Autor jest architektem i historykiem sztuki, przewodniczącym senackiej Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji, koordynatorem raportu „Przestrzeń życia Polaków", opracowanego przez zespół niezależnych ekspertów z inspiracji prezydenta RP

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
eDO Post – nowa era bezpiecznej komunikacji cyfrowej dla biznesu
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Unikalna okazja inwestycyjna