Antygona: problem teorii gier

We wtorkowej „Rzeczpospolitej" ukazał się tekst Grzegorza Kołodki, w którym nawołuje on do sensownego porozumienia w sprawie problemu zadłużenia Grecji.

Publikacja: 11.06.2015 21:00

Witold M. Orłowski, główny ekonomista PwC w Polsce

Witold M. Orłowski, główny ekonomista PwC w Polsce

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski

Nie sądzę, by przeczytała go którakolwiek z kluczowych osób zaangażowanych w grecko-unijne negocjacje, bo Niemcy czytają swoje gazety, Grecy swoje, ale jest to – przynajmniej dla nas – ciekawa intelektualna dyskusja.

Kto wie, może kiedyś i my znajdziemy się po którejś stronie stołu negocjacji? Oby tylko po dobrej! Naprawdę dobrej strony takiego stołu nie ma, ale mimo wszystko lepiej już być po stronie wierzycieli, którym grozi strata części kapitału, niż dłużników, którym grozi bankructwo...

To, co pisze profesor Kołodko, jest z ekonomicznego punktu widzenia słuszne: redukcja niespłacalnego długu, złagodzenie wymogów wobec umęczonej wieloletnią recesją Grecji. Ale jest oderwane od rzeczywistego problemu. Bo – jak pisałem cztery miesiące temu – problem greckich negocjacji to nie zdroworozsądkowa, finansowo-ekonomiczna dyskusja. To raczej problem opisany przez Sofoklesa w jego klasycznej „Antygonie".

Jeszcze raz przypomnę sens tego problemu. Polega on na tym, że kiedyś popełniono błędy, które powodują, iż dziś nie ma dobrego rozwiązania. Każda postać dramatu postępuje zgodnie ze swoim najlepszym rozumieniem sytuacji, uważając, że nie ma innego wyjścia. Tyle że ich warunki brzegowe się nie zazębiają. W języku teorii gier powiedzielibyśmy, że pola możliwych do akceptacji przez poszczególne strony rozwiązań są rozłączne, realizacja minimalnych wymogów jednej strony powoduje, że druga nie jest w stanie ich zaakceptować. A wtedy oczywiście rozsądnego rozwiązania nie ma.

W starożytnym greckim dramacie stronami są Kreon i Antygona. W obecnym są to kanclerz Niemiec i premier Grecji, wspierani przez innych uczestników dyskusji.

Greccy negocjatorzy mówią: ludzie wybrali nas, bo obiecaliśmy, że program oszczędnościowy będzie złagodzony. Możemy rozmawiać o wielu rzeczach, ale nie o dalszych cięciach emerytur czy płac. Zredukujcie nam dług i pozwólcie na wzrost wydatków.

Niemcy odpowiadają: chcecie pieniędzy naszych podatników. No cóż, wiemy, że całości pożyczonych pieniędzy nie zwrócicie. Ale musicie dać nam do ręki argumenty uzasadniające kolejną pomoc. Takim argumentem mogłoby być dalsze wasze oszczędzanie, bo sama redukcja długu nie jest aż tak ważna.

Co ciekawe, najgoręcej popierają teraz Niemców w ich rozumowaniu Hiszpanie. Jeśli ustąpicie Grekom, mówią, nigdy nie przekonamy naszych obywateli, że zrobili słusznie, godząc się na oszczędności. A wybory w Hiszpanii – prawdziwa nemezis – już niedługo...

Nie chodzi więc wcale o redukcję długu. Chodzi o symboliczną zgodę Grecji na dalsze oszczędności, w zamian za pomoc i – zapewne – redukcję długu. Ale akurat na to Grecy nie mogą się zgodzić.

Więc dramat Antygony trwa, a nieszczęśliwy jego koniec jest coraz bliższy.

Witold M. Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce, profesor Politechniki Warszawskiej

Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Jak skrócić tydzień pracy w Polsce
Opinie Ekonomiczne
Stanisław Stasiura: Kanada – wybory w czasach wojny celnej
Opinie Ekonomiczne
Adam Roguski: Polscy milionerzy wolą luksusowe samochody i spa niż nieruchomości
Opinie Ekonomiczne
Grzegorz W. Kołodko: Szeroki świat czy narodowy zaścianek?
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Opinie Ekonomiczne
Damian Guzman: Czy polskie firmy będą przenosić się do Rumunii?