Marcin Piasecki: Sztuczna awantura o unijne dotacje na produkcję amunicji tylko potwierdza stan naszej zbrojeniówki

Jak wzmacniać przemysł obronny, kiedy prezesi najważniejszej spółki z branży zmieniają się co rok? A nowa strategia z reguły pojawia się z nową władzą? W tej sytuacji nie powinna dziwić kompromitacja zbrojeniówki w wyścigu po unijne pieniądze.

Publikacja: 18.03.2024 14:37

Marcin Piasecki: Sztuczna awantura o unijne dotacje na produkcję amunicji tylko potwierdza stan naszej zbrojeniówki

Foto: Adobe Stock

Trudno o bardziej sztuczną awanturę w polskiej polityce, jak ta o unijne pieniądze na zbrojeniówkę. W narracji przedstawicieli PiS atakującej obecny obóz rządzący niewiele trzyma się kupy: wnioski przygotowywano jeszcze za rządów Zjednoczonej Prawicy, w tym dwutygodniowego gabinetu Mateusza Morawieckiego. Opiewały na, delikatnie mówiąc, niewielką kwotę – 11 mln euro – były ponoć nie najlepiej przygotowane, łącznie z błędami formalnymi. Termin składania wniosków mijał 13 grudnia, kiedy rząd Donalda Tuska zaczynał pracę. I co Tusk miał zrobić ze złożonymi już wnioskami, na kształt których nie miał żadnego wpływu?

2,1 mln euro na amunicję z Polski to śmieszne pieniądze. Winni nasi politycy?

Brutalnie prawdziwa jest natomiast końcowa suma, którą polska zbrojeniówka uzyska od Unii na rozwój produkcji amunicji – 2,1 mln euro. To w przemyśle obronnym po prostu śmieszne pieniądze. Oczywiście, tropiciele spisków już podnieśli głowy, wietrząc układ brukselsko-berliński, który miał spowodować, że czołowym beneficjentem dotacji został przemysł niemiecki. Jednak dosyć trudno w ramach tej konstrukcji wytłumaczyć mocny zastrzyk pieniędzy dla Norwegii, która nawet do Unii nie należy, jest członkiem Europejskiego Obszaru Gospodarczego. No i posiada bardzo dobrze rozwinięty, wręcz wzorcowy, przemysł obronny.

Liczba producentów broni i amunicji w poszczególnych krajach Europy

Liczba producentów broni i amunicji w poszczególnych krajach Europy

Foto: PAP

Tymczasem tych 2,1 mln euro jest jakimś odzwierciedleniem tego, co się dzieje w polskiej zbrojeniówce. Potencjał mamy olbrzymi, kilka dobrych produktów również. I wieczne, fundamentalne problemy. Za rządów Zjednoczonej Prawicy szefowie narodowego czempiona przemysłu obronnego, czyli państwowej Polskiej Grupy Zbrojeniowej, zmieniali się średnio co rok. Co prezes, to inna koncepcja działania PGZ. Takie koncepcje mają z reguły kolejni ministrowie oraz aktualnie rządzące formacje polityczne. 

Czytaj więcej

PGZ z nowymi władzami. Rusza konkurs na nowy zarząd

Obracamy tą zbrojeniówką na wszystkie możliwe strony. Aż dziw, że w tej rozhuśtanej rzeczywistości parę projektów – takich jak kraby – jednak się udało.

Ryzykowna gra przemysłem zbrojeniowym. Nawet Włosi umieli zrobić to lepiej

Przemysł obronny i jego sukcesy opierają się na projektach, które trwają przez wiele lat. Realizowanych w ramach strategii odpornych na aktualny układ polityczny, przyjętych – jakkolwiek dziwnie to zabrzmi w polskich warunkach – ponad podziałami. 

Umieli do tego doprowadzić Norwegowie, Francuzi, Izraelczycy, a nawet Włosi ze swoim rozedrganym życiem politycznym. U nas ciągle do tego daleko. O tym, jak wiele z tego powodu ryzykujemy, świadczą nie tylko śmieszne unijne pieniądze, które trafią do polskiej zbrojeniówki, ale przede wszystkim to, co się dzieje za wschodnią granicą.

Trudno o bardziej sztuczną awanturę w polskiej polityce, jak ta o unijne pieniądze na zbrojeniówkę. W narracji przedstawicieli PiS atakującej obecny obóz rządzący niewiele trzyma się kupy: wnioski przygotowywano jeszcze za rządów Zjednoczonej Prawicy, w tym dwutygodniowego gabinetu Mateusza Morawieckiego. Opiewały na, delikatnie mówiąc, niewielką kwotę – 11 mln euro – były ponoć nie najlepiej przygotowane, łącznie z błędami formalnymi. Termin składania wniosków mijał 13 grudnia, kiedy rząd Donalda Tuska zaczynał pracę. I co Tusk miał zrobić ze złożonymi już wnioskami, na kształt których nie miał żadnego wpływu?

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację