Występując pod bramą pewnego aresztu śledczego, prezes największej partii powtórzył tezę o ogromnym sukcesie gospodarczym ostatnich lat, zapewniając, że kontynuacja dotychczasowej polityki pozwoliłaby nam szybko dogonić bogate kraje zachodniej Europy. Nie trzeba do tego większych inwestycji firm, nie trzeba środowiska sprzyjającego przedsiębiorczości i innowacjom. Trzeba tylko 800+ i zwiększania płacy minimalnej.
A tymczasem na świecie trwa czwarta rewolucja przemysłowa. Trwa i coraz bardziej przyspiesza. Jej istotą jest niezwykle intensywne wykorzystanie nowych technologii, powszechna digitalizacja, automatyzacja i zastosowanie sztucznej inteligencji. Rozwój nowych technologii wyprzedza naszą zdolność do jej efektywnego wykorzystania, a rewolucyjne zmiany w ciągu kilku najbliższych lat doprowadzą do dalszych, gigantycznych przetasowań w gospodarce. Co więcej, ich kierunku nie jesteśmy nawet w stanie przewidzieć. Kiedy w połowie XIX wieku Juliusz Verne opisał swoją wizję lotu na Księżyc, trzeba było czekać 100 lat, aby zobaczyć, na ile fantazje futurysty się sprawdziły. Dziś zmiany następują dosłownie na naszych oczach: wystarczy sobie przypomnieć, że smartfon (dzięki czemu większość ludzi na świecie używa dziś internetu, co zrewolucjonizowało nie tylko globalną gospodarkę, ale też całe nasze życie) został zaprezentowany zaledwie 16 lat temu, w momencie, kiedy internetu używało mniej niż 20 proc. ludności świata i trudno było sobie wyobrazić, że będą z niego masowo korzystać mieszkańcy krajów ubogich.