Relacja długu publicznego do PKB jest w Polsce w 2023 r. umiarkowanie wysoka w skali międzynarodowej, wynosi ok. 55 proc. Ale deficyt sektora finansów publicznych jest wysoki: 5–6 proc. PKB, dwa razy więcej niż unijne kryterium stabilności makrofinansowej.
Realizacja obietnic wyborczych utrzyma deficyt na tym wysokim poziomie w najbliższych latach. Duże zwyżki wydatków budżetowych dotyczą takich ważnych obszarów, jak służba zdrowia, szkolnictwo, transfery socjalne, budownictwo mieszkaniowe czy obrona narodowa. Stąd prognoza MFW, że relacja długu publicznego do PKB nie tylko przekroczy konstytucyjny limit 60 proc. już za trzy–cztery lata, ale będzie rosła nadal, do ok. 70 proc. za dziesięć lat. Taki poziom długu zagraża poważnie stabilności fiskalnej Polski poprzez kanał wzrostu wymaganych przez rynek finansowy rentowności.
Zagrożeniem dla stabilności fiskalnej jest też prawdopodobny stopniowy spadek tempa wzrostu PKB na mieszkańca, z około 3,5 proc. średniorocznie w ciągu ostatnich 30 lat, do około 1,5 proc. (czyli tempa wzrostu PKB na mieszkańca w krajach wysokorozwiniętych). To efekt wygasania w Polsce zjawiska catching-up w najbliższych 10–15 latach.
Zagrożenie to nie jest jeszcze przez ekonomistów powszechnie zauważane i doceniane. Tymczasem PKB na mieszkańca w Polsce to już ok. 70 proc. poziomu w Niemczech, ok. 80 proc. – Francji, 90 proc. – Włoszech i blisko 100 proc. poziomu w Hiszpanii. Tak jest pomimo relatywnie dużego u nas zatrudnienia w rolnictwie i dużej liczby emerytów poniżej 65 lat.
Aby osiągnąć i utrzymać stabilność fiskalną, trzeba według zaleceń UE utrzymać deficyt sektora finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB, czyli średni wynik w pobliżu zera, a bieżący w przedziale od 3 proc. deficytu do 3 proc. nadwyżki. To w przypadku Polski bardzo ambitny cel.