Paweł Janukowicz: Nadciąga demograficzny armagedon

Demograficzna bomba tyka. Tymczasem poziom inwestycji w Polsce jest rażąco niski.

Publikacja: 09.10.2023 03:00

Paweł Janukowicz: Nadciąga demograficzny armagedon

Foto: Adobe Stock

Liczba ludności Polski drastycznie maleje. Złudzeń nie pozostawiają prognozy demograficzne. Z roku na rok jest nas coraz mniej, a będzie jeszcze gorzej. Czy w konsekwencji demograficznego tsunami polską gospodarkę czeka bolesny kryzys? Z pewnością tak, ale jeszcze nie wszystko stracone.

Między rokiem 2012 a 2022 populacja Polski zmniejszyła się o 767 tys. osób. To prawie tyle, ile wynosi łączna liczba mieszkańców Katowic, Torunia i Białegostoku. Co gorsza, przyszłość nie napawa optymizmem. Główny Urząd Statystyczny prognozuje, że do 2060 r. ludność naszego kraju skurczy się o 7 mln osób do niespełna 31 mln.

W dodatku polskie społeczeństwo szybko się starzeje. Jeszcze w 2012 r. osoby powyżej 65. roku życia stanowiły 17,8 proc. mieszkańców Polski. W 2022 r. odsetek ten zwiększył się do 19,5 proc., a w 2060 ma przekraczać 32 proc.

Kraj taniej siły roboczej

Negatywne zmiany demograficzne mogą mieć drastyczne konsekwencje dla polskiej gospodarki. Spadek liczby ludności oznacza mniej rąk do pracy. Tymczasem Polska przez lata budowała swoją międzynarodową przewagę konkurencyjną na taniej sile roboczej. I tak nam pozostało.

Według danych Eurostatu średni godzinowy koszt pracy w Polsce w 2022 r. wyniósł 12,5 euro. W tym czasie w Niemczech za godzinę pracy trzeba było zapłacić 39,5 euro, czyli ponadtrzykrotnie więcej.

Bliskość zachodniej granicy, znaczne zasoby siły roboczej oraz niskie koszty pracy sprawiły, że nasz kraj zmienił się w fabrykę Europy. Staliśmy się miejscem produkcji podzespołów i produktów mniej zaawansowanych technologicznie, montownią samochodów i sprzętu domowego użytku, a także siedzibą międzynarodowych centrów logistycznych.

Dwa rodzaje produkcji

Wydajność i koszt wytwarzania produktów kształtują przede wszystkim dwa czynniki: praca i kapitał. W praktyce mamy więc do czynienia z produkcją pracochłonną i kapitałochłonną. Produkcja pracochłonna wymaga dużych nakładów ludzkiej pracy i zaangażowania wielu osób. W tym rodzaju produkcji automatyzacja i maszyny nie odgrywają kluczowego znaczenia, bo większą część prac wykonują ludzie.

Produkcja kapitałochłonna opiera się natomiast na wykorzystaniu maszyn i urządzeń, technologii i zaawansowanej infrastruktury. W tym przypadku potrzebna jest stosunkowo niewielka liczba pracowników, bo to maszyny wykonują większość zadań.

Inwestycje naszą szansą...

Negatywne trendy demograficzne niewątpliwie sprawią, że w najbliższych latach utracimy swoją dotychczasową przewagę konkurencyjną – tanią siłę roboczą. Nie wszystko jednak stracone. Aby w przyszłości polska gospodarka dynamicznie się rozwijała, już dziś musimy przestawić się z produkcji pracochłonnej na produkcję kapitałochłonną. Ale do tego potrzebne są inwestycje.

Nowe inwestycje w infrastrukturę, technologie, maszyny i sprzęt w dobie zmniejszającej się liczby pracowników pozwolą zwiększyć moce wytwórcze. Bez inwestycji czeka nas spowolnienie gospodarcze lub nawet recesja.

...ale na razie ją tracimy

Konieczność zwiększenia poziomu inwestycji w związku z wyczerpującymi się rezerwami taniej siły roboczej stanowiła jeden z filarów Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju – sztandarowego planu gospodarczego rządu PiS, opracowanego w 2017 r. pod kierownictwem Mateusza Morawieckiego. Strategia ta m.in. zakładała trwałe zwiększenie stopy inwestycji w celu uniknięcia dryfu rozwojowego.

Chociaż założenia polskiego rządu były słuszne i logiczne, to w ciągu ostatnich lat udział inwestycji w PKB spadł z 20,4 proc. w 2015 r. do 16,7 proc. w 2022. Obecnie jest najniższy od ponad 20 lat. Po raz kolejny okazało się, że to co wydaje się proste na papierze, w rzeczywistości nie musi takim być.

Demograficzna bomba tyka. Wybuchnie w ciągu najbliższych lat. Tymczasem poziom inwestycji w Polsce jest rażąco niski. Ponoć nie ma sytuacji bez wyjścia, ale czasu mamy coraz mniej.

Autor jest doktorem nauk społecznych w dyscyplinie ekonomia i finanse

Liczba ludności Polski drastycznie maleje. Złudzeń nie pozostawiają prognozy demograficzne. Z roku na rok jest nas coraz mniej, a będzie jeszcze gorzej. Czy w konsekwencji demograficznego tsunami polską gospodarkę czeka bolesny kryzys? Z pewnością tak, ale jeszcze nie wszystko stracone.

Między rokiem 2012 a 2022 populacja Polski zmniejszyła się o 767 tys. osób. To prawie tyle, ile wynosi łączna liczba mieszkańców Katowic, Torunia i Białegostoku. Co gorsza, przyszłość nie napawa optymizmem. Główny Urząd Statystyczny prognozuje, że do 2060 r. ludność naszego kraju skurczy się o 7 mln osób do niespełna 31 mln.

Pozostało 84% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację