Paweł Wojciechowski: Wpadliśmy w triadę Mishkina

Według amerykańskiego ekonomisty Frederica Mishkina kryzys gospodarczy można ułożyć w triadę takich etapów: asymetrii informacji, negatywnej selekcji i pokusy nadużycia.

Publikacja: 08.09.2023 03:00

Paweł Wojciechowski: Wpadliśmy w triadę Mishkina

Foto: Bloomberg

W tej sekwencji można analizować instytucjonalne podstawy dzisiejszego kryzysu w Polsce. Profesor Jerzy Wilkin nazwał go „transformacją regresywną”, charakteryzującą rządy PiS. Jego zdaniem polega ona na psuciu „wielu fundamentalnych składników systemu politycznego i gospodarczego, wypracowanych i wdrożonych od końca 1989 r.”. Wszechogarniająca kontrola władzy centralnej, renacjonalizacja firm czy zawłaszczanie stanowisk przez partyjnych nominatów – to tylko kilka cech modelu utraconych szans rozwojowych.

Z triady Mishkina wynika, że im mniej widzimy, tym gorzej. Mniejsza transparentność zwiększa ryzyko niegospodarności, a nawet korupcji. A z mniejszą przejrzystością mamy do czynienia zwłaszcza w zarządzaniu majątkiem państwowym. W finansach publicznych nadal funkcjonują jakieś bezpieczniki (choć osłabione), np. kontrole NIK. Powinno nas to interesować, bo rola państwa w gospodarce znacząco wzrosła, a standardy zarządzania mocno spadły. Na przykład Orlen zaczął blokować kontrole NIK, choć po fuzji z Lotosem i PGNiG udział Skarbu Państwa w jego akcjonariacie wzrósł z 31,1 proc. do 49,9 proc.

Czytaj więcej

Glapiński: Stopy mogły spaść już trzy miesiące temu. RPP nadrabia zaległości

Uzasadnione są obawy, że wskutek braku przejrzystości skala nadużyć w państwie może przekraczać najśmielsze wyobrażenia. Zwłaszcza że splecione z władzą czebole coraz śmielej wykorzystują pozycję dominującą, by zawyżać ceny. Gdy renta monopolowa rośnie, w mętnej wodzie zapewne rosną polityczne łupy. I pokusa nadużycia.

Władze od lat przekonują o potrzebie kreowania narodowych championów, chociaż w praktyce okazuje się, że najważniejsze są synekury. Normą stały się ustawiane konkursy przy zaniżonych kryteriach. Negatywna selekcja menedżerów do państwowych przedsiębiorstw odtworzyła znane z PRL-u zjawisko nomenklatury, która wykazuje się wykonywaniem poleceń „zgodnie z linią”. Realizowanie kodeksowego interesu spółek okazało się fikcją. Zamieniono go na bliżej nieokreślony interes Skarbu Państwa, który zdegenerował się do profitów dla partii rządzącej. Ilustrują to wpłaty nominatów w spółkach na partyjne konta.

Według długoterminowych prognoz OECD od 2040 r. wzrost gospodarczy Polski będzie o 0,7 proc. niższy niż średnia unijna. A główną przyczyną, obok starzenia się ludności, będzie rosnąca luka produktywności, wynikająca z niskiej stopy inwestycji i niewielkiej innowacyjności. Tu warto przypomnieć raport „Jak unieść ambicje Polski” McKinsey & Co., z którego wynika że wzrost produktywności polskiej gospodarki znacząco spowolnił w ostatnich latach. W minionej dekadzie osiągał średnio 4,2 proc. w porównaniu z 5,7 proc. dziesięć lat wcześniej.

Przypomina nam to niedawny skandal z dotacjami udzielanymi przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, co prawdopodobnie jest tylko czubkiem góry lodowej marnotrawstwa publicznych pieniędzy. Brak rozliczenia afer zwiększa poczucie bezkarności, pogrąża szanse na dobrą alokację zasobów, co mogłoby poprawić innowacyjność i konkurencyjność polskiej gospodarki. Złe regulacje i upartyjnione instytucje kontrolne, takie jak prokuratura czy UOKiK, zaciemniają obraz realnych działań na styku polityki i gospodarki.

Gdy dziś skupiamy się na analizowaniu tego, co skłoniło RRP pod batutą prezesa Glapińskiego do radykalnej obniżki stóp procentowych, uwadze umyka rzecz naprawdę istotna. Przez ostatnie lata ugrzęźliśmy po uszy w kryzysie rozwojowym opisywanym w triadzie Mishkina. Jego skutkiem są utracone korzyści i ograniczenie szans na doganianie Zachodu. ∑

W tej sekwencji można analizować instytucjonalne podstawy dzisiejszego kryzysu w Polsce. Profesor Jerzy Wilkin nazwał go „transformacją regresywną”, charakteryzującą rządy PiS. Jego zdaniem polega ona na psuciu „wielu fundamentalnych składników systemu politycznego i gospodarczego, wypracowanych i wdrożonych od końca 1989 r.”. Wszechogarniająca kontrola władzy centralnej, renacjonalizacja firm czy zawłaszczanie stanowisk przez partyjnych nominatów – to tylko kilka cech modelu utraconych szans rozwojowych.

Z triady Mishkina wynika, że im mniej widzimy, tym gorzej. Mniejsza transparentność zwiększa ryzyko niegospodarności, a nawet korupcji. A z mniejszą przejrzystością mamy do czynienia zwłaszcza w zarządzaniu majątkiem państwowym. W finansach publicznych nadal funkcjonują jakieś bezpieczniki (choć osłabione), np. kontrole NIK. Powinno nas to interesować, bo rola państwa w gospodarce znacząco wzrosła, a standardy zarządzania mocno spadły. Na przykład Orlen zaczął blokować kontrole NIK, choć po fuzji z Lotosem i PGNiG udział Skarbu Państwa w jego akcjonariacie wzrósł z 31,1 proc. do 49,9 proc.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację