Piotr Skwirowski: Przecena radości ze świąt

To nie będzie wystawna Wielkanoc, a przy stołach będziemy pomstować na powszechną drożyznę.

Publikacja: 28.03.2023 03:00

Piotr Skwirowski: Przecena radości ze świąt

Foto: Adobe Stock

Utrzymująca się od dłuższego czasu dwucyfrowa inflacja odciska swoje piętno na budżetach domowych. Z naszych portfeli zabrała więcej niż jedną pensję. A przecież odczuwalny wzrost cen jest jeszcze wyższy. To siłą rzeczy musi zmuszać większość z nas do zaciskania pasa.

Dość powszechnie słychać narzekania, że nadchodzące święta będą najdroższe w historii. Jak jednak przytomnie zwrócił mi uwagę jeden z ekonomistów, niemal każde są najdroższe w historii, bo inflacja rzadko odpuszcza i z roku na rok ceny idą w górę. Problem w tym, że to kolejne święta, w czasie których musimy się mierzyć z nadmierną inflacją.

Efekt jest taki, że – jak pokazuje badanie UCE Research i Grupy Blix, które „Rzeczpospolita” poznała jako pierwsza – aż 70 proc. z nas chce w tym roku na świątecznych zakupach oszczędzać. Może nawet nie tyle chce, ile musi. Dwie trzecie respondentów planuje przycięcie świątecznych budżetów o 30 proc. To dużo. Tym bardziej że w Wielkanoc dajemy sobie mniej prezentów, a większość wydatków idzie na zakup żywności.

Czytaj więcej

Większość Polaków chce oszczędzać podczas świąt. Walka na okazje

Wprawdzie – jak zwracają uwagę ekonomiści – żywność należy do tej kategorii produktów, na których trudno oszczędzać, bo jeść po prostu musimy. Ale wiele produktów żywnościowych, w tym jaja, cukier czy oleje, zdrożało nie o kilkanaście, lecz o 30, 40 i więcej procent w ujęciu rocznym. Nie ma więc siły – kupimy mniej, bo na mniej nas stać.

Będziemy też sięgać po produkty nieco gorszej jakości, zamienniki droższych towarów, marki własne sieci handlowych. Mocno poszukiwane będą wszelkiego rodzaju promocje, obniżki cen, rabaty. Wszystko to zła wiadomość dla handlu, szczególnie małych sklepów, którym trudniej obniżać ceny i w ten sposób zachęcać klientów do zakupów.

Wysokie ceny i inflacja będą z pewnością jednym z głównych tematów rozmów przy świątecznych stołach. Zapewne nie będą to rozmowy miłe dla uszu rządzących. W sklepach płacimy dziś za ich nieudolność i niechęć do zdecydowanej walki z inflacją. To ich błędy, szalone rozdawnictwo pieniędzy publicznych, źle skonstruowane programy osłonowe i pomocowe, nakręciły zwyżki cen w naszym kraju. Nie da się zrzucić wszystkiego na Putina. To nie przypadek, że jesteśmy w ścisłej czołówce krajów unijnych z najwyższą inflacją. Szans na szybki spadek wzrostu cen do „zwykłego”, akceptowalnego poziomu nie widać.

Tak że te święta będą więc nie tylko droższe niż poprzednie, ale wręcz zdecydowanie najdroższe w historii. Czy jesienią, przy urnach wyborczych, każemy za to zapłacić rządzącym dziś politykom?

Utrzymująca się od dłuższego czasu dwucyfrowa inflacja odciska swoje piętno na budżetach domowych. Z naszych portfeli zabrała więcej niż jedną pensję. A przecież odczuwalny wzrost cen jest jeszcze wyższy. To siłą rzeczy musi zmuszać większość z nas do zaciskania pasa.

Dość powszechnie słychać narzekania, że nadchodzące święta będą najdroższe w historii. Jak jednak przytomnie zwrócił mi uwagę jeden z ekonomistów, niemal każde są najdroższe w historii, bo inflacja rzadko odpuszcza i z roku na rok ceny idą w górę. Problem w tym, że to kolejne święta, w czasie których musimy się mierzyć z nadmierną inflacją.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację