Przynajmniej do połowy roku – według deklaracji rządu – utrzymana ma być zerowa stawka podatku VAT na żywność, a biorąc pod uwagę kalendarz wyborczy, pewnie zostanie ona z nami do jesieni. Jednak powrót do 23-proc. VAT na energię i paliwa na pewno odbije się na dalszym wzroście kosztów życia w Polsce. Kolejnymi podwyżkami, w tym szczególnie cen produktów spożywczych, już teraz straszą nas organizacje producenckie. Czy to oznacza, że wkrótce będziemy płacić za kostkę masła ponad 10 zł, a za najtańsze jajka po 2 zł? Może tak być. Do czasu. Bo w pewnym momencie kolejne podwyżki odbiją się od bariery popytu.
Czytaj więcej
W najbliższych miesiącach czekają nas kolejne podwyżki. Mocno zdrożeją m.in. alkohole, mięso, nabiał i warzywa.
Owszem, wszyscy muszą jeść, ale niekoniecznie to samo, co wcześniej. Można się więc spodziewać, że w sklepowych koszykach Polaków miejsce droższych produktów – w tym masła, piersi z kurczaka czy żółtych serów – coraz częściej zastępować będą tańsze wyroby. Producenci szybko zaczęli się dostosowywać do tego trendu. Na rynku pojawiło się więcej masłopodobnych smarowideł, a paczkowane produkty dyskretnie tracą swoją wagę, utrzymując złudzenie tylko niewielkiej podwyżki ceny. W tym roku takich manewrów będzie więcej i np. standardowe kostki masła skurczą się z 200 do 150 gramów (ktoś jeszcze pamięta, że przed laty było to 250 gramów?), a opakowania jajek z dziesięciu do ośmiu sztuk.
Zwiększy się też pewnie rynkowa przewaga dużych sieci handlowych, w tym szczególnie dyskontów, które w ostatnich latach postawiły na mocno nagłaśniane w mediach cenowe hity. Jednak takie promocyjne zakupy będą wymagać od konsumentów dużo więcej sprytu i spostrzegawczości. Coraz częściej promocja jest obwarowana minimalną kwotą zakupów albo dotyczy produktów o określonej wadze, które trudno wyłowić spośród innych, bardzo podobnych.
Rosnące koszty życia nie najlepiej wróżą do niedawna szybko rosnącemu rynkowi ekologicznej żywności, w tym szczególnie tej przetworzonej, której ceny są horrendalne jak na koszt wykorzystanych w produkcji surowców. W tej sytuacji bardzo przydałaby się promocja zdrowego stylu życia, która mogłaby też pomóc w ograniczeniu codziennych wydatków. Wyłącznie z korzyścią dla zdrowia (i wagi Polaków) możemy zrezygnować z zakupów słodzonych napojów, ciast, słodkich i słonych przekąsek oraz drożejących alkoholi – czemu sprzyjają postanowienia noworoczne. A prozdrowotną kampanię rząd mógłby sfinansować np. z dywidendy Orlenu.