Z kieszeni samych amerykańskich miliarderów wyparowało 660 mld dol. I stało się to w banalnie prosty sposób: w olbrzymiej większości ich fortuny były liczone na bazie wyceny posiadanych akcji. Te zaś poszły mocno w dół, w ślad za ginącymi nadziejami grubszych i chudszych graczy, którzy przyjęli, że wielcy wizjonerzy biznesu będą ciągnąć ich ku bogactwu.
Nadzieje zawiódł Elon Musk, największy przegrany zestawienia: właściciel portfela odchudzonego o 115 mld dol. Gorzka przygoda z zakupem Twittera pozbawiła go nimbu Midasa XXI w. Twitter pokazał, że ludzie już nie chcą iść za wodzem, jego charyzma i model kilkunastogodzinnego dnia pracy straciły swój urok. I ten zły urok przenosi się na kolejne spółki Muska.
Czytaj więcej
Majątki miliarderów z całego świata zmalały w 2022 r., według „Forbesa”, o 1,9 bln dolarów. Około 1 bln dol. z tej sumy przypadło na potentatów technologicznych. Największym poszkodowanym był Elon Musk, właściciel Tesli i Twittera.
Możemy też śmiało przyjąć, że po cichu pękła – a może wciąż pęka – bańka internetowa 2.0. W sumie 198 mld dol. wyparowało z majątków Jeffa Bezosa (Amazon), Marka Zuckerberga (Facebook) i Larry’ego Page’a (Google). Giganci, którzy 20 lat temu przełamali tradycyjne modele biznesowe, ostatnio wytracili impet i nie próbują nawet przykuwać uwagi nowymi wynalazkami, bo ich imperia osiągnęły chyba granice swoich możliwości – i raczej będą się zwijać niż podbijać.
Mieliśmy też kilka spektakularnych przypadków, kiedy majątek po prostu znikał. Lawinowo taniejący bitcoin porwał za sobą niemałe grono inwestorów, miliardy wyłożonych przez nich realnych pieniędzy i spustoszył kariery takich menedżerów jak Sam Bankman-Fried. A jeszcze rok temu wyceniany na 16 mld dol. Kanye West w kilka tygodni pozbawił się miliarda dolarów potencjalnych wpływów z kontraktów reklamowych, lansując Hitlera i przymilając się amerykańskim prawicowym peryferiom. Ale to raczej margines globalnej beznadziei, jaka wpełzła na rynki.