Jeszcze wiosną, kilka tygodni po rosyjskiej agresji na Ukrainę, jako konsumenci mogliśmy być z siebie dumni. Zarówno aplikacje monitorujące zakupy w sklepach, jak też statystyki transakcji na kartach płatniczych dobitnie wykazywały, że antyrosyjski bojkot konsumencki działa. Dowodził tego wyraźny spadek obrotów sieci handlowych Auchan i Leroy Merlin, które ignorowały presję na wycofanie się biznesu z Rosji.
Oburzenie wywołane rosyjską inwazją było tak silne, że inne sklepy gorączkowo przeszukiwały półki, usuwając nieliczne rosyjskie produkty. Nie bez powodu, bo wtedy wielu Polaków po raz pierwszy nie tylko usłyszało o czymś takim jak konsumencki bojkot, ale też się do niego przyłączyło. Najnowsze badania firmy Ernst & Young, które opisuje „Rzeczpospolita”, dowodzą, że nadal większość z nas jest zaangażowana w antyrosyjski bojkot.
Czytaj więcej
61 proc. klientów stara się unikać produktów rosyjskich, jak też firm z innych państw, które nadal u agresora działają.
Jednak czerwcowe dane ze sklepowych aplikacji wskazują, że mur konsumenckiej presji zaczyna się kruszyć, do czego walnie przyczynia się rekordowa inflacja. W czasach, gdy prawie 80 proc. konsumentów przyznało w niedawnym sondażu, że oszczędzają na zakupach – głównie na jedzeniu – atrakcyjne promocje cenowe mogą skutecznie konkurować z ideami. Tak jak w popularnym w czasach PRL dowcipie o Jasiu, który dla piątkowej oceny poświęcił swego bohatera Winnetou, mówiąc nauczycielce, że najbardziej podziwia Lenina („Sorry, Winnetou, biznes is biznes”).
Można się dziwić, że mniejsze zaangażowanie w antyrosyjski bojkot wykazują młodzi konsumenci, choć przecież to oni częściej oczekują od firm odpowiedzialnego społecznie zachowania. Ale przecież to właśnie im jest trudniej pogodzić ideały z wysokimi ratami kredytów i rosnącymi kosztami utrzymania. Poważnym testem konsumenckiej i społecznej odpowiedzialności, nie tylko w Polsce, będzie nadchodząca zima, gdy mocniej odczujemy skutki antyrosyjskich sankcji, a zwłaszcza wstrzymania importu węgla i gazu z Rosji. O ile rezygnacja z promocyjnych zakupów w „prorosyjskiej” sieci handlowej czy bojkot rosyjskich kosmetyków nie jest specjalnym poświęceniem, o tyle trudniej będzie pogodzić się z zimnymi kaloryferami czy zamykaniem niedogrzanych centrów handlowych. Wiele tu zależy od polityków – zarówno od tych rządzących, jak i tych z opozycji, bo podgrzewając polityczne podziały, mogą schłodzić poparcie dla antyrosyjskich sankcji i bojkotów.