Jeszcze wiosną, kilka tygodni po rosyjskiej agresji na Ukrainę, jako konsumenci mogliśmy być z siebie dumni. Zarówno aplikacje monitorujące zakupy w sklepach, jak też statystyki transakcji na kartach płatniczych dobitnie wykazywały, że antyrosyjski bojkot konsumencki działa. Dowodził tego wyraźny spadek obrotów sieci handlowych Auchan i Leroy Merlin, które ignorowały presję na wycofanie się biznesu z Rosji.

Oburzenie wywołane rosyjską inwazją było tak silne, że inne sklepy gorączkowo przeszukiwały półki, usuwając nieliczne rosyjskie produkty. Nie bez powodu, bo wtedy wielu Polaków po raz pierwszy nie tylko usłyszało o czymś takim jak konsumencki bojkot, ale też się do niego przyłączyło. Najnowsze badania firmy Ernst & Young, które opisuje „Rzeczpospolita”, dowodzą, że nadal większość z nas jest zaangażowana w antyrosyjski bojkot.

Czytaj więcej

Polacy jeszcze bojkotują Rosję. Inflacja może to zmienić

Jednak czerwcowe dane ze sklepowych aplikacji wskazują, że mur konsumenckiej presji zaczyna się kruszyć, do czego walnie przyczynia się rekordowa inflacja. W czasach, gdy prawie 80 proc. konsumentów przyznało w niedawnym sondażu, że oszczędzają na zakupach – głównie na jedzeniu – atrakcyjne promocje cenowe mogą skutecznie konkurować z ideami. Tak jak w popularnym w czasach PRL dowcipie o Jasiu, który dla piątkowej oceny poświęcił swego bohatera Winnetou, mówiąc nauczycielce, że najbardziej podziwia Lenina („Sorry, Winnetou, biznes is biznes”).

Można się dziwić, że mniejsze zaangażowanie w antyrosyjski bojkot wykazują młodzi konsumenci, choć przecież to oni częściej oczekują od firm odpowiedzialnego społecznie zachowania. Ale przecież to właśnie im jest trudniej pogodzić ideały z wysokimi ratami kredytów i rosnącymi kosztami utrzymania. Poważnym testem konsumenckiej i społecznej odpowiedzialności, nie tylko w Polsce, będzie nadchodząca zima, gdy mocniej odczujemy skutki antyrosyjskich sankcji, a zwłaszcza wstrzymania importu węgla i gazu z Rosji. O ile rezygnacja z promocyjnych zakupów w „prorosyjskiej” sieci handlowej czy bojkot rosyjskich kosmetyków nie jest specjalnym poświęceniem, o tyle trudniej będzie pogodzić się z zimnymi kaloryferami czy zamykaniem niedogrzanych centrów handlowych. Wiele tu zależy od polityków – zarówno od tych rządzących, jak i tych z opozycji, bo podgrzewając polityczne podziały, mogą schłodzić poparcie dla antyrosyjskich sankcji i bojkotów.