Rz: Znajdujemy się w głębokiej pułapce deflacyjnej i nie mamy dobrych odpowiedzi na to, jak się z niej wydostać – tak oceniał pan stan światowej gospodarki jesienią 2016 r. Minęło pół roku i dziś zamiast o deflacji słyszymy o reflacji. Dane sugerują, że gospodarka Europy wyrwała się z marazmu. Poprzednia diagnoza była zbyt pesymistyczna?
Adair Turner: Rzeczywiście, sytuacja na świecie wyraźnie się zmieniła w listopadzie, po wyborach w USA. Jeszcze w październiku w raporcie prognostycznym MFW pisał o zduszonym popycie, stłumionej inflacji, stagnacji w inwestycjach i niewesołych perspektywach wzrostu. Już w listopadzie OECD podwyższyła prognozy wzrostu światowej gospodarki, potem zrobiły to inne instytucje. Te rewizje były jednak kosmetyczne. MFW od października do kwietnia podwyższył prognozę wzrostu globalnego PKB w 2017 r. o 0,1 pkt proc., a PKB strefy euro o 0,2 pkt proc. Fakt, że tak niewielka poprawa perspektyw nas cieszy, pokazuje, jak przywykliśmy do niemrawego wzrostu.