Powrót do demokracji w 1989 roku i przekształcenie naszej gospodarki w rynkową stworzyły szansę, by Polska stała się w przyszłości krajem wysoko rozwiniętym. By tak się jednak rzeczywiście kiedyś stało, potrzebne jest trwałe wzajemne sprzężenie się demokracji i konkurencyjnej gospodarki rynkowej. Ono zaś pojawia się dopiero wtedy, gdy władze skutecznie dostosowują dany kraj, w tym głównie system oświaty, do zachodzących stale zmian technologicznych – by wyborcy mogli być spokojni o przyszłość nie tylko swoją, ale także swoich dzieci.
Krótka lista
Doktryną, która miała wzmocnić mechanizmy rynkowe w krajach wysoko rozwiniętych, był neoliberalizm. To się jednak nie stało, ponieważ deregulacji gospodarek nie towarzyszyło dostatecznie silne przeciwdziałanie oligopolizacji, co sprawiło, że sama tylko liberalizacja międzynarodowych obrotów handlowych nie wystarczyła, by wzmocnić konkurencję. Dodatkowo, od lat 90. zastosowano tak silne bodźce maksymalizowania krótkoterminowych stóp zwrotu firm, że działo się to kosztem nakładów na badania, inwestycje i płace.
Czytaj więcej
Bez wsparcia czeka nas wolniejszy rozwój albo wzrost zadłużenia. Korzyści zaś nie widać żadnych.
Dzisiejsza krytyka neoliberalizmu poszła jednak za daleko. Formułowane są argumenty, z których pośrednio wynika, że gospodarka rynkowa zagraża wręcz demokracji, co przeczy ogólnie znanym faktom. A są one takie, że w grupie najwyżej rozwiniętych państw są dzisiaj głównie te, które były demokracjami już na przełomie XIX i XX wieku. Po II wojnie światowej dołączyły do tej grupy tylko: Izrael, Tajwan, Korea Południowa i Singapur. Wprawdzie Singapur nie jest jeszcze krajem demokratycznym, ale jego władze prowadzą politykę wspierającą rozwój gospodarki opartej na wiedzy, co sprzyja umacnianiu się klasy średniej, która upomni się z czasem o demokrację, jak Koreańczycy w latach 80.
Sukces starych i nowych demokracji wziął się stąd, że dzięki nakładom na dobra publiczne – jak oświata, nauka, zdrowie i kultura – kolejne pokolenia były przygotowane do zmian, jakie niósł ze sobą postęp technologiczny. Teraz rewolucja cyfrowa staje się szczególnie trudnym wyzwaniem, ale państwa demokratyczne zaczynają coraz lepiej sobie z tym radzić – tym bardziej że w Europie mogą to robić wspólnie.