Podziela pan opinie, według których polska gospodarka może rozwijać się wkrótce w tempie poniżej 2 proc.?
Mamy za sobą pewien pozytywny szok dla gospodarki dzięki Euro2012. Ale jeśli przyjrzymy się dziś rynkowi pracy, planowanym wydatkom na infrastrukturę, cenom paliw to być może polska gospodarka będzie się musiała mocno wysilić by nie zejść poniżej owych 2 proc. Możemy mieć pewną analogię do zdarzeń z lat 2004/5. Wówczas RPP źle zinterpretowała rzeczywiste przyczyny dotyczące wzrostu cen po wejściu Polski do UE i niepotrzebnie zacieśniła politykę monetarną. W efekcie z opóźnieniem trzech kwartałów, w I i II kw. 2005 r. nastąpiło znaczące spowolnienie tempa wzrostu PKB i spadek inflacji do zera(!). Teraz można odnieść wrażenie, że RPP też przereagowała, a te zjawiska które podbiły wzrost cen, czyli np. Euro2012, i więcej turystów – to był jednorazowy szok. Błędne zacieśnienie polityki pieniężnej może skutkować gorszą koniunkturą. Co gorsza, w przypadku decyzji RPP o zbyt gwałtownym cięciu stóp, może dojść do nadmiernie dużej i niebezpiecznej wahliwości na kursie walutowym. Choć sądzę, że w 2012 r. wzrost gospodarczy będzie wyższy niż 2 proc., to chwilą prawdy będzie pierwsza połowa 2013 r.
To co, czeka nas zbliżanie się do 5 zł za euro?
Abstrahując od pytania, euro nie przeżywa teraz najlepszych czasów. Niemniej, nie jest łatwo wskazać, o jakie granice będzie ocierał się kurs walutowy. Makroekonomiczne otoczenie z zewnątrz nie zapewnia dziś stabilności dla kursu złotego.
Jaki jest pana bazowy scenariusz na najbliższe miesiące? Banki centralne znów wystąpią jako ratownicy?
Niepewność na rynkach kapitałowych i groźba znacznych przecen mogą sprawić, że to ryzyko zostanie dostrzeżone i będzie skutkowało reakcją europejskich decydentów. Te działania raczej nadejdą. Mamy bardziej złożony i rozwinięty system reagowania na sytuacje kryzysowe niż to było w ubiegłych dziesięcioleciach, czy stuleciach. Posłuże się pewnym przykładem z innej branży, która podobnie znacząco nabrała wiedzy i doświadczeń przez stulecia: W XIX w. jeśli ktoś się poczuł gorzej to niesiono go do medyka i on stwierdzał, że to sprawa błaha albo stwierdzał zgon. To była szybka piłka. I tak też przebiegały kryzysy: albo korekty przechodziły niezauważone albo ostre, głębokie i krótkie. Dzisiejszy poziom medycyny pozwala utrzymać pacjenta dłużej przy życiu. Podobnie narzędzia i instrumenty polityki gospodarczej są tak rozbudowane, że pozwalają pewnym typom zdarzeń w sposób krótkookresowy zaradzić, wielokrotnie zaradzić. Ten kryzys, przez to że nie pozwolono utopić kilku nierentownych przedsięwzięć przeszedł w kryzys płożący, rozciągnięty w czasie. Amerykanie nazwali to kryzysem wyboistej drogi.