Partia, której pierwszy ogólny zjazd odbył się w miniony weekend, dopiero rozpoczyna działalność, ale już wywołuje nieproporcjonalnie zainteresowanie w krajowych i międzynarodowych mediach, i zarazem niepokój wśród niemieckiego establishmentu politycznego.
Pomimo odważnych zapewnień przywódcy partii Bernda Lucke, że we wrześniowych wyborach AfD stać na wynik "dwucyfrowy", szanse partii na przekroczenie pięcio-procentowego progu wyborczego są raczej nikle. Niemniej jednak AfD może odegrać ogromną rolę w ustaleniu wyniku ostatecznego. Sondaże, od ostatnich paru miesięcy są w miarę stabilne; koalicja konserwatywno-liberalna Angeli Merkel oraz potencjalna koalicja czerwono-zielona idą łeb w łeb.
Ostatecznie układ koalicyjny zależeć będzie od dokładnych wyników poszczególnych partii. Jeśli okaże się, że żaden z preferowanych wariantów nie jest wykonalny, skutkiem może okazać się koalicja alternatywna, na przykład powtórka 'wielkiej koalicji' CDU/CSU z SPD, koalicja CDU/CSU z partia zielonych, albo nawet koalicja SPD, zielonych i liberałów. W takich warunkach, nawet skromny wynik około dwóch procent dla AfD mógłby mieć znaczący wpływ na formowanie koalicji po wyborach. Precedens może stanowić Brytyjska anty-unijna partia UKIP (UK Independence Party), która przy trzy procentowym poparciu przyczyniła się do uniemożliwienia całkowitego zwycięstwa konserwatystom w 2010 roku (trzeba tu zaznaczyć, że w przeciwieństwie do UKIP, AfD to mniej populistyczna i specyficznie anty-euro, a nie anty-unijna, partia).
Patrząc bardziej długoterminowo, AfD ma szanse zakorzenić się na niemieckiej scenie politycznej; niedawny sondaż ujawnił, że 24 proc. ankietowanych wskazało, że mogą sobie wyobrazić oddanie głosu na AfD. Co ciekawe, potencjalne poparcie obejmuje całą scenę polityczną, od liberałów, i konserwatystów aż po skrajną lewicę. Póki co, poparcie dla wspólnej waluty w Niemczech pozostaje wysokie – 69 proc. w niedawnym sondażu.
Jednak Niemcy również nadal pozostają bardzo przeciwni takim środkom jak euro-obligacje, drukowaniu pieniędzy przez EBC lub transferom fiskalnym pomiędzy państwami strefy euro. Jeśli rząd niemiecki okaże się gotowy na kompromis w tych kwestiach, lub jeśli niemieccy podatnicy narażeni będą na stratę pieniędzy już pożyczonych za pośrednictwem akcji ratunkowych czy skupu obligacji przez EBC, lub z kolei kolejne miliardy dla Grecji czy Portugalii, to być może AfD okaże się ostoja ich niezadowolenia.