Liczmy na siebie, nie na miliardy z UE

Nie wiadomo, kiedy znów popłyną do Polski miliardy euro z Brukseli. Pieniądze z nowej unijnej perspektywy budżetowej na lata 2014–2020 wpadły w gigantyczny poślizg.

Publikacja: 10.10.2014 05:00

Krzysztof Adam Kowalczyk

Krzysztof Adam Kowalczyk

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala

 

Wyjaśnień jest kilka – przede wszystkim utrudniająca negocjowanie nowych programów wsparcia zmiana warty w Komisji Europejskiej, ale także w polskim rządzie.

Stało się to, przed czym przestrzegali specjaliści: fundusze ze „starego" budżetu UE 2007–2013 skończyły się, a nowych jeszcze nie ma. Unijny dopalacz, na którym polska gospodarka szparko przemknęła przez światowy kryzys, zarzęził i z braku paliwa zgasł.

Rozczarowane są wielkie firmy, przyzwyczajone czerpać garściami z tego źródła, ale przede wszystkim małe i średnie. To głównie do nich w nowym rozdaniu miałoby trafiać wsparcie Brukseli. Sprawdziły się ostrzeżenia, by przedsiębiorcy nie budowali strategii biznesowych na dotacjach z Unii, ale zwyczajnie na rynkach i klientach, dzięki którym działają. Słowem: by liczyli głównie na siebie.

Dobrze, że pieniądze z UE w końcu dotrą, bo przyspieszą rozwój firm i regionów, ale sześć lat minie jak z bicza trzasło i to źródełko wyschnie. Wtedy polski biznes będzie musiał stanąć twardo na własnych nogach – bez podpórek fundowanych na koszt podatnika z Niemiec, Holandii czy Szwecji. To samo dotyczy polskich regionów i całego państwa.

Przestanie działać strategia „wynegocjujemy 80 mld euro z UE, a potem będzie z górki". Kiedy skończy się „wyciskanie brukselki", staniemy się płatnikiem netto. I słusznie, bo ile można jechać na taryfie ulgowej? Przyjdzie pora, by spłacając dług zaciągnięty po wejściu do UE, wspierać regiony Rumunii, Bułgarii i – oby – Ukrainy. Jaki macie pomysł na tę stojącą na własnych nogach Polskę, panie i panowie politycy? Zastanówcie się nad tym w chwili, gdy zabrakło paliwa do unijnego dopalacza.

Wyjaśnień jest kilka – przede wszystkim utrudniająca negocjowanie nowych programów wsparcia zmiana warty w Komisji Europejskiej, ale także w polskim rządzie.

Stało się to, przed czym przestrzegali specjaliści: fundusze ze „starego" budżetu UE 2007–2013 skończyły się, a nowych jeszcze nie ma. Unijny dopalacz, na którym polska gospodarka szparko przemknęła przez światowy kryzys, zarzęził i z braku paliwa zgasł.

Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Jak skrócić tydzień pracy w Polsce
Opinie Ekonomiczne
Stanisław Stasiura: Kanada – wybory w czasach wojny celnej
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Adam Roguski: Polscy milionerzy wolą luksusowe samochody i spa niż nieruchomości