Rynek pożyczkowy nie wróci do ery sprzed internetu

O internetowych firmach pożyczkowych głośno zrobiło się około roku temu. Branża pożyczkowa, która jeszcze niedawno kojarzyła się z ogłoszeniami na słupach, pożyczkami bez BIK i gotówką dowożoną do domu klienta, rozwinęła się o firmy działające online. Te bez kompleksów zaczęły konkurować o młodych klientów. Będący liderem rynku Vivus.pl zebrał już ponad 750 tys. klientów. Teraz na drodze rozwoju może stanąć mu nie konkurencja, ale regulacja, którą zapowiada Ministerstwo Finansów.

Publikacja: 31.10.2014 10:10

Loukas Notopoulos, prezes Vivus.pl

Loukas Notopoulos, prezes Vivus.pl

Foto: Boston Media

Rz: Ponoć do firm pożyczkowych trafiają osoby, którym banki nie udzieliły kredytu. Może banki wiedziały, co robią, nie dając im finasowania?

Loukas Notopoulos: To mój ulubiony mit na temat firm pożyczkowych. Pochodzi on z nie tak odległych czasów, gdy podział rynku był prosty: kto potrzebował pieniędzy, szedł do banku, a ci których bank odprawił z kwitkiem trafiali do „sektora pozabankowego". Takie osoby nie przychodzą do nas, bo my tak samo jak banki, sprawdzamy klientów w bazach dłużników i Biurze Informacji Kredytowej. Średnia ocena naszych klientów BIK to 480 punktów – to bardzo dobry wynik. A jednak Ci klienci przychodzą właśnie do nas. Robią to dlatego, że gdzie indziej nie ma oferty zbliżonej do naszej, czyli małych pożyczek spłacanych w jednej racie i udzielanych przy minimum formalności. To jest produkt, który był możliwy do wprowadzenia dopiero gdy dojrzała do tego technologia. Udzielamy pożyczki w piętnaście minut i w tym czasie weryfikujemy tożsamość i zdolność kredytową klienta. Internet przyzwyczaił konsumentów, że w sieci wszystko dostają od ręki: informacje, muzykę, zakupy... Jesteśmy uczestnikami tej rewolucji. I mówię to jako były bankowiec. Vivus uzupełnia ofertę banków, a nie jesteśmy ich konkurencją.

Kto w takim razie potrzebuje tysiąc złotych na miesiąc?

Nasz klient jest młody, średnio ma 29 lat. Wynika to z faktu, że działamy w internecie i jest to naturalne środowisko dla młodych osób. Ze względu na cele pożyczki możemy klientów podzielić na trzy grupy. Pierwsza z nich to osoby, które korzystają z naszych pożyczek do utrzymania płynności w budżecie domowym. Pieniądze przeznaczają np. na uregulowanie rachunków. Drugą grupę stanowią ludzie, którzy korzystają z pożyczek na większe nieprzewidziane wydatki. Często są to osoby prowadzące działalność gospodarczą, gdzie płatności nie mogą czekać. Trzecia grupa to osoby, które lubią łapać w sieci okazje takie jak aukcje albo tanie bilety lotnicze. Pożyczają od nas, bo mamy proste zasady i minimum formalności.

A kto ten tysiąc oddaje? Duża jednorazowa rata może być ciężka do spłaty.

To dość powszechna opinia, która nie ma potwierdzenia w faktach. Nasz odsetek pożyczek niespłacanych wynosi 10,5 procenta - to bardzo dobry wynik. Nasz sukces wynika z dobrej oceny zdolności kredytowej klientów. W efekcie pożyczkę otrzymuje tylko co trzecia osoba składająca wniosek. Do nas przychodzą ludzie, którzy teraz potrzebują pieniędzy i wiedzą, że za miesiąc będą mogli je oddać. Nie chcemy konkurować z pożyczkami ratalnymi, bo uważamy, że dla wszystkich znajdzie się miejsce na rynku. Tak samo jak jedna osoba będzie wolała kartę kredytową, inna debet, a jeszcze inna tradycyjną pożyczkę.

Jeżeli sytuacja klientów jest tak dobra, to dlaczego Ministerstwo Finansów postanowiło, że należy ochronić konsumentów przed firmami pożyczkowymi i planuje uregulować branżę?

Dane, które podałem dotyczą klientów Vivus.pl. Znam też sytuację firm zrzeszonych w Związku Firm Pożyczkowych, którego jesteśmy członkiemzałożycielem. Jednak w przypadku całej branży pożyczkowej trudno mówić w ogóle o jednolitych standardach oceny klientów. W mediach można usłyszeć dramatyczne historie, których źródłem było wzięcie pożyczki i z nimi trzeba bezwzględnie walczyć. Tylko proszę się wczytać w te historie – zazwyczaj dotyczą one sytuacji z pogranicza szarej strefy, niejasnych umów podpisywanych gdzieś na kolanie. Nie przypominam sobie ani jednej, w której pojawiłaby się duża firma internetowa. A to właśnie my najbardziej ucierpimy na nowej regulacji. U nas wszystkie parametry pożyczki i dokumenty dostępne są na stronie internetowej. Może je sprawdzić tak samo klient jak i przedstawiciel UOKiK. Nie mamy nic do ukrycia. Uporządkowanie rynku pożyczkowego jest bezwzględnie potrzebne, jednak regulacja powinna obejmować wszystkich jego uczestników. Przede wszystkim tych, którzy stwarzają duże ryzyko dla klientów. Mam wrażenie, że tym razem ustawodawca poszedł na łatwiznę. Efekty planowanej regulacji mogą być odwrotne do zamierzonych.

Firmy pożyczkowe najgłośniej zaprotestowały przeciwko propozycji sztywnej regulacji ceny pożyczki.

Zgadza się. Ustawa proponuje narzucenie bezwarunkowego limitu kosztów pożyczki i ma to rozwiązać problemy klientów. My wskazujemy, że regulacja cen jeszcze w żadnym kraju się nie powiodła i nie przyniosła dobrych efektów. Przeanalizowaliśmy przykłady wielu rynków, gdzie była wprowadzona podobna regulacja. W żadnym nie wpłynęła ona na poprawę sytuacji klientów, zmniejszenie ich zadłużenia, ani ograniczenie skrajnych sytuacji, jakie znamy z mediów. Uczmy się na cudzych błędach – to znacznie tańsze niż ich powielanie i wyciąganie wniosków dopiero po fakcie.

Ministerstwo argumentuje, że ceny pożyczek są za wysokie.

Na obniżenie cen nic nie działa tak dobrze jak jasne reguły i zdrowa konkurencja. Od 2012 roku, kiedy weszliśmy na rynek, ceny pożyczek spadły nawet o połowę. Wprowadzenie limitu spowoduje przede wszystkim skomplikowanie oferty. Wzór na maksymalną wysokość prowizji jest nie do policzenia przez przeciętnego klienta. Promuje wykorzystywanie bardziej skomplikowanych produktów i opłat – łączenia odsetek i prowizji, dodatkowych kosztów.

Powiedział pan, że najlepiej sytuację ureguluje rynek. Niedawno Adam Jasser, prezes UOKiK powiedział przy okazji ogłoszenia kar dotyczących polisolokat, że rynek pozostawiony sam sobie nie zadziała i potrzebny jest skuteczny i zdecydowany nadzór.

Ale proszę zobaczyć, czego dotyczył problem polisolokat. To były produkty na tyle skomplikowane, że klient nie wiedział, co tak naprawdę kupuje. Często nawet doradca klienta nie wiedział, co sprzedaje. My jesteśmy na drugim biegunie produktów finansowych. Na koszty pożyczki składa się wyłącznie prowizja i da się to wytłumaczyć w jednym zdaniu. Zgadzam się, że tam, gdzie występuje asymetria informacji ważny jest niezależny nadzór. Ale wszystkim życzę żeby umowy, które podpisują ich klienci były tak proste jak nasza.

Jakie są więc postulaty regulacyjne firm pożyczkowych?

W tym miejscu warto wrócić do źródeł propozycji Ministerstwa Finansów. Celem regulacji zdefiniowanym w jej założeniach jest zwiększenie ochrony konsumenta. I my z tym celem się całkowicie zgadzamy. Jeżeli klient będzie czuł się dobrze chroniony, to cała branża będzie lepiej postrzegana i zwiększy się jej zasięg. Natomiast z naszego praktycznego punktu widzenia najważniejszym elementem takiej ochrony jest rejestr firm pożyczkowych. Odpowiada on na prostą zasadę – jeżeli nie znamy dokładnie wielkości rynku ani graczy na nim, to jak możemy go skutecznie uregulować? Rejestr, jak w wielu innych krajach, był jednym z fundamentów planowanej regulacji. Niestety, w ostatniej wersji założeń gdzieś zniknął. Ostatnio dowiedzieliśmy się, że być może będzie utworzony przy okazji implementacji dyrektywy hipotecznej. Tylko w takim wypadku mówimy o perspektywie dwóch lat lub dłuższej. A jak będzie w tym czasie chroniony konsument? Wprowadzenie rejestru dałoby prosty podział rynku na regulowany i szarą strefę. W tym momencie działalność pożyczkową może prowadzić każdy i dopóki działa lokalnie to narzędzia kontroli na przykład jego treści reklamowych są bardzo ograniczone. Znamy takie historie od klientów, którzy zgłaszają się do biura porad prawnych prowadzonego przez Związek Firm Pożyczkowych.

Opinie Ekonomiczne
Adam Roguski: Polscy milionerzy wolą luksusowe samochody i spa niż nieruchomości
Opinie Ekonomiczne
Grzegorz W. Kołodko: Szeroki świat czy narodowy zaścianek?
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Damian Guzman: Czy polskie firmy będą przenosić się do Rumunii?
Opinie Ekonomiczne
Marek Góra: Nieuchronność dłuższej aktywności zawodowej