Jeszcze w maju aż 55 proc. Polaków badanych przez TNS OBOP było święcie przekonanych, że trwa ona w kryzysie, z czego według 16 proc. to kryzys głęboki. I nie przeszkadzało im, że polski PKB już drugi rok z rzędu rośnie w tempie ponad 3-procentowym. To dowód na to, że odczucia społeczne rządzą się innymi prawami niż statystyka gospodarcza. Zdaniem socjologów z Akademii Koźmińskiego jesteśmy społeczeństwem mocno rozchwianym, gwałtownie zmieniającym ocenę perspektyw kraju pod wpływem informacji w mediach i temperatury sporów w polityce.
Co ciekawe jednak, w przypadku oceny swojej indywidualnej sytuacji Polacy mocniej stąpają po ziemi. Co nie znaczy, że pesymizm znika bez śladu. W badaniach koniunktury konsumenckiej prowadzonych przez GUS nigdy jeszcze wskaźnik zaufania nie wyszedł powyżej zera: nigdy optymiści nie uzyskali przewagi nad pesymistami. Przewaga czarnowidzów utrzymywała się nawet w okresie fenomenalnej koniunktury roku 2007.
My po prostu tak mamy, co znajduje odbicie nawet w języku. Na pytanie „Co słychać?", Polak odpowiada: „Stara bida". Amerykanin, choćby go zęby bolały, rzuci z uśmiechem: „Jest świetnie". Studiując badania nastrojów w Polsce, trzeba brać na to poprawkę, co zresztą czynią wielkie światowe firmy konsultingowe oceniające koniunkturę w biznesie poszczególnych krajów.
Co z nadciągającej fali optymizmu wynika dla przedsiębiorców? To, że Polacy chętniej będą wydawać pieniądze. Ba, już je chętnie wydają. Branża AGD – co niedawno odnotowaliśmy na łamach „Rzeczpospolitej" – cieszy się z nieoczekiwanego na początku roku kilkunastoprocentowego wzrostu sprzedaży.
Większym wydatkom Polaków sprzyjać będzie pewność zatrudnienia. Omawiane przez nas dzisiaj badania rynku pracy wskazują, że powoli staje się on rynkiem pracownika. Aż 31 proc. badanych firm chce zwiększać zatrudnienie, co jest najlepszym wynikiem od 2009 r. Praca czeka w handlu, logistyce, przemyśle i budownictwie.