Gazowe gry pokazowe

Gazprom pochwalił się podpisaniem z zachodnimi firmami dokumentów w sprawie budowy kolejnych gazociągów w Europie. Ale to tylko gra pozorów i pustosłowie.

Publikacja: 18.06.2015 19:33

Iwona Trusewicz

Iwona Trusewicz

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski Krzysztof Skłodowski

Wystarczy wczytać się dokładnie w to, co tak naprawdę podpisali dziś w St. Petersburgu Rosjanie z Gazpromu z Niemcami z E.On, Austriakami z OMV i Holendrami z Shell. Jest tam „protokół ustaleń dotyczący współpracy". I ten protokół „odzwierciedla intencje stron, aby zrealizować projekt budowy dwóch gazociągów przez Morze Bałtyckie z Rosji do Niemiec".

Pomimo łamańców językowych łatwo pojąć, że Gazprom musiał w St.Petersburgu coś podpisać, by zadowolić swoich kremlowskich decydentów. A zachodnie koncerny też musiały coś podpisać, by nie naruszyć sankcji, ale zachować w dobrej kondycji swoje rosyjskie aktywa i dalej liczyć na dopieszczanie Kremla.

Tak więc obie strony podpisały protokół pobożnych życzeń i dobrych intencji, którymi jak wiadomo piekło jest wybrukowane. Przy czym nikt się do niczego nie zobowiązał, a wszyscy pozostali zadowoleni.

Realia są bowiem takie, że Gazprom nie ma pieniędzy na kolejne gazociągi, a Europa potrzebuje nie więcej, ale mniej gazu. Rosjanie budują teraz ogromny i bardzo drogi gazociąg do Chin; zaczęli też budowę Tureckiego Potoku, o którym w St. Petersburgu jakoś mało kto wspomina. Byłoby więc po prostu głupie, by pakowali się w kolejny bardzo drogi i niepewny projekt.

Jednak show must go on, a takim szoł jest właśnie petersburskie forum, szczególnie w momencie, gdy Unia decyduje się na przedłużenie sankcji. O tym jakie naprawdę są intencje zachodnich koncernów można się dowiedzieć z kolejnego komunikatu Gazpromu. Tym razem o dokumencie podpisanym z austriackim OMV. Jest on „niewiążący" i dotyczy „dalszych długoterminowych projektów biznesowych". Co to za projekty? Bynajmniej nie nowe rury Gazpormu w Europie. Austriacy są zainteresowani dostępem do złóż gazu pod Urengojem (Nadym, Syberia).

Wbrew oczekiwaniom, Gazprom nie podpisał z Shell porozumienia w sprawie wspólnej budowy zakładów LNG pod St. Petersburgiem. Będzie natomiast rozbudowany zakład LNG na wyspie dalekowschodniej Sachalin, gdzie Shell od dawna jest partnerem Rosjan. I współpracował w takich branżach jak... bhp.

Wystarczy wczytać się dokładnie w to, co tak naprawdę podpisali dziś w St. Petersburgu Rosjanie z Gazpromu z Niemcami z E.On, Austriakami z OMV i Holendrami z Shell. Jest tam „protokół ustaleń dotyczący współpracy". I ten protokół „odzwierciedla intencje stron, aby zrealizować projekt budowy dwóch gazociągów przez Morze Bałtyckie z Rosji do Niemiec".

Pomimo łamańców językowych łatwo pojąć, że Gazprom musiał w St.Petersburgu coś podpisać, by zadowolić swoich kremlowskich decydentów. A zachodnie koncerny też musiały coś podpisać, by nie naruszyć sankcji, ale zachować w dobrej kondycji swoje rosyjskie aktywa i dalej liczyć na dopieszczanie Kremla.

Opinie Ekonomiczne
Stanisław Stasiura: Kanada – wybory w czasach wojny celnej
Opinie Ekonomiczne
Adam Roguski: Polscy milionerzy wolą luksusowe samochody i spa niż nieruchomości
Opinie Ekonomiczne
Grzegorz W. Kołodko: Szeroki świat czy narodowy zaścianek?
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Opinie Ekonomiczne
Damian Guzman: Czy polskie firmy będą przenosić się do Rumunii?