Partner relacji: PGE POLSKA GRUPA ENERGETYCZNA SA

Zbyt ambitne cele mogą być nie do wykonania dla krajów takich jak Polska, gdzie system energetyczny przez dekady opierał się na węglu kamiennym i brunatnym. – Jeszcze w 2020 roku w naszym miksie energetycznym dominował węgiel, jego udział wynosił około 70 proc. Dziś jest to już poziom 57 proc. Musimy uwzględnić naszą specyfikę, przeprowadzać transformację w sposób odpowiedzialny, nie zapominając o bezpieczeństwie energetycznym – podkreślał Marcin Laskowski, wiceprezes zarządu ds. regulacji w PGE, podczas panelu „Europa i jej energia”, który odbył się w trakcie Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Odchodzenie od bloków wysokoemisyjnych wiąże się z koniecznością realizacji dużych inwestycji w źródła odnawialne. OZE jednak uzależnione są od warunków pogodowych. Bywają momenty, gdy nie są w stanie produkować energii. – Zanotowane zostały w końcu ubiegłego roku w Polsce i w Niemczech sytuacje, gdy w zasadzie 97–98 proc. produkcji realizowano w oparciu o źródła konwencjonalne – mówił Laskowski.

Stabilizatorem w krajowym miksie mógłby być atom, ale to pieśń przyszłości. Budowa elektrowni atomowej zajmie jeszcze sporo czasu. Do momentu powstania takich jednostek trzeba bilansować system innymi sposobami. Biorąc pod uwagę odchodzenie od węgla i zamykanie najstarszych, najbardziej emisyjnych bloków, trzeba w kolejnych latach postawić na elektrownie gazowe. Produkują one energię elektryczną, a przy okazji również ciepło, i są mniej szkodliwe dla środowiska. – Są przy tym w pełni elastyczne, w pełni sterowalne. Umożliwiają zwiększanie generacji w ciągu kilku minut – zaznaczał Laskowski.

To dobry kierunek również z tego względu, że na rynkach nie brakuje gazu. Uczestnicy dyskusji podkreślali, że nawet w momencie kryzysu wywołanego napaścią Rosji na Ukrainę Europa szybko poradziła sobie z zakupami surowca z alternatywnych kierunków, mimo że wcześniej importowała z Rosji ogromne wolumeny błękitnego paliwa. Piotr Kuberka, prezes Shell Polska, zaznaczał przy tym, że dziś dostawy na Stary Kontynent realizowane są nie tylko ze Stanów Zjednoczonych, ale też m.in. z Kataru, Trynidadu i Tobago czy z Norwegii. – Dywersyfikacja dostaw jest bardzo ważnym elementem bezpieczeństwa energetycznego Unii Europejskiej i Polski – mówił.

Transformacja niesie ze sobą szereg wyzwań. Zmienia zasadniczo sytuację na rynku energii, wpływając m.in. na działanie sieci. Przesył i dystrybucja wymagają dużych inwestycji nie tylko z uwagi na rozwój przyłączanych jednostek rozproszonych. Historycznie przepływy były jednokierunkowe, prąd płynął z elektrowni konwencjonalnych do odbiorców końcowych. – Dziś to już zupełnie inna sieć, aktywna, uwzględniająca przesył w dwie strony, od źródeł wytwarzania do odbiorcy końcowego, ale też od prosumentów, którzy nadmiar energii wyprodukowanej przez siebie oddają do sieci – mówił wiceprezes PGE.

By maksymalnie wykorzystać możliwości OZE, należy inwestować w magazyny energii, które przechowują nadmiar energii wytworzonej w sprzyjających warunkach pogodowych i oddają ją w momencie, gdy nie świeci słońce i nie wieje wiatr. – PGE kładzie duży nacisk na rozwój magazynów energii. W tej chwili budujemy w Żarnowcu największy magazyn w Polsce, o pojemności minimalnej 900 MWh – mówił Laskowski. Spółka w dłuższej perspektywie zamierza wydać 18 mld zł na 85 magazynów energii o łącznej pojemności 17 GWh. Poza Żarnowcem powstaną one w Gryfinie, Krakowie, Rogowcu i Rybniku. Zgromadzona w nich energia wystarczy, by zaspokoić potrzeby energetyczne 2,5 mln gospodarstw domowych przez całą dobę.

W dyskusjach o transformacji dużo miejsca poświęca się energetyce, nieco mniej ciepłownictwu. Tymczasem dekarbonizacja tego sektora jest niemałym wyzwaniem. W perspektywie 2050 roku inwestycje w ciepłownictwie mogą pochłonąć – według rynkowych szacunków – od 300 do nawet 500 mld zł. Polska jest specyficznym krajem, jeżeli chodzi o system ciepłowniczy. Ponad 50 proc. mieszkańców kraju jest zasilanych z centralnych systemów ciepłowniczych. – Ciężko mówić o systemie elektroenergetycznym w oderwaniu od ciepłownictwa – podkreślał Laskowski. Dodał, że w Polsce 20 proc. energii wytwarzanej w systemach ciepłowniczych trafia do Krajowego Systemu Elektroenergetycznego. W przypadku Unii Europejskiej jest to około 11 proc. – Usiłujemy się przebić w UE z naszymi postulatami, bo nasze ciepłownictwo, nasz system de facto elektrociepłowniczy, nie do końca znajduje tam zrozumienie, zarówno w zakresie pomocy publicznej, jak i pewnych mechanizmów, które by w sposób tak naprawdę bardziej efektywny mogły go transformować – mówił.

Sytuacja w sektorze energii przełożyć się może na konkurencyjność polskiego i – szerzej – europejskiego przemysłu. Podobnie jak wyśrubowane cele związane z dekarbonizacją sektora przemysłowego. Powinno dołożyć się starań, by nie doprowadzić do deindustrializacji Europy. – Musimy zastanowić się, jak przyspieszyć celowane finansowanie firm, branż, które wymagają wsparcia. Możemy posłużyć się przykładem holenderskim. Tam toczą się negocjacje pomiędzy konkretnymi firmami a rządem, jak pomóc biznesowi przejść przez trudny czas transformacji – mówił Tarek Helmi z Deloitte. Ochrona europejskiego przemysłu jest niezbędna zarówno ze względu na przyszłą kondycję gospodarczą Unii, jak i na jej bezpieczeństwo.—morb

Partner relacji: PGE POLSKA GRUPA ENERGETYCZNA SA