Niedawno w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" jeden z naszych konkurentów utrzymywał, że oprócz baterii Patriot, Polska mogłaby rozważyć zastosowanie w programie „Wisła" systemu MEADS – z którego już kilka lat temu zrezygnowały Stany Zjednoczone, a który mimo upływu dziesięciu lat i wydanych miliardów dolarów jest wciąż niegotowy i nie wiadomo, kiedy i za jaką cenę zostanie ukończony.
Korzystając z prawa polemiki, chciałbym zatem przypomnieć kilka podstawowych faktów dotyczących systemu Patriot i oferty Raytheona dla Polski oraz uzasadnić, dlaczego wprowadzanie do „Wisły" MEADS nie ma najmniejszego sensu.
700 prób w locie
Po pierwsze, Patriot jest jednym z kluczowych elementów obrony powietrznej USA, które zobowiązały się wspierać go co najmniej do roku 2048. Dotychczas przeszedł on pod nadzorem rządu USA ponad 2500 testów naziemnych oraz 700 prób w locie. Dla porównania, w projekcie MEADS przeprowadzono zaledwie trzy testy w locie i żaden z tych testów nie miał rządowego nadzoru.
W przeciwieństwie do MEADS Patriot został także sprawdzony w warunkach bojowych. Można było się o tym przekonać kilka tygodni temu, gdy Królestwo Arabii Saudyjskiej pomyślnie użyło systemu Patriot do obrony swojego terytorium przed pociskiem balistycznym wystrzelonym przez siły rebeliantów w Jemenie. Wcześniej izraelskie patrioty zniszczyły cztery wrogie cele. Obecnie bronią przestrzeni powietrznej Turcji.
Po drugie, system Patriot jest użytkowany, oprócz USA, także przez 12 innych krajów. Od grudnia 2014 r. zawarto z nimi umowy na zakup lub modernizację ich jednostek na łączną sumę ponad 5 mld dolarów. MEADS nie zawarł ani jednego kontraktu.