Gwoli wyjaśnienia, za konsumenta uważa się osobę fizyczną dokonującą z przedsiębiorcą czynności prawnej niezwiązanej bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą lub zawodową.
Jedną z kluczowych nowości w stosunku do dotychczasowych przepisów jest możliwość karania przedsiębiorców za brak udziału w próbie dobrowolnego rozwiązania sporu lub niedostateczne w nią zaangażowanie, które doprowadziło do zbędnego wytoczenia powództwa lub wadliwego określenia przedmiotu sprawy. Sankcją jest obciążenie przedsiębiorcy kosztami procesu, nawet do dwukrotnej ich wysokości.
Innymi słowy, od 1 lipca 2023 r. konsument może: pozwać, przegrać w całości i nie ponieść z tego tytułu jakichkolwiek kosztów. Oczywiście nie zdarzy się tak w każdej przegranej przez konsumenta sprawie. Po wypełnieniu wymienionych wyżej przesłanek, ostateczną decyzję podejmuje skład sędziowski. Przepis ten może mieć jednak bardzo praktyczne zastosowanie. W wielu sprawach konsumenci przez niedostateczne zaangażowanie przedsiębiorcy w etap reklamacyjny lub przedprocesowy są wręcz zmuszeni do wniesienia powództwa do sądu. Często jest to jedyna możliwość odkrycia „prawdy” w ważnej sprawie. Na drodze do weryfikacji faktów nie stoją bowiem obiektywne przeszkody a zachowanie przedsiębiorcy, który np. jako jedyny ma dostęp do dokumentów i innych dowodów i nie chce się nimi dzielić.
Postępowanie w sprawach konsumenckich a spory konsumentów z deweloperami
Odnosząc się do konkretnych przykładów, wdzięcznym wydają się spory konsumentów z deweloperami na rynku mieszkaniowym. W związku ze zwłoką w wydaniu lub przeniesieniu własności mieszkania na rzecz nabywcy, deweloper zobowiązany jest zapłacić karę umowną lub odszkodowanie - np. zwrócić nabywcy koszty najmu, które ten musiał płacić w czasie zwłoki). Warto zaznaczyć, że nieterminowość deweloperów w wydaniu lub przeniesieniu własności nieruchomości jest w spotykana w praktyce niezwykle często. Jeżeli taka nieterminowość wystąpi i nabywca zwróci się do dewelopera o zapłatę kary umownej lub odszkodowania – deweloper może się bronić tym, iż nie ponosi winy za opóźnienie. To na deweloperze jednak spoczywa ciężar dowodu w tym zakresie. W praktyce, przedsiębiorcy powołują m.in. się na siłę wyższą, konflikt zbrojny na Ukrainie czy pandemię Covid-19. Problem w tym, że takie tłumaczenie częstokroć jest bardzo ogólne i nie poparte żadnymi dowodami. W związku z tym, konsument, który sam dostępu do dowodów, w szczególności pełnej dokumentacji dewelopera (np. korespondencji dewelopera z dostawcami, informacji o narodowości pracowników, urlopach chorobowych) przecież nie posiada, jedyne co w tej sytuacji może zrobić, to albo uwierzyć deweloperowi na słowo i zrezygnować z kwot rzędu kilku, kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych, albo pozwać go do Sądu. W Sądzie deweloperowi na słowo już nikt nie uwierzy, przed sądem trzeba przedstawić dowody. I tutaj w grę wchodzą nowe przepisy. Jeżeli deweloper przed sądem przedstawi dowody, które mógł przedstawić już na etapie przedsądowym, to Sąd może (i według autora powinien) uznać, że przedsiębiorca zaniechał próby dobrowolnego rozwiązania sporu lub uczestniczył w niej w złej wierze i przez to przyczynił się do zbędnego wytoczenia powództwa. W konsekwencji sąd powinien obciążyć dewelopera również kosztami procesu poniesionymi przez konsumenta, nawet w wypadku przegranej tego ostatniego w procesie. Przecież gdyby konsument widział dowody przed procesem, najprawdopodobniej nie zdecydowałby się na pozew.
Co warto zaznaczyć, koszty procesu obejmują nie tylko opłaty sądowe, czy zwrot kosztów dojazdu na rozprawę, ale również wynagrodzenie profesjonalnego pełnomocnika w wysokości określonej we właściwym rozporządzeniu. Jednak warto zaznaczyć, że w praktyce pełnomocnik może oczekiwać wyższego wynagrodzenia.