Poseł Tomasz Jaskóła z Klubu Poselskiego Kukiz'15 zapytał Ministerstwo Sprawiedliwości, czy dzieląc majątek po rozwodzie, sąd nie powinien mieć możliwości zwolnienia z długu byłego małżonka, który nie otrzyma na własność nieruchomości. ?Na problem uwagę zwracają praktycy, m.in. sędziowie rozpatrujący takie sprawy. Utrzymywanie obciążenia jest bowiem niekomfortowe nie tylko pod względem majątkowym, ale także psychicznym. Wreszcie zmniejsza zdolność kredytową tego małżonka w przyszłości.
Ministerstwu Sprawiedliwości nie podoba się jednak pomysł zmiany prawa po to, by przy podziale majątku dług zostawał przy tym z małżonków, który otrzymuje mieszkanie.
Podział wspólnego majątku jest zwykle skutkiem rozwodu, chociaż następuje nieraz dopiero po jakimś czasie. Sąd jednak nie dzieli długów. W tej sytuacji były małżonek, który na skutek podziału przestaje już być współwłaścicielem mieszkania czy domu, pozostaje współkredytobiorcą odpowiedzialnym osobiście i całym swoim majątkiem za spłatę zaciągniętego w małżeństwie kredytu.
Franki bez rozwodu
Takie właśnie stanowisko prawne potwierdził Sąd Najwyższy w orzeczeniu z 26 stycznia 2017 r. (I CSK 54/16), stwierdzając w nim, że jeśli byli małżonkowie są dłużnikami kredytu z hipoteką obciążającą lokal, to przy podziale majątku sąd nie bierze pod uwagę tego obciążenia.
Ministerstwo Sprawiedliwości nie widzi takiej możliwości. Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł zwraca uwagę, że propozycja sprowadza się do stworzenia ram prawnych dla sądowego zwolnienia z długu jednego z małżonków po rozwodzie (ustaniu wspólności majątkowej). I przypomina zasadę, że umów należy dotrzymywać. Jeżeli zaś małżonek, który nie otrzyma nieruchomości, chce pomniejszyć swój dług, nie ma przeszkód, aby dobrowolnie przekazał otrzymaną spłatę na rzecz banku. Jego zdaniem wreszcie sąd miałby za zadanie modyfikować dług (zobowiązanie), w sprawie o podział majątku wspólnego, podczas którego dzielone są aktywa, a nie długi.