Andrzej Gutowski, dyrektor sprzedaży i marketingu w Ronsonie, ocenia, że w tym roku kontynuowane będą tendencje obserwowane na rynku w 2013 r. – Chodzi głównie o powolny, lecz stabilny wzrost cen nieruchomości oraz rosnące zainteresowanie klientów większymi mieszkaniami – wylicza Gutowski. Uzasadnia, że wpływ na to mają m.in. poprawiająca się kondycja gospodarki oraz stopy procentowe, pozostające na rekordowo niskim poziomie.
Także Rafał Zdebski, dyrektor handlowy Inpro, uważa, że w 2014 r. ceny będą stopniowo rosły. – Przyczyni się do tego większy popyt oraz malejąca oferta mieszkań na rynku pierwotnym wynikająca z ustawy deweloperskiej. Obowiązek prowadzenia rachunków powierniczych wpływa na kondycję mniejszych deweloperów i ogranicza liczbę nowych inwestycji, które są przez nich wprowadzane do sprzedaży – uzasadnia.
Jarosław Szanajca, prezes Dom Development, też ocenia, że ceny w 2014 r. powinny rosnąć. Uzasadnia, że wpływ na to powinny mieć poprawiająca się sytuacja ekonomiczna, bardzo niskie stopy procentowe oraz utrzymujący się na wysokim poziomie popyt.
Tym opiniom wtóruje Jacek Bielecki, dyrektor ds. jakości w Marvipolu. – Znaczne ograniczenie bieżącej produkcji mieszkań i wyprzedaż nadwyżki w 2013 r. może spowodować wzrost cen, co obserwowaliśmy już w końcówce 2013 r. Spodziewam się, że w drugiej połowie 2014 r. rynek odzyska równowagę, która może utrzymać się w dłuższym okresie – ocenia.
Oscar Kazanelson, przewodniczący rady nadzorczej Robygu, spodziewa się lekkiego trendu wzrostowego cen mieszkań. Zaznacza, że ze względu na rekomendację S klientom trudniej będzie uzyskać kredyt, ale ten negatywny czynnik zostanie zrównoważony przez program „Mieszkanie dla młodych", dzięki czemu sprzedaż mieszkań powinna się utrzymać na dotychczasowym poziomie.