Uwzględniony w obu projektach zakaz zatrudniania członków rodzin osób z niepełnosprawnościami to odpowiedź na postulat, aby uniezależnienie tych ostatnich – głównie od rodziców i innych bliskich – nie pozostało jedynie fikcją. Proponowane rozwiązania różnią się jednak w kwestii dolnej i górnej granicy wieku samych wspieranych.
Projekt Andrzeja Dudy nie przewiduje bowiem, aby asystenci byli dostępni też dla osób niepełnoletnich (nie realizuje takiego postulatu). W rozmowie z „Rzeczpospolitą” Paulina Malinowska-Kowalczyk, doradczyni prezydenta ds. osób z niepełnosprawnościami, tłumaczyła, że takie rozwiązanie było podyktowane względami finansowymi. Zaznaczyła jednak, że dwa lata po wejściu w życie nowych przepisów przeszłyby one ewaluację, i wtedy – jeśli pozwoliłyby na to finanse państwa – grupa uprawniona mogłaby zostać poszerzona też o niepełnoletnich.
Czytaj więcej
Zatrudnianie asystentów osobistych w sposób, w jaki chce robić to rząd, może być trudne ze względów finansowych. My proponujemy ustawę, która realnie zmieni system – podkreśla Paulina Malinowska-Kowalczyk, doradczyni prezydenta RP ds. osób z niepełnosprawnościami.
Asystent dla osoby z niepełnosprawnością - w projektach dolny lub górny limit wieku niepełnosprawnego
Obawy o to, czy państwowy budżet uniesie taki wydatek, wydaje się być zasadny biorąc pod uwagę, że drugi z projektów – przygotowany z inicjatywy pełnomocnika rządu ds. osób niepełnosprawnych Łukasza Krasonia – musiał czekać na zielone światło z Ministerstwa Finansów. Jego inicjator jeszcze początkiem października – dokładnie wtedy, kiedy w Sejmie ruszały już prace nad propozycją prezydenta – przyznał, że koszty będą spore. Ostatecznie projekt zainicjowany przez Krasonia dopiero we wtorek ukazał się na stronie Rządowego Centrum Legislacji.
Przewiduje on gwarancję dostępu do usług asystenckich także dla nastolatków od 13. roku życia – choć w mniejszym niż dla dorosłych wymiarze godzin – maksymalnie 80, zamiast 240 przewidzianych dla pełnoletnich. Prezydent z kolei proponuje dorosłym najwyżej 200 godzin. Jak przyznała jego doradczyni, nie jest to rozwiązanie idealne, bo „nie zagwarantuje im całkowitej niezależności”. - Oczywiście rozumiem, że prawem osób z niepełnosprawnościami i organizacji pozarządowych jest upominanie się o maksimum, jednak mam wątpliwości, czy takie rozwiązania byłyby realne ze względów finansowych – skomentowała Paulina Malinowska-Kowalczyk.