Prawem osób z niepełnosprawnościami jest upominanie się o maksimum

Zatrudnianie asystentów osobistych w sposób, w jaki chce robić to rząd, może być trudne ze względów finansowych. My proponujemy ustawę, która realnie zmieni system – podkreśla Paulina Malinowska-Kowalczyk, doradczyni prezydenta RP ds. osób z niepełnosprawnościami.

Publikacja: 13.10.2024 21:34

Warszawa, 04.03.2024. Doradczyni prezydenta RP, kierująca Zespołem ds. Osób z Niepełnosprawnościami

Warszawa, 04.03.2024. Doradczyni prezydenta RP, kierująca Zespołem ds. Osób z Niepełnosprawnościami Narodowej Rady Rozwoju – Rady do spraw Społecznych w KPRP Paulina Malinowska-Kowalczyk podczas konferencji prasowej po posiedzeniu zespołu.

Foto: Marcin Obara/PAP

W Sejmie trwają prace nad prezydenckim projektem ustawy o asystencji osobistej, pod którego adresem podczas ostatniego posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. osób niepełnosprawnych padło wiele krytycznych uwag. A wśród nich zarzut, że sami zainteresowani nie będą mogli wybierać asystentów. Ich obawy są słuszne?

Niestety, nie wiem, skąd się wzięły. W przygotowanym przez nas projekcie ustawy znalazła się gwarancja wyboru między co najmniej dwoma asystentami przedstawionymi przez usługodawcę, czyli w praktyce zobowiązany do tego powiat lub – na jego zlecenie – np. urząd gminy, centrum usług społecznych czy organizację pozarządową. A jednym z nich może być osoba preferowana, wskazana przez osobę z niepełnosprawnością lub ta, z której usług korzystała ona do tej pory, np. podczas trwania programu gminnego.

Czytaj więcej

Surowsze kary za hejt i dyskryminację z powodu niepełnosprawności, wieku, płci

I to ona też ostatecznie, w sposób niezależny, wybierze dla siebie asystenta. Co prawda podczas konsultacji, m.in. z powiatami, pojawiły się wątpliwości dotyczące tego zapisu, ale z zupełnie innego powodu – z obawy, że asystentów będzie zbyt mało, aby każdemu wnioskującemu przedstawić taką alternatywę.

Ten medal ma dwie strony, bo tak jak przepisami nie mogliśmy zobowiązać osoby z niepełnosprawnością do wskazania swojego kandydata – którego ona może po prostu nie mieć – tak usługodawcy nie mogliśmy zmusić do zatrudnienia konkretnego człowieka, bez względu na okoliczności. Ten przecież może nie zgodzić się np. na proponowane przez powiat stawki i warunki świadczenia usługi. Trzeba pamiętać, że to dwie strony zawrą umowę – najpewniej w większości przypadków o pracę, a rzadziej zlecenia – więc muszą się one ze sobą porozumieć. Nie mogłam jednak odpowiedzieć na te wątpliwości, bo o posiedzeniu zespołu nie zostałam powiadomiona.

Czyli w „świecie idealnym” osoba wskazana przez wnioskującego zostanie wybrana zawsze, kiedy nie pojawią się obiektywne przesłanki do jej odrzucenia?

Zakładam, że w większości przypadków tak się właśnie stanie, choć teoretycznie możliwe jest, że zostanie odrzucona z jakiegoś powodu. Jednak ze względu na braki kadrowe trudno sobie to wyobrazić. Część środowisk być może oczekiwałaby twardszych gwarancji – że wskazany kandydat na pewno zawsze zostanie zaakceptowany.

Myślę jednak, że te obawy są bezzasadne, bo dotychczasowe doświadczenia, płynące z programów realizowanych przez jednostki samorządu terytorialnego czy organizacji pozarządowych, potwierdzają, że ostatecznie wybranym asystentem w 90 proc. przypadków zostaje osoba wskazana przez wnioskującego.

Taki stan rzeczy potwierdził raport NIK – i nie sądzę, że ta praktyka zmieni się po wejściu w życie nowych przepisów. Ich przyjęcie na pewno zwiększy liczbę asystentów i zagwarantuje ciągłość tej usługi, której nie zapewniają obecnie dostępne programy. To wielka bolączka systemu.

Czytaj więcej

Niewidomy pytał o przystanek, prokurator zarzucił molestowanie. Interwencja RPO

Dzisiaj potrzebujący z dnia na dzień może zostać bez wsparcia?

Niestety tak, bo programy ogłaszane są zwykle w październiku, po czym organizacje pozarządowe i jednostki samorządu występują o środki od państwa, a następnie czekają na wyniki. Finał bywa taki, że w skrajnych przypadkach asystencja zostaje zapewniona na pół roku czy osiem miesięcy. A co z pozostałą częścią roku?

To trudna sytuacja zarówno dla osób z niepełnosprawnością, które nagle mogą zostać bez asystenta, jak i dla samych asystentów, którzy na jesieni nie wiedzą, czy po nowym roku będą nadal mieli pracę.

A jeśli w małym powiecie nie znajdzie się drugi asystent, którego wskazanie jest konieczne, by zapewnić przewidzianą w przepisach alternatywę?

Jeśli przepisy wejdą w życie, sytuacja, w której z takiego powodu osobie z niepełnosprawnością nie zostałby przydzielony asystent, będzie niedopuszczalna. Na powiat nałożony zostanie ustawowy obowiązek, z którego zawsze trzeba się wywiązać.

Asystentem nie będzie mógł być członek bliskiej rodziny korzystającego z takiego wsparcia ani osoba współprowadząca z nim gospodarstwo domowe. To dla niego gwarancja uniezależnienia się od pomocy najbliższych, na którą dzisiaj często zdany jest w każdej życiowej sytuacji?

Tak, choć chcę zauważyć, że w toku konsultacji pojawiły się wzajemnie wykluczające się uwagi dotyczące właśnie tego zagadnienia. Jednak w ok. 200 wystąpieniach osób prywatnych, instytucji i fundacji dominował pogląd, że członków rodzin powinno się wykluczyć z puli potencjalnych asystentów.

Pełnoletnia osoba z niepełnosprawnością musi zyskać możliwość uzyskania od nich niezależności, a jeśli będzie chciała i będzie to możliwe – nawet i wyprowadzki z rodzinnego domu, jak niemal każdy dorosły człowiek. Ma prawo rozpocząć samodzielne życie i prowadzić je bez nieustającej obecności swojego dotychczasowego opiekuna. Taki opiekun zaś, zwykle rodzic, zyska czas dla siebie i nie będzie wciąż poczuwał się do obowiązku zapewnienia opieki swojemu bliskiemu.

W toku konsultacji Związek Powiatów Polskich ocenił też, że takie rozwiązanie zapobiegnie sytuacjom, w których asystencja mogłaby się okazać czystą fikcją. Wtedy, kiedy przyznana zostałaby np. babci, którą rzekomo opiekuje się studiujący w innym mieście wnuk.

Prezydencki projekt nie daje jednak możliwości uzyskania pomocy asystenckiej dzieciom i młodzieży, co również nie podoba się części zainteresowanych. Dlaczego tej grupie nie będzie przysługiwało analogiczne jak dorosłym wsparcie?

Asystencją dla osób dorosłych robimy pierwszy krok do wprowadzania rozwiązania systemowego. A zależało nam na takim, które do wprowadzenia i finansowania z budżetu państwa będzie możliwe. W projekcie znalazł się zapis o ewaluacji, która zostanie przeprowadzona po dwóch latach od momentu, kiedy obowiązywać zaczną nowe przepisy. Wtedy grupę odbiorców będziemy mogli rozszerzyć, choćby właśnie o osoby niepełnoletnie.

Trzeba zauważyć, że w projekcie autonomia pozostawiona osobom z niepełnosprawnością jest bardzo szeroka – prowadzą instruktaż szczegółowy, wypełniają autodiagnozę potrzeb, będą także wybierać asystenta i usługodawcę oraz podpisywać z nimi trójstronny kontrakt. Wprowadzenie analogicznych rozwiązań dla dzieci i nastolatków wymagałoby przygotowania albo zupełnie odrębnej regulacji, albo odrębnej części tej, którą chcemy przyjąć dla dorosłych. Dla tych ostatnich przewidziane zostało wsparcie w prowadzeniu aktywności społecznych i zawodowych, które niepełnoletnich jeszcze nie dotyczą.

Trzeba byłoby ustalić, kto sprawuje opiekę nad dzieckiem w czasie, w którym korzysta ono z pomocy asystenta – bo on do bycia opiekunem uprawnień przecież nie ma. Czy ono również mogłoby wskazywać swojego kandydata? Czy jednak robiłby to rodzic? Jak miałaby wyglądać jego współpraca na przykład z nauczycielami?

Poza tym potrzeby dzieci zmieniają się wraz z ich wiekiem – inaczej będzie wyglądała praca z pięciolatkiem, a inaczej z nastolatkiem. Tych możliwych komplikacji pojawia się tak wiele, że na razie zdecydowaliśmy się wprowadzić rozwiązanie prostsze. A przez dwa lata, do momentu przeprowadzenia ewaluacji, przygotowywać się na jego rozszerzenie. Poza tym nasze propozycje są spójne z obowiązującym już w Polsce systemem, czyli przepisami ustawy o świadczeniu wspierającym. W niej bowiem uwzględniona jest skala oceny wsparcia – z asystencji będą mogły skorzystać osoby, które „plasują się” w niej na poziomie 70–100 punktów. Łatwo więc można wyłonić docelową grupę; zaś dzieci i młodzież, jako że świadczenia tego nie pobierają, nie przechodzą również przez ocenę.

Podczas posiedzenia zespołu parlamentarnego silnie wybrzmiewały głosy, że na pracę nad projektem prezydenta szkoda czasu, bo za rogiem czeka inny, ten rządowy, który – zgodnie z zapowiedziami – ma w szerszym zakresie odpowiedzieć na zgłaszane postulaty. I że zgoda na mniej spowoduje „zabetonowanie” systemu na kolejne lata. Pełnomocnik ds. osób niepełnosprawnych Łukasz Krasoń poinformował jednak, że w sprawie tych zapowiedzianych przepisów trwają obecnie rozmowy z Ministerstwem Finansów, bo koszty realizacji projektu będą spore. Jak pani odniesie się do tych argumentów?

Rzeczywiście, zgodnie z zapowiedziami strony rządowej zapisy przygotowywanego projektu mogą stanowić odpowiedź na większość postulatów osób z niepełnosprawnościami. Choć uważam, że 200 godzin usługi asystencji przewidzianych w naszym projekcie to dużo, to wiem też, że nie zagwarantuje im całkowitej niezależności. Jednak zwiększenie tej liczby będzie wiązało się z dodatkowymi nakładami finansowymi. Czyli zatrudnieniem drugiego lub trzeciego asystenta dla każdego korzystającego z takich usług. Bo skoro mieliby oni świadczyć je w oparciu o umowę o pracę i zgodnie z przepisami kodeksu, to tym samym – z uwzględnieniem czasu jej trwania, ze składkami ZUS, zwolnieniami, urlopami i innymi świadczeniami.

Oczywiście rozumiem, że prawem osób z niepełnosprawnościami i organizacji pozarządowych jest upominanie się o maksimum, jednak mam wątpliwości, czy takie rozwiązania byłyby realne ze względów finansowych.

Kontrowersje dotyczą też możliwości – czy też zakazu – wykonywania przez asystentów czynności okołomedycznych. Jak ten problem rozwiązano w projekcie ustawy prezydenckiej?

Rzeczywiście, aby usługa asystencji w ogóle miała sens, sam asystent musi mieć możliwość wykonania pewnych czynności – nie tylko higienicznych. Jednak w naszym systemie prawnym te okołomedyczne zarezerwowane są tylko dla wykwalifikowanej grupy osób. Aby to zmienić i wpisać zmiany do projektu ustawy, potrzebna jest zgoda Ministerstwa Zdrowia, której nam nie udało się uzyskać. Chcąc jednak wyjść naprzeciw oczekiwaniom osób z niepełnosprawnościami, wprowadziliśmy w wytycznych do aktów wykonawczych zapis umożliwiający pomoc przy czynnościach związanych z dbaniem o zdrowie, których wspierany nie może wykonać sam ze względu na swoją niepełnosprawność, choćby przy przyjmowaniu leków.

Pamiętajmy, że dzisiaj np. w domu pomocy społecznej leki może podać tylko osoba mająca określone kwalifikacje, na przykład pielęgniarka. Trudno sobie jednak wyobrazić, żeby z osobą niepełnosprawną i jego asystentem jeździła ona na wycieczki albo chodziła do pracy.

Jeśli zaś w rządowym projekcie udało się przeforsować zapis o „czynnościach okołomedycznych”, będzie to brzemienne w skutkach i spowoduje konieczność zmian innych ustaw oraz przepisów. Oczywiście zależy to też od tego, kto w projekcie rządowym będzie mógł być asystentem; ja projektu nie znam i trudno mi to teraz ocenić. Reasumując, każde rozwiązanie ma złe i dobre strony, i pewnie wszystkich nie zadowoli. My w naszym projekcie staraliśmy się wykonać pierwszy krok do zapewnienia potrzebującym całościowego wsparcia. Liczę, że posłowie i posłanki będą nad nim pracować. To dopiero początek drogi.

W Sejmie trwają prace nad prezydenckim projektem ustawy o asystencji osobistej, pod którego adresem podczas ostatniego posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. osób niepełnosprawnych padło wiele krytycznych uwag. A wśród nich zarzut, że sami zainteresowani nie będą mogli wybierać asystentów. Ich obawy są słuszne?

Niestety, nie wiem, skąd się wzięły. W przygotowanym przez nas projekcie ustawy znalazła się gwarancja wyboru między co najmniej dwoma asystentami przedstawionymi przez usługodawcę, czyli w praktyce zobowiązany do tego powiat lub – na jego zlecenie – np. urząd gminy, centrum usług społecznych czy organizację pozarządową. A jednym z nich może być osoba preferowana, wskazana przez osobę z niepełnosprawnością lub ta, z której usług korzystała ona do tej pory, np. podczas trwania programu gminnego.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Nieruchomości
Ministerstwo Rozwoju przekazało ważną wiadomość ws. ogródków działkowych
Prawo w Polsce
Sąd ukarał Klaudię El Dursi za szalony rajd po autostradzie A2
Materiał Promocyjny
Bolączki inwestorów – od kadr po zamówienia
Nieruchomości
Sąsiad buduje ogrodzenie i chce zwrotu połowy kosztów? Przepisy są jasne