Produkcja leków krytycznych w Europie jest nierentowna. „W Chinach była dotowana”

W sprawie produkcji leków krytycznych w Polsce potrzebna jest decyzja polityczna – podkreśla w podcaście „Rzecz o Zdrowiu” Barbara Misiewicz-Jagielak, dyrektorka ds. relacji zewnętrznych w Polpharmie SA i wiceprezeska Krajowych Producentów Leków. W rozmowie z „Rz” zwraca uwagę na konieczność skoordynowania wysiłków na rzecz bezpieczeństwa lekowego kraju.

Publikacja: 03.04.2025 08:00

W Polsce produkuje się 30 proc. leków refundowanych przez państwo, a tylko w przypadku 1 proc. produkcja ta opiera się na substancjach czynnych (API) wytwarzanych w kraju. Większość produkcji API przeniosła się do Chin. W przypadku polskiej listy leków krytycznych, na której widnieje 301 preparatów, jedynie sześć bazuje na API produkowanych w kraju.

Jak tłumaczy w podcaście „Rzecz o Zdrowiu” Barbara Misiewicz-Jagielak, dyrektorka ds. relacji zewnętrznych w Polpharmie SA i wiceprezeska Krajowych Producentów Leków, ponad dwadzieścia lat temu chińskie władze postawiły na produkcję leków jako na jeden z najistotniejszych sektorów gospodarki. Jego rozwojowi towarzyszyły dotacje rządowe.

– Produkcja leków to produkcja chemiczna, w związku z czym w Europie są duże koszty ochrony środowiska. Tam wówczas o to nie dbano, koszty pracy były dużo mniejsze, a Europa uwierzyła w globalizację – komentuje Barbara Misiewicz-Jagielak.

– Po prostu pozamykano produkcję w Europie. Pozamykano, bo w Chinach było taniej – dodaje.

Jak podkreśla, jeśli chodzi o uniezależnienie się od dostaw API zza granicy, jesteśmy w jednej z najgorszych sytuacji w Europie. Przed nami jest nawet Rumunia.

Czytaj więcej

Unia zbroi się w leki krytyczne. "Dostęp do leków warunkuje poczucie bezpieczeństwa"

Budowa fabryk API to rola rządu

Wiceprezeska Krajowych Producentów Leków wskazuje, że zapewnienie bezpieczeństwa lekowego kraju to zadanie rządu.

– Firma farmaceutyczna, jak każde przedsiębiorstwo, (…) działa w taki prosty sposób, że produkuje to, na co znajdzie zbyt. I musi to być działalność rentowna. To jest podstawa działalności biznesowej każdego przedsiębiorstwa. (…) Jeżeli zaczniemy produkować leki, które są sprowadzane zza granicy po o wiele niższych cenach, na przykład od producentów azjatyckich albo od firm globalnych, to zostaniemy z tymi lekami w magazynie – tłumaczy Barbara Misiewicz-Jagielak.

Wskazuje też, że resort zdrowia nie powinien samodzielnie stanowić o sektorze produkcji leków. – Ministerstwo Zdrowia ma proste zadanie: kupić jak najwięcej zdrowia za dostępne środki. W związku z tym jego naturalnym postępowaniem jest dążenie do obniżenia cen i zmniejszania nam (producentom leków – red.) marży. Dlatego też produkcja za granicą jest dużo bardziej opłacalna – mówi dyrektorka ds. relacji zewnętrznych w Polpharmie.

Jak podkreśla, projekt bezpieczeństwa lekowego Polski powinna koordynować Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, a w sprawie dotowania budowy fabryk substancji czynnych i leków krytycznych w Polsce potrzebna jest decyzja polityczna. – To nie może być projekt Ministerstwa Zdrowia, bo minister zdrowia zniszczy ten przemysł, obniżając ceny. To musi być równoważenie sfery bezpieczeństwa, gospodarki i wydatków na leczenie – komentuje.

– My sobie naprawdę świetnie radzimy i zaszła już taka sytuacja, że nie potrzebujemy wsparcia państwa. Nadal będziemy produkować leki, które produkowaliśmy, nadal będziemy sprzedawać je za granicę, nadal będziemy się rozwijać, ale to się odbędzie w naszym tempie i będziemy robić to, co uznamy, że uda nam się sprzedać. Ale to nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem lekowym i produkcją leków krytycznych, bo większość tych produktów jest nierentowna z tego względu, że można je kupić za granicą dużo taniej – podkreśla.

W Polsce produkuje się 30 proc. leków refundowanych przez państwo, a tylko w przypadku 1 proc. produkcja ta opiera się na substancjach czynnych (API) wytwarzanych w kraju. Większość produkcji API przeniosła się do Chin. W przypadku polskiej listy leków krytycznych, na której widnieje 301 preparatów, jedynie sześć bazuje na API produkowanych w kraju.

Jak tłumaczy w podcaście „Rzecz o Zdrowiu” Barbara Misiewicz-Jagielak, dyrektorka ds. relacji zewnętrznych w Polpharmie SA i wiceprezeska Krajowych Producentów Leków, ponad dwadzieścia lat temu chińskie władze postawiły na produkcję leków jako na jeden z najistotniejszych sektorów gospodarki. Jego rozwojowi towarzyszyły dotacje rządowe.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Leki i terapie
Pfizer rezygnuje z leku na odchudzanie. Miał poważne skutki uboczne
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Leki i terapie
Konsekwencje braku leków mogą być gorsze niż inwazja rosyjska
Leki i terapie
Trzeba zapewnić stabilność dostaw leków w kryzysie
Leki i terapie
Unia zbroi się w leki krytyczne. "Dostęp do leków warunkuje poczucie bezpieczeństwa"
Leki i terapie
KE przyjęła Akt o Lekach Krytycznych. Co z pieniędzmi na produkcję API w UE?