Wojna w stanie czystym

Na nowej płycie Sabatonu nie ma ani słowa o historii Polski. To nieco zaskakujący fakt, ale opowieść o Szwecji czasów Gustawa II Adolfa i Karola XII też wypada zupełnie nieźle. Zespół będzie gwiazdą tegorocznego Przystanku Woodstock

Publikacja: 24.06.2012 16:00

Wojna w stanie czystym

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz rg Rafał Guz

Jeszcze cztery lata temu o

grupie Sabaton

słyszała w Polsce co najwyżej garstka włochatych entuzjastów power metalu, dziś nazwę tej szwedzkiej ekipy bez problemu recytują z pamięci bodaj wszystkie grupy wiekowe i zawodowe od Szczecina, przez Koluszki, po Ustrzyki Dolne. Zespołowi wystarczyły 4 min i 16 s, by podbić serca 40-milionowego narodu. Co wydarzyło się w ich trakcie? Otóż pięciu facetów, w utworze „40-1",  na ostrym, metalowym podkładzie opowiedziało światu o polskich Termopilach, czyli bitwie pod Wizną rozegranej we wrześniu 1939 r.

Zobacz na Empik.rp.pl

To jednak nie koniec. Być może uwiedzeni świeżo zdobytą nad Wisłą popularnością muzycy dwa lata później postanowili ją zdyskontować. Utwór „Uprising", w którym podniosłymi głosami śpiewali o powstaniu warszawskim, okazał się u nas sensacją. Tym większą, że teledysk do niego zespół nakręcił w warszawskiej fabryce Norblina, a w głównej roli jego fabularyzowanej części wystąpił sam Peter Stormare. Pierwotnie podobno Sabaton chciał stworzyć utwór o Dywizjonie 303. Zmienili zdanie po wizycie w Muzeum Powstania Warszawskiego. Ale także piloci Zdzisława Krasnodębskiego doczekali się w końcu heavymetalowego upamiętnienia – o ich karkołomnych wyczynach traktuje kompozycja „Aces in Exile".

Rzecz o bohaterach

Te miłe dla nas akcenty dla samego Sabatonu nie są jednak niczym szczególnym. Jak na skandynawskich metalowców przystało, w kręgu ich zainteresowań zawsze znajdowały się militaria, a wojna od początku była naturalnym środowiskiem, w którym funkcjonowali bohaterowie ich tekstów. W odróżnieniu jednak od większości swoich długowłosych rodaków, zamiast pielęgnować wspomnienia z czasów wikingów, stylizować na nich swój image i wyśpiewywać hymny pochwalne na cześć Odyna, Thora czy choćby Lokiego, muzycy postanowili wziąć na warsztat historię nieco bardziej współczesną i zdecydowanie bardziej prawdziwą.

Co konkretnie zainteresowało grupę Sabaton? Wyśpiewali mianowicie lądowanie w Normandii z 1944 r. („Primo Victoria"), wspomnieli o zatopionym w 1942 r. ONS-92 („Wolfpack"), streścili niezwykły przebieg wojny sowiecko-fińskiej („Talvisota"), nie zapomnieli o bitwie o Midway („Midway") ani o starciach grecko-włoskich (1940–1941 – „Coat of Arms). Rzecz prosta, nie zabrakło w ich repertuarze walk o Berlin ani Stalingrad („Attero Dominatus", „Stalingrad"), ani bitwy na Łuku Kurskim („Panzerkampf"). Najmłodszym konfliktem opiewanym przez Szwedów są interwencje NATO na Bliskim Wschodzie, najstarszym zaś zmagania o tzw. Dominium Maris Baltici opowiedziane na nowym albumie „Carolus Rex". Te ostatnie akurat dla Polski nie są szczególnie chwalebne, co znajduje zresztą odbicie na poświęconych Sabatonowi forach.

– Chcemy zachować pamięć o bohaterach – mówił wokalista grupy Joakim Brodén. – Ale nie tych, od których roi się w mediach czy książkach historycznych. Bohaterami byli szeregowi żołnierze, ta anonimowa masa ludzi, którzy spoczywają dziś w zbiorowych grobach, a ich nazwiska pamięta co najwyżej najbliższa rodzina. To oni, a nie sławni dowódcy, rzeczywiście walczyli.

Kolejne lekcje batalistyki

Strategia zespołu okazała się bardzo trafiona pod względem marketingowym. Wszyscy przecież lubią, kiedy docenia się ich narodowych bohaterów, więc w praktycznie wszystkich krajach zaangażowanych w II wojnę światową Sabaton mógł liczyć nie tylko na ciepłe przyjęcie przez fanów heavy metalu, ale także na zainteresowanie opiniotwórczych mediów. W ten sposób, po 13 latach działalności i wydaniu pięciu albumów, zespół jest już rzeczywiście gwiazdą międzynarodowego formatu. I fakt ten jest dość niezwykły, zwłaszcza w kontekście jego historii.

Rozpoczęła się ona w Falun, niewielkim, niespełna 40-tysięcznym miasteczku w środkowej Szwecji, znanym wyłącznie z tzw. Wielkiej Góry Rudy Miedzianej. Kto wie, może właśnie ta góra miedzi miała jakiś wpływ na muzykę, jakiej słuchała w 1999 r. piątka młodych chłopaków: Joakim Brodén, Rikard Sundén, Oskar Montelius, Pär Sundström i Richard Larsson – tradycyjnego heavy metalu rozciągającego się od Iron Maiden, przez Helloween, do najnowszych produkcji tzw. power metalu. Zainteresowania militarne zaczerpnęli być może właśnie od Iron Maiden, którego wokalista Bruce Dickinson często pisywał teksty historyczne, m.in. o Aleksandrze Wielkim („Alexander The Great") czy o bitwie o Anglię („Aces High").

Do charyzmy Dickinsona młodym Szwedom było jednak daleko. Przez pierwsze sześć lat istnienia nie udało im się wydać żadnej płyty, koncertowali niewiele... Zainteresowanie działalnością zespołu było czysto lokalne. Sytuacja zmieniła się w 2005 r., kiedy ukazał się debiutancki krążek „Primo Victoria". Muzycznie nie był rewelacją – zespół nie wyściubił na nim nosa poza konwencję gatunku – ale już tutaj pojawił się najbardziej charakterystyczny element Sabatonu – teksty.

Czego tu nie było! Wojna sześciodniowa sąsiadowała ze Stalingradem, a konflikt wietnamski splatał się z terrorem Saddama Husajna. I tak miało już zostać. Każdy kolejny album to zarazem kolejna lekcja batalistyki, ale też – co uczciwie trzeba przyznać – coraz sprawniejsze granie i rosnące uznanie słuchaczy.

Dopiero jednak w 2010 r., po wydaniu piątego albumu „Coat of Arms", sława Sabatonu przekroczyła granice Skandynawii. Najnowszy, wydany w maju tego roku krążek „Carolus Rex", potwierdził pozycję zespołu. Już na całym świecie.

Daleko od wikingów

Co ciekawe, to pierwszy materiał, na którym muzycy zainteresowali się historią własnego kraju. Tytułowy król Karol to nikt inny jak Karol XII – wybitny strateg z okresu II wojny północnej,  a zarazem władca, na którym kończy się imperialny okres historii Szwecji. Dlaczego wybór padł na niego? Na polskiej stronie fanów zespołu Pär Sundström przyznaje: „Nie ma za dużo interesujących tematów w historii Szwecji, o których można by napisać. Oczywiście, są czasy wikińskie, my jednak czujemy, że wszystko już zostało o tym napisane i to tak naprawdę nie jest nasza działka".

Sundström dyplomatycznie omija tu fakt, że ci, dla których owe czasy wikińskie są inspiracją, zbyt często niestety łączą je z neonazistowskimi ciągotami.

Siłą Sabatonu tymczasem jest brak jakichkolwiek odniesień światopoglądowych czy politycznych. Fascynuje ich wojna w stanie czystym.

Jeszcze cztery lata temu o

grupie Sabaton

Pozostało jeszcze 99% artykułu
Kultura
Afera STOART: czy Ministerstwo Kultury zablokowało skierowanie sprawy do CBA?
Kultura
Cannes 2025. W izraelskim bombardowaniu zginęła bohaterka filmu o Gazie
Kultura
„Drogi do Jerozolimy”. Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie
Kultura
Polska kultura na EXPO 2025 w Osace
Kultura
Ile czytamy i jak to robimy? Młodzi więcej, ale wciąż chętnie na papierze