Policjanci tropiący gang obcinaczy palców łamali prawo?

Policjanci mogli fałszować dowody, by pochwalić się sukcesem

Aktualizacja: 18.09.2010 09:40 Publikacja: 18.09.2010 01:05

Chodzi o stołecznych policjantów, którzy tropili głośne porwania przypisywane gangowi obcinaczy palców. Prokuratura bada, czy funkcjonariusze nie dopuścili się poważnych przestępstw.

– Śledztwo dotyczy przekroczenia uprawnień. Miało to polegać na utrudnianiu postępowań prowadzonych w sprawie o uprowadzenie osób dla okupu poprzez tworzenie fałszywych dowodów i stosowanie przemocy w celu wymuszenia zeznań i wyjaśnień – mówi “Rz” Janusz Kordulski, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku. – Nic więcej nie mogę powiedzieć – zaznacza.

Sprawa jest niecodzienna. Ze względu na kaliber podejrzeń i to, że doniesienie złożył sam komendant główny policji gen. Andrzej Matejuk.

– Po zapoznaniu się z informacjami zebranymi przez Biuro Spraw Wewnętrznych (tropiące przestępstwa policjantów – red.) komendant główny powziął podejrzenie o naruszeniu prawa przez funkcjonariuszy – mówi “Rz” Grażyna Puchalska z Komendy Głównej Policji.

Rzecz dotyczy serii porwań w latach 2003 – 2005 na Mazowszu. Bandyci żądali za uwolnienie ofiar setek tysięcy euro okupu. O tym, że nie żartują, miały przekonać przesyłane rodzinom obcięte palce porwanych. Dlatego grupę okrzyknięto gangiem obcinaczy palców.

Do dziś nie wiadomo, co się stało z dwiema z ich ofiar: Eweliną B., córką biznesmena z branży mięsnej, i Hindusem prowadzącym w Polsce interesy.

Ewelina w 2005 r. została wciągnięta do furgonetki przed uczelnią w Warszawie. Zarejestrowała to kamera przemysłowa. – Widać dziewczynę, jak idzie do swojego BMW, gdy z furgonetki wyskakują mężczyźni i wciągają ją do środka. Gdy rodzina zawiadomiła policję, bandyci wysłali jej kosmyk włosów dziewczyny. Okup odebrali, ale Ewelina nie wróciła – mówi nam osoba, która kiedyś pracowała przy tej sprawie.

Nie wrócił też Harish Hitange, 36-letni biznesmen z Indii, w 2004 r. uprowadzony przez pomyłkę. Na cel bandyci wzięli jego szefa, właściciela firmy tekstylnej, i jego brata. – Tego dnia autem szefa, czarną hondą CRV, pojechał akurat Hitange – mówi jeden ze śledczych. Pod Raszynem Hindusa zatrzymali porywacze przebrani za policjantów. Za jego uwolnienie zażądali 2 mln euro, ale rodzina nie była w stanie zapłacić. Nie pomogła zrzutka Hindusów mieszkających w Polsce – zebrali tylko 800 tys. dolarów. Żona Harisha błagała w mediach: “Pokornie proszę o uwolnienie mojego męża”. W odpowiedzi bandyci przysłali jej trzy jego palce.

[wyimek]20 porwań policja przypisywała do tej pory gangowi obcinaczy palców [/wyimek]

Porwania badali policjanci z wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw KSP. Wytypowali Grzegorza K., ps. Ojciec, i jego ludzi powiązanych z tzw. grupą mokotowską. Pierwszy akt oskarżenia przeciwko “Ojcu” w 2006 r. trafił do sądu – proces trwa. Kolejni bandyci zostali oskarżeni w zeszłym roku.

Wątpliwości dotyczące postępowania policjantów pojawiły się, gdy w mieszkaniu jednego z nich – Jerzego P. – znaleziono w 2008 r. zabrane gangsterowi telefony komórkowe. P. twierdził, że zapomniał je dołączyć do sprawy. – Wyszło to na jaw przypadkiem, bo żona gangstera pokazała w sądzie dowód zatrzymania komórek – mówi rozmówca “Rz”.

Gdy policjantów wzięło pod lupę Biuro Spraw Wewnętrznych, wątpliwości przybyło. Z informacji “Rz” wynika, że jeden z funkcjonariuszy miał trzymać w domu też inny dowód: kosmyk włosów Eweliny przysłany jej ojcu przez porywaczy i włos zabezpieczony w miejscu, w którym mogła być przetrzymywana. – Jeśli należał do któregoś z porywaczy, można sobie wyobrazić, ile był wart – mówi informator “Rz”.

Jak ustaliliśmy, prokuratorzy badają też pozasłużbowe kontakty niektórych policjantów z ojcem Eweliny. – Mieli go zapewniać, że są postępy i szanse na odnalezienie córki – wyjaśnia inny z naszych informatorów i twierdzi, że śledczy sprawdzają, czy nie kryła się za tym korupcja.

Ze zgromadzonych materiałów wynika, że policjanci mogli wymuszać zeznania od świadków i wyjaśnienia od podejrzanych. Po co? – By dopasować materiał dowodowy do osób już zatrzymanych – twierdzi nasz rozmówca.

Niewykluczone, że w ten sposób kilka porwań przypisano jednej i tej samej grupie, choć dowody na to były znikome. Źródło “Rz”: – Z materiałów operacyjnych wynika, że policjanci wynosili dowody rzeczowe i protokoły przesłuchań świadków do poszkodowanych. 

Prokuratorzy, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że śledztwo w sprawie policjantów potrwa jeszcze kilka miesięcy. Na razie nikomu nie postawiono zarzutów.

Sprawę Eweliny, Harisha i innych porwanych przejęła specjalna grupa Centralnego Biura Śledczego.

Chodzi o stołecznych policjantów, którzy tropili głośne porwania przypisywane gangowi obcinaczy palców. Prokuratura bada, czy funkcjonariusze nie dopuścili się poważnych przestępstw.

– Śledztwo dotyczy przekroczenia uprawnień. Miało to polegać na utrudnianiu postępowań prowadzonych w sprawie o uprowadzenie osób dla okupu poprzez tworzenie fałszywych dowodów i stosowanie przemocy w celu wymuszenia zeznań i wyjaśnień – mówi “Rz” Janusz Kordulski, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku. – Nic więcej nie mogę powiedzieć – zaznacza.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Kraj
Jak będzie wyglądać rocznica koronacji Chrobrego? Czołgi na ulicach stolicy
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Kraj
Walka z ogniem w Biebrzańskim Parku Narodowym. „Pożar nie jest opanowany”
Kraj
Ministerstwo uruchomiło usługę o wulgarnym akronimie. Prof. Bralczyk: To niepoważne
Kraj
Końskie: Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki starli się w debacie. Krzysztof Stanowski: Wszystkich nie ma
Kraj
Wydarzenia radomskie 1976 roku ponownie trafią pod lupę śledczych